Juz na prawde nie mam pomyslu. Lucy wyrosla na strasznego rozrabiake.
I nie myslcie sobie, ze przesadzam. Ja mam doslownie anielska cierpliwosc do lobuziakow. Wszystkie szczurki niszcza, balagania itp. i jestem jak najbardziej cool with that.
Ale Lucy przechodzi wszelkie granice...juz nie wiem co robic. Zaden szczur mi sie tak nie zachowywal. ...
Gryzie wszystko doslownie, opierdzielila mi pol kwiatka, juz nie wystarcza jej grzebanie w ziemi...
Kabel zabezpieczony w peszel-trzeba zniszczyc...
Wejsc najwyzej jak sie da...
Gryzc drzwi jak nie chce ja wpuscic do sypialni...
Ona nawet metalowe czesci klatki chce zniszczyc...
Ja chyba energia rozpiera za bardzo...moje dzieciaki az tak nigdy nie mialy... :roll:
Czy mieliscie juz tak kiedys? Co robic?
Chyba nic mi nie pozostalo, ale musialam sie wyzalic...ona jest NIEMOZLIWA!