Regulamin forum Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Teraz ja bym chciała podziękować Tobie za zaufanie i za nowe doświadczenie. (mój pies nadal nie wie co jest grane :niepewny: ale dziewczyny w ogóle się go nie boją )
historii ciąg dalszy: z obserwacji Mirei wynika, że z Iskierką jest coś nie tak. biorąc ją, słyszałam od Gothiki, że 'ciotka' maluchów ma poważne problemy z błednikiem. co u Iskry - jeszcze nie wiemy, ale w poniedziałek jedziemy do Jachmana.
mała się przewraca, itp. poza tym chyba nie widzi na lewe oczko. nie jest za wesoło...
w miejscu niezidentyfikowanej choroby skóry - praktycznie brak sierści...
nic nie pisałyśmy z Mireą, łudziłyśmy się nadzieją, że będzie lepiej...
nie jest.
po kilkunastu dniach pobytu u Mirei, Iskra nagle zaczęła przekrzywiać łepek. bez powodu. bez żadnego wczęsniejszego objawu. bardzo mocno. wręcz przekrzywiała część tułowia. zaczęły sie problemy z równowagą. mała zaczęła spadać z drabinek. przerwacać się. i tak dalej...
pojechałyśmy do lecznicy dr Jachmana. pani wet zastosowała mocną kurację. mała bodajże 3 razy dostała po 3 zastrzyki, antybiotyk i witaminy. nastapiła delikatna poprawa. bardzo chwilowa. następnie przez tydzień dostawała 2 razy dziennie antybiotyk, bezpośrednio do pyszczka ( za co znielubiła Amandę... ). stan bez zmian. kiepsko. po zastrzykach zrobiła się martwica. dość rozległa. zaczęłyśmy zastanwiać sie, czy nie lepiej by było uspić małą... bo widać, że się męczy, chociaż niby je, niby radzi sobie, mimo problemów, ale w dodatku reszta stada niemiłosiernie ją tłucze i Iskra juz zupełnie się nie broni... ale postanowiłyśmy jeszcze walczyć. jeszcze próbować. w międzyczasie mała zaczęła chudnąć. podczas kolejnej wizyty pani wet zmieniła antybiotyk. mała dostała zestaw, znów 3 zastrzyki, Gentamicin, Doxafen (?), Catosal. dzisiaj Amanda napisała mi, że mała ma okropną martwicę... drapie się... w dodatku dziewuchy ją leją....
wczoraj Amanda napisała mi, że mała ma straszną ranę. od martwicy. gołe ciało, z sączącą się krwią. problemy z chodzeniem się powiększyły. nie było sensu...
wet w pobliskiej lecznicy, do której z nią poszłyśmy, stwierdził, że to porażenie. problemy z mózgiem. do tego porażenie jednego oczka.
dostała zastrzyk uspokajający. podeszła do mnie. po chwili położyła się.
wet zabrał ją na zaplecze.
dobrze, że tego nie widziałyśmy.
Iskierka odeszła dziś popołudniu. leży teraz w parku, pod drzewem, niedaleko Vincenta i Marco Amandy...
dziewczyny dziś u mnie, w bursie, po cichu i nielegalnie... śpią przytulone w niewielkiej klatce tymczasowej. jutro jedziemy do domu na święta. Aneta wróciła już z sanatorium i zamęcza mnie pytaniami o szczurzyska... ale jestem podła i trzymam ją w niepewności, niech będą niespodzianką
/boję się tylko, żeby mi się, tfu tfu, nie przeziębiły po drodze... nie są takie zahartowane jak kiedyś... ale będzie dobrze! przygotujemy się solidnie do podróży...
aktualnie siedzimy w domu, feriujemy.
Nitka przedwczoraj przyprawiła mnie o atak paniki, bo podczas miziania wydawało mi sie, że wyczułam dziwne zgrubienie na brzuszku. wymacałam ją całą dokładnie, a to nie lada sztuka, tym bardziej, że madame nie była zacwhycona tymi zabiegami... stwierdzam, że coś mi się musiało naprwdę wydawać. mimo wszytko obserwujemy Nitencję i macamy systematycznie.
Milviaś spędza dziś ze mną cały wieczór ( Nitka woli buszować za szafą... ). a Milvunia po kolei: obniuchała łózko ( wczoraj łaziły po nim koty ), poprychała stwierdzając, że tym z pewnością przegoni niewidzialnych intruzów, następnie starym zwyczajem zakopała się pod kołdrę, podejrzliwa ja zaniepokoiłam się dziwnymi ruchami i zauważyłam, że Milviaczek dobiera się do koca, została złajana słownie, ale nie wzięła sobie tego do serca, przyszła i się przytuliła, po czym odgryzła mi kawałek kaptura bluzy. nastepnie powędrowała pod kołdrę, po czym stwierdziła, że jest jej gorąco i rozpłaszczyła się na kocu. zaciekawiona z kim rozmiawiam na gg, wlazła na klawiaturę i dodała pare słow od siebie, po czym usiłowała wyciągnąć i pogryźć klawisz spacji. bezskutecznie, więc urażona doszła do wniosku, że jestem brudna i wypadało by mnie wyiskać, co też niezwłocznie uczyniła wprowadzając mnie w stan rozanielenia. myciem mnie najwyraźniej się zmęczyła, bo udeptała sobie miejsce na mojej szyi i śpi od ponad pól godziny.
Nitka w tym czasie wykopała trochę ziemi z doniczki, zezłoszczona zwróceniem jej uwagi machneła ogonem i przepadła za szafą. boję się tam zaglądać by przekonac się co zmajstrowała. ale cicho coś, więc jest nadzieja że madame śpi.
Triss i Falka mają się dobrze, brykają w pokoju obok. Falcia ładnie urosła.
stadko w formie, oby tak dalej...
dziewczyny mają się świetnie, siedzą całą bandą w 4 w domu, nie widać zupełnie, że Nitulec i Milviak mają już po półtora roku, i ( odpukać ) żadne choróbska się nas nie czepiają ( no chyba że mnie, ale to akurat mało ważne ).
a teraz uwaga uwaga...! proszę państwa, doczekaliśmy się pierwszego MĘŻCZYZNY w naszym stadzie!!!!!
właśnie siedzi mi na kolanach i myje pychol. przechodzimy intensywny kurs socjalizacji...
An, Mast, nezu... DZIĘKUJĘ!!! :*
proszę państwa, przedstawiam...
oto mój cudowny dumbo rex black blazed - ARSEN