[GUZ] gruczołu mlekowego

Twój zwierz ma problem z brzuszkiem, czy grzbietem (dotyczy także narządów wewnętrznych: żołądek, wątroba, nerki - oraz szkieletu: kręgosłup, żebra)? - to będzie dobre miejsce, by o tym napisać. Jeśli jakakolwiek przypadłość nie jest związana bezpośrednio z narządami, ale dotyczy tej części ciała (np ropień podskórny na grzbiecie) - również tutaj piszemy.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Ata
Posty: 52
Rejestracja: pn sty 17, 2005 7:53 pm

[GUZ] gruczolu mlekowego, operacja Belusi

Post autor: Ata »

Blusia już w doskonałej formie, śladu po operacji prawie nie ma, futerko odrasta. W piątek miała zdjęte szwy i była przy tym bardzo dzielna (ja trochę mniej :wink: ), w sobotę wróciła do swoich koleżanek, powitania były bardzo serdeczne. Mam nadzieję, że więcej problemów z nią nie będzie, nie to, że ja mam dosyć, tylko trudno znoszę cierpienia moich stworków.
W imieniu Blusi dziękuję wszystkim, którzy trzymali za nią kciuki :D
Nikt nie jest doskonały
Awatar użytkownika
PALATINA
Posty: 1588
Rejestracja: pn sie 30, 2004 12:10 pm
Lokalizacja: Warszawa

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: PALATINA »

Tak! 2 lata i 2 miechy to bardzo ładny wiek!
Mam po drugiej stronie tęczy juz ok 20 szczurów i wiem, co piszę, niestety wiem...

A wracając do Zurki - ma już 6 guzów. Wyskakuja jak grzyby po deszczu. Za każdym macankiem znajduję cos nowego! Sa malutkie, ale ile tego świństwa jest!!!!
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
Awatar użytkownika
PALATINA
Posty: 1588
Rejestracja: pn sie 30, 2004 12:10 pm
Lokalizacja: Warszawa

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: PALATINA »

Nic nie rozumiem, ale Zurka ma znów tylko jednego guzka!!!!
Już jej sie powiekszył i pojawiło 5 nowych, a dzis macałam i jest jak było na początku -tylko jeden guzek i taki malutki jak na samym początku!???
Dodam, że zupełnie nic z tym nie robiłam.... Hmmm...

W każdym bądz razie bardzo się cieszę!
"Wierząc we własną drogę wcale nie musisz udowadniać, że droga innego człowieka jest zła"
(P.Coelho)
Beeata
Posty: 923
Rejestracja: sob lut 28, 2004 12:48 pm

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: Beeata »

a moze to taki mega cellulitis byl:))))))) W kazdym razie faktycznie zagadkowa sprawa .
"Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i głupota ludzka. Co do tej pierwszej istnieją jeszcze wątpliwości." A .Einstein
turybiusz
Posty: 354
Rejestracja: wt lis 01, 2005 3:00 pm

[GUZ] gruczolu mlekowego

Post autor: turybiusz »

Może to były torbiele? One mogą rosnąć albo maleć w zależności od cyklu płciowego, choć w miarę upływu czasu mają tendencję do wzrostu. Jeśli coś takiego się powtórzy lepiej pokazać to weterynarzowi. Torbiele same w sobie nie są groźne, ale mogą rozrastać się do poważnych rozmiarów, poza tym u mojej szczurzycy doszło do pęknięcia gruczołu mlekowego w jednym z torbieli.
...
Ata
Posty: 52
Rejestracja: pn sty 17, 2005 7:53 pm

[GUZ] gruczolu mlekowego, operacja Belusi

Post autor: Ata »

Chyba za bardzo już się cieszyłam.
Dzisiaj Blusce usunieto kolejny guz - identyczny, jak ten pierwszy, gładki, różowy i kulisty, o średnicy niecałych dwóch centymetrów. Usytuowany był jak ten poprzedni, po prawej stronie, tylko nieco wyżej, bliżej przedniej łapki. Bardzo się martwię, co będzie dalej. Bo jak będą się robić kolejne przerzuty, to będziemy ją ciąć w nieskończoność. Jestem podłamana i nawet myślę, że jeżeli znajdę kolejne paskudztwo, to chyba poproszę weta o eutanazję. Ile można męczyć biedne stworzenie. Pewnie znajdą się osoby, które posądzą mnie o brak serca, ale to nie tak. Kocham to stworzonko i nie chcę, aby cierpiało.
Nikt nie jest doskonały
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] gruczolu mlekowego, operacja Belusi

Post autor: ESTI »

Ata spokojnie, nie mysl w ten sposob. Moja Mikunia ma juz trzy guzy, za soba dwie operacje - na kolejna nie zdecydowalam sie, bo balam sie niewybudzenia. Ja staram sie myslec pozytywnie, daje jej codziennie scanomune i lek homoepatyczny na nowotwory, i czekam...czekam i mam nadzieje, ze przestana rosnac. Moze sprobuj isc w tym kierunku, a nie myslec juz o usmierceniu szczurka. Jesli ogonek funkcjonuje normalnie, nie widac oznak bolu i ma chec do zycia - to trzeba dac mu szanse. Wiele szczurkow zyje bardzo długo z nowotworami i walcza o kazda chwile zycia.
Trzymaj sie, podrap szczurcie za uszkiem ode mnie rowniez. ;)
Obrazek
Ata
Posty: 52
Rejestracja: pn sty 17, 2005 7:53 pm

[GUZ] gruczolu mlekowego, operacja Belusi

Post autor: Ata »

Dzięki za podniesienie na duchu, proszę napisz mi dokładnie, co dajesz swojej szczurci.

W tej chwili Bluska dobrze się czuje, apetytma, zarówno na dobre jedzonko jak i pieszczoty, trochę boję się i co chwila do niej zaglądam, bo rankę ma akurat w takim miejscu, że kołnierzyka jej założyć nie można, bo by ją urażał. Ale to mądra stwora, nie rusza szwów, jakby rozumiała, że nie wolno.
Nikt nie jest doskonały
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] gruczolu mlekowego, operacja Belusi

Post autor: ESTI »

Podaje:
- SCANOMUNE, jedna kapsulka dziennie (ogolnie podnosi odpornosc, a znane sa przypadki, ze powstrzymywal wzrost guzow, a takze dzialal, jak juz zaden antybiotyk nie dawal rady) >>TU LINK>TU LINK<< z opisem tego leku.
Ja mam silna wiare, ze to pomaga...bez tego chyba trudno o wyniki...
Obrazek
Ata
Posty: 52
Rejestracja: pn sty 17, 2005 7:53 pm

[GUZ] gruczolu mlekowego, operacja Belusi

Post autor: Ata »

Dzięki ogromne, jak pójdę z małą do weta dzisiaj, to na temat tych lekarstw pogadam.

Jaka ona biedna, sama w klatce, widać, że tęskni do swojego stadka, a stadko też do niej próbuje z wizytą się wybrać przy każdej sposobności.
Nikt nie jest doskonały
Serika
Posty: 96
Rejestracja: pn kwie 05, 2004 12:50 pm

[GUZ] na szyi

Post autor: Serika »

9 dni temu stracilam szczurka - ledwie zaczelam sie z tym faktem oswajac a tu dzisiaj grom z jasnego nieba - wielgachny guz na podgardlu. Jak ja na boga moglam tego niezauwazyc? Toc bawie sie z bestja caly czas, zwlaszcza od kiedy moja kochana Scurcia odeszla do kraju wiecznego chlebka z maslem. Zalamka totalna. Jutro (dzisiaj) lece po ratunek do weta, ale sadzac po rozmiarach narosli nie bardzo wierze w happy end (zwlaszcza ze Mycha ma prawie 2 lata --;) Mam dola totalnego, wyc mi sie chce... Czy one musza tak... grupowo???? Pociechy wolam forumowicze, bo otoczenie najblizsze zalamania z powodu szczura nie pojmuje zupelnie.
---
Ogony: Mala, Besztyja, Gejsha
Odeszly: Lucky, Szczurcia, Mycha

---
Awatar użytkownika
Ania
Posty: 4523
Rejestracja: pt gru 27, 2002 10:52 am
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

[GUZ] na szyi

Post autor: Ania »

Ach u Nich to niestety tak jest - jak chorują to wszystkie a jak spokojnie jest to człek myśli, że to cisza przed burzą i wychodzi na to, że non stop drżymy o ich zdrowie czy nawet życie.
Jeśli chodzi o guza - owszam, można nie zauważyć jeśli się go nie spodziewa. A jak się spodziewa to mózg może udawać, że go nie ma (taka ludzka psychika, poważnie). Mógł też tak szybko urosnąć (jeśli krwiak lub nowotwór). Faktycznie, wet tu najlepiej doradzi. 2 latka to już dość spory szczur, ryzyko niewybudzenia z narkozy wzrasta ponadto jeśli to nowotwór - istnieje duże ryzyko przerzutów, możliwe jest też to, że guz który widzisz jest przerzutem.

Pociechy mogę dodać tyle, że niektre szczury żyją z guzami dłużej niż te "zdrowe, bez guzów". Czasem ingerencja skalpela może przyspieszyć rozwijanie się nowotworu u szczura.
Moja Koka żyje już z guzem 2 miesiące - ma 2 lata i co prawda MOŻE wybudziłaby się z operacji ale najprawdopodobniej miałaby kolejne guzy (to rodzinne, po tacie, wujku.. Jej siostra też tak ma).
Guzy to bardzo częstsza przypadość u szczurów (chyba nawet najczęstsza) i nie pozostaje nam nic innego jak zaakceptować, że tak się stało, dać Jej wyciągnąć z życia więcej niż dotychczas ale przede wszystkim nadal utrzymywać niskotłuszczową dietę (jeśli trzeba to nawet same ziarna i chleb), bo tłusta dieta i ogólnie nadwaga bardzo przyczyniają się do rozwoju nowotworów.
Można spróbować zaaplikować jej steryd (jeśli to nowotwór) - ten czasem zatrzymuje a nawet cofa guzy.

Jeśli to krwiak - po uderzeniu - warto zastosować zastrzyki w celu usunięcia bez skalpela. Tłuszczaka należąłoby wyciąć ale ze względu na wiek - zastanowiłabym się. Jakkolwiek należy pamiętać, że każdy niegroźny nawet guz zmienia się z czasem w nowotwór.

Nie wime czy pocieszyłam, chyba średnio, ale wolałam napisać tak jak jest niż mydlić oczy.
Trzymam kciuki za Ciura.
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Arbor Vitae
Posty: 321
Rejestracja: śr maja 25, 2005 9:03 am

[GUZ] na szyi

Post autor: Arbor Vitae »

Z nowotworami bywa roznie, potrafia urosnac z dnia na dzien, jednak dla mnie bardziej prawdopodobne jest powstanie w tej okolicy ropnia. Krwiak tez jest mozliwy, jednak moim zdaniem najmniej.
Z reszta to i tak bardzo malo istotne. Wazniejsza sprawa jest taka, ze cokolwiek to by nie bylo moze rosnac dalej. Kiedy rosnie, uciska na tkanki i narzady. Moga sie niedlugo pojawic trudnosci w oddychaniu (tchawica), polykaniu (przelyk) a to stwarza ryzyko dla zycia.
Moja rada jest taka: leczyc, wycinac, cokolwiek poki sie da. Warto nakluc zmiane i zapoznac sie z jej charakterem.... ale to juz w rekach weterynarza.
Serika
Posty: 96
Rejestracja: pn kwie 05, 2004 12:50 pm

[GUZ] na szyi

Post autor: Serika »

Dziekuje za rady. Bylam dzisiaj u doktora Koniecznego - diagnoza - gruczolak ;.;. jutro moja paskudke czeka operacja. Trzymajcie kciuki. Niemloda juz jest i martwie sie strasznie.
---
Ogony: Mala, Besztyja, Gejsha
Odeszly: Lucky, Szczurcia, Mycha

---
Serika
Posty: 96
Rejestracja: pn kwie 05, 2004 12:50 pm

[GUZ] na szyi

Post autor: Serika »

Ok no to jestesmy po operacji. Dzien byl pelen ciezkich przezyc i ostateczny werdykt wydam dopiero jutro ale oto co sie dzialo:
Mycha jak to mycha zawsze wszystko na opak robi i stanowczo odmawiala zasniecia. 4 razy trza ja bylo kluc nim przestala protestowac przeciw goleniu a i tak ponoc na stole operacyjnym sie obudzic probowala. Operacja miast 10 min trwala 40 myslalam ze ze strachu wygryze paznokcie do lokci. Na szczescie wszystko sie udalo i pozostalo czekac na obudzenie baby (po operacji stwierdzamy ze z pewnoscia byl to gruczolak, niestety niejednolity i mocno ukrwiony wiec... trzymajcie kciuki by nie bylo przezutow)..
Obudzenie.. taaak...
Zabieg skonczyl sie o 13.30 przed pietnasta stwierdzilam ze siedzenie na laweczce w lecznicy i gapienie sie na snieta panne nic nie da a do domu brac strach (moroz sniezyca i cale miasto do przejechania brr) i zostawilam na obserwacji w lecznicy do 19.... o ktorej to szczur nadal spal --;. Panika mnie ogarnela strzaszna na szczescie dopadlam lekarza ktory podal paskudzie glukoze i troszku mnie uspokoil. o 21 Mychazaczela sie czolgac a we mnie wstapila nowa nadzieja. Na chwile obecna nieprzytomna jest totalnie ale odzyskala sprawnosc we wszystkich lapkach (wczesniej tylne za soba ciagnela) i nawet laskawie napila sie wody jak dostala w miseczce pod pyska. Mnie sie boi i nie chce miec ze mna nic wspolnego , ale zyje, zyje i mam nadzieje ze tak pozostanie. Opatulilam ja szczelnie w material, wpakowalam do terrarium i poszla w kime... oby do jutra.
---
Ogony: Mala, Besztyja, Gejsha
Odeszly: Lucky, Szczurcia, Mycha

---
ODPOWIEDZ

Wróć do „Brzuch i grzbiet”