Twój zwierz ma problem z brzuszkiem, czy grzbietem (dotyczy także narządów wewnętrznych: żołądek, wątroba, nerki - oraz szkieletu: kręgosłup, żebra)? - to będzie dobre miejsce, by o tym napisać. Jeśli jakakolwiek przypadłość nie jest związana bezpośrednio z narządami, ale dotyczy tej części ciała (np ropień podskórny na grzbiecie) - również tutaj piszemy.
Regulamin forum Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
mam problem i potrzebuje pomocy bo jestem w rospaczy!czytalam troche o tym na forum ale wole przedstawic swoj problem osobiscie!wlasnie przed chwilka zauwazylam ze moj szczurasek (w grudniu skonczy roczek)ma gozka przy penisie jezeli mozna to tak nazwac niewiem co to jest i boje sie z to ten guzek o kotrym tu duzo piszecie!niechce zeby mial operacje i cierpial!zeby mial ich wiecej i sie meczyl ja tego sobie nawet niewyobrazam!pomozcie mi prosze!ten guzek jest taki czarno czerwony nigdy nie mial tam czarnej plamki wiec prawdopodobnie to kolor tego guzka!ja az boje sie isc do weta zebym sie nie dowiedziala czegos zlego odpiszcie prosze
Nie ma co sie bac i zastanawiac, tylko trzeba wziac szczuraska i leciec do weta. Moze to tylko ropien albo cos co da sie usunac, ale trzeba to zrobic JUZ!
Im mniejsze jest to swinstwo tym lepiej.
niewiem czy dzisiaj jest otwart wet!ale jutro to napewno polece!ja sie boje!wiesz moze co to moze byc?ja sie boje ze on bedzie mial przezuty i ze bedzie cierpial!
martwi mnie najbardziej to ze niewiem czy bedzie mnie stac na leczenie;/ niewiem ile to kosztuje!pewnie za sama wizyte zaplace z 30 zloty;/ja mam takie pytanie czy stowarzyszenie moze mi pomoc?dzisiaj z nim ide i dowiem sie co i jak:(
u mnie za wizyte placi sie 5zł, a za zastrzyk 5zł ... za operacje (kastracja) zaplacilam 70zł z antybiotykami. pogadaj z rodzicami, moze dadza ci zaliczke za przyszle kieszonkowe?
u nas w elblagu najlepszym weterynarzem jest Luxowa ale tez bardzo duzo bieze i lubi naciagac na pieniadze!martwi mnie troche to ze jak tam pojade to nikt nie bedzie potrafil sie nim zajac tak jak bylam kiedys z myszkanajbardziej sie boje ze to moze byc rak i ze beda przezuty i malenstwo bedzie sie meczyl:( martwie sie ze wyniesie to duze koszta i ze nie dam rady mu pomoc czy jest taka ewentualnosc zeby liczyc na jaka kolwiek pomoc stowarzyszenia?
SPS generalnie pomaga tylko skrzywdzonym, znalezionym, starszym szczurkom...napisz na stronie SPS-u i popros o pomoc, ale nic nie gwarantuje.
I teraz posluchaj mnie spokojnie:
Idz do weta i spytaj sie ile bedzie kosztowala Cie wizyta. Niestety, ale decydujac sie na zwierzaka Ty i Twoi rodzice wzieliscie odpowiedzialnosc za jego zycie...tlumaczenie, ze nie masz, nie dostaniesz kasy jest dla mnie niepowazne.
Poza tym w Elblagu musi byc wiecej niz jedna klinika.
bylam u weta i okazalo sie ze to ropien prawdopodobnie od skaleczenia sie czyms co moglo byc w sianku badz w trocinach!weterynarz wycisnela to!dala mu zastrzyka <insulin czy cos takiego nie pamietam dokladnie bo bylam strasznie zdenerwowana i wogole ale powiedziala ze powinno byc ok za wizyte zaplacilam 30 zloty!a tutaj sprostuje twoje zazuty o pieniadzach!kocham zwierzeta i moge zanie zaplacic kazda kwote tylko ze ja niemam narazie pracy i jestem zalezna od rodzicow tak wiec musisz mnie zrozumiec!balam sie ze to jakis guzek bedzie i ze trzeba bedzie operowac a ktos kto nie zabardzo jest za zwierzetami powiedzialby mi kup sobie nowego tak wiec rozni sa ludzie!a uwiez ze ja bym wydala na to malutkie stworzonko kazde pieniadze zeby tylko bylo mu dobrze i byl zdrowy i szczesliwy!tylko nie zawsze one sa!:(dziekuje serdecznie za zainteresowanie mna i uspokojenie mnie i za wsparcie!mam nadzieje ze zawsze bede mogla na was liczyc
droga ta wizyta :?
moja mama zawsze mowi "szczurow sie nie leczy tylko truje" ale jak przychodzi co do czego to albo daje kase albo razem zemna leci do weta.. raz wiozla mnie na jakies peryferie gdanska bo moj wet w danym tygodniu tylko tam przyjmowal.. a jak jechala ze mna i z umierajacym Salem to zlamala chyba wszystkie mozliwe przepisy... ludzie mowia rozne rzeczy.. ale jak przychodzi chwila w ktorej pomoc rodzicow jest konieczna moi sie nie wahaja tylko pomagaja jak moga... i mysle ze u ciebie bylo by podobnie.. bo w gruncie rzeczy oni nas kochaja... i jak widza zmartwione, przerazone i powstrzymujace sie od placzu dziecko (nawet te 18-19letnie) to budzi sie ten uspiony instynk rodzicielski
bo to trzeba mieszkac w Pruszczu :lol:
u nas jest dosc tanio.. do tego wet jest kochany jak Sal byl juz bliski smierci wet nie bral pieniedzy za te codzienne zastrzyki..