W sumie nie wiem czy to problem, ale ona jest strasznie płochliwa.
Z klatki wyjąć jej nie mogłem, ledwo co złapałem, ona mi uciekała, czasami nadgryzając mi leciutko palce.
Wreszcie jak ją wyjąłem tarmoszącą się z klatki na łóżko kiedy zeskoczyła mi z rąk od razu pobiegła pod kartonik w rogu łóżka który specjalnie tam zostawiłem. Klatka stała na środku łóżka.
Siedziała tam i siedziała, aż postanowiłem ją wyjąć, kiedy wkładałem rękę odsuwając karton ona strasznie się bała, przesuwając się. Wziąłem ją chowając ją do swojej przedniej kieszeni od takiej bluzy z kapturem. No za cholere stamtąd nie wyszła a kiedy odchylałem kieszeń chowała się. Jakoś ją wyjąłem chwilke trzymając w rękach, ona nagle preszla mi po rękawie i znowu bieeegiem pod karton. Coś tam porobiła, lekko się wynurzając, zaczęła atakować klatke jakby chciała do niej wejść, weszła aż na sam szczyt, ledwo co ją ściągnąłem co było niebiezpieczne bo ona trzymała się klatki
 . Położyłem ją na sobie, ona czym prędzej pod kartonik.
. Położyłem ją na sobie, ona czym prędzej pod kartonik.Mówie dosyć, koniec zabawy pakujemy do klatki zwierzątko. Złapałem ją przestraszoną na widok mojej ręki i włożyłem do klatki. Pobiegła gdzieś na pięterko (nie tam gdzie zwykle) i siedzi do teraz speszona.
Na mój widok, na mój głos kiedy podchodze do klatki i wyciągam ręke skula się przez chwile trzęsąc i siedzi w tyum jednym miejscu do teraz.
Sprawa prosta - bardzo się boji itp. Każde moje podejście i głos do klatki, albo włożenie do niej ręki wiąże się z jej wystraszeniem i schizą, że ak to nazwe

Pomóżcie mi bo jestem smutny i szczurkowi, który jest strasznie wystraszony
 co mam robić?
 co mam robić?A może to nie temat na forum, może to normalne? Nie wiem, ale jest mi smutno.
Siedzi i siedzi w tym jednym miejscu, a przed tem ciągle urzędowała w hamaku, który chyba traktuje jak jakiś azyl bo nawet przyniosła tam jakieś smakołyki, teraz już tam nie siedzi....
Szczerze? Nie wiedziałem, że będzie aż tak tragicznie
 , myślałem, że może po pokoju już będzie biegała, ale nie ma takiej opcji to niemożliwe. Albo by zawału serca dostał, albo bym jej nie znalazł bo by nigdy nie wyszła, albo by mnie czekało rozsuwanie segmentu - TRAGEDIA, jak łóżko i metr kwadratowy przestrzeni to dla niej szok.
, myślałem, że może po pokoju już będzie biegała, ale nie ma takiej opcji to niemożliwe. Albo by zawału serca dostał, albo bym jej nie znalazł bo by nigdy nie wyszła, albo by mnie czekało rozsuwanie segmentu - TRAGEDIA, jak łóżko i metr kwadratowy przestrzeni to dla niej szok.Podchodze do klatki ona zadrżała

Jak było u Was?
Marze tylko o jednym, aby się oswoiła.
Pozdrawiam Was!
 dzisiaj leżałam sobie z nia na łużku, weszła na moją rękę, powąchała małego palca i  zaczęła leciutko gryźć
 dzisiaj leżałam sobie z nia na łużku, weszła na moją rękę, powąchała małego palca i  zaczęła leciutko gryźć  śmieszne uczucie..na moją w takich sytuacjach działa lekkie dmuchnięcie w buźkę
 śmieszne uczucie..na moją w takich sytuacjach działa lekkie dmuchnięcie w buźkę 
 ja mam swoje diably od 3 miesiecy, a dalej nie ufaja mi w pelni... kida jest u mnie dwa tygodnie, a wciaz nie uwaza mnie za bezpieczna przystan (od poczatku byla odwazna i ciekawska, wiec mozna bylo spodziewac sie szybszych postepow)...
 ja mam swoje diably od 3 miesiecy, a dalej nie ufaja mi w pelni... kida jest u mnie dwa tygodnie, a wciaz nie uwaza mnie za bezpieczna przystan (od poczatku byla odwazna i ciekawska, wiec mozna bylo spodziewac sie szybszych postepow)...

 Ja przed dwoma tygodniami tez kupiłam malego szczuraska i zachowywal sie identycznie jak opisales w pierwszym poscie !! Serce mi sie sciskalo jak widzialam jak chowal sie w najmniejszy kat klatki i na kazdy moj ruch drzal. Teraz jest juz zupelnie inaczej, spi sobie spokojnie i budzi sie na kazdy odglos w pokoju. Wychodzi sam z klatki na reke (oczywiscie tak sam z siebie nie zaczal ale smakolyk na reku sprawial, ze zapominal o strachu
 Ja przed dwoma tygodniami tez kupiłam malego szczuraska i zachowywal sie identycznie jak opisales w pierwszym poscie !! Serce mi sie sciskalo jak widzialam jak chowal sie w najmniejszy kat klatki i na kazdy moj ruch drzal. Teraz jest juz zupelnie inaczej, spi sobie spokojnie i budzi sie na kazdy odglos w pokoju. Wychodzi sam z klatki na reke (oczywiscie tak sam z siebie nie zaczal ale smakolyk na reku sprawial, ze zapominal o strachu