Smutnik :(
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Smutnik :(
nezu... to NIE TY jesteś winna!!!
:przytul:
Jak możesz być winna skoro tak bardzo czekałaś na nie i kochałaś je już w brzuszku.
Jej... 3maj sie i nie poddawaj. Silna bądź!! Musisz być!! :przytul:
:przytul:
Jak możesz być winna skoro tak bardzo czekałaś na nie i kochałaś je już w brzuszku.
Jej... 3maj sie i nie poddawaj. Silna bądź!! Musisz być!! :przytul:
Emilciu.... Ty wiesz, że nie zapomnę!!!!
Smutnik :(
Ciagle boli, nie chce puscic ani na chwile...
Smutnik :(
Esti, wiem, że boli, mnie też bolało, kiedy mi Wilhelm odszedł. Żadne pocieszanie tu nie pomoże, przez to trzeba przejść, po prostu. Ale minęło kilka miesięcy i jestem już spokojniejsza, chociaż tęsknię. Ty też będziesz. :przytul:
Nikogo nie potrzebuję, mam zęby. :>
Smutnik :(
zmontowałam dzisiaj Arali akwarium ze starą klatką po mojej pierwszej szczurzycy, wyparzyłam wszystko i wymyłam, ale stare zabawki chciałam wynieść spowrotem do piwnicy... a Arala co? wylazła z klatki, obwąchała to czego nie zdążyłam umyć i pozanosiła do klatki tak mi się smutno zrobiło, pewnie jakby stara szczurzyca żyła byłyby świetnymi przyjaciółkami...
Smutnik :(
Miałam (mam) dziś kryzys. Psychiczny. W nocy...
Nie wiem, czy dam radę z Niną, mam wrażenie, że nie wyczuwam do końca jej potrzeb, że wszystko robię źle..
Ninka niby w stanie stabilnym ale jeśli tylko będzie gorzej to już będzie tragicznie. Je ślicznie ze strzykawki a właściwiej pije napój energetyczny, nie mogę się na niczym skupić, wszędzie Nina i Nina.
Miałam przed chwilą zaskakujące odwiedziny, bardzo mnie podniosły na duchu i na chwilę oderwały od problemów ale...
Chyba podjęłam decyzję już jakiś czas temu ale bałam się Jej głośno powiedzieć, z taką pewnością.
Ogonki, które mam - są ostatnimi. Dołączam do grona wypalonych emocjonalnie. Za szybko się wykańczam psychicznie, limit się wyczerpał Znoszę wszystko gorzej i wydaje mi się, że coraz gorzej, że zamiast dojrzalej to ja się cofam i czuję się jak bezradny dzieciak. Kiedyś też było źle ale miałam w sobie wiarę i ogromne pokłady nadziei, cierpliwości.. w tej chwili załamuję ręce.. jeśli tak dalej będę to zaszkodzę Ogonkom a One na to nie zasługują. Tak szybko zaczyna brakować mi sił.. Do tego 3 guzy Kokuni i niedowład Zuzieńki.. Aż chce się wyć.
I nikt z bliskich mnie nie rozumie Oczywiście "przesadzam" "wymyślam" i "nie mam na nic czasu"... I nie chodzę na uczelnię. Bo nie mam siły. Nie mam siły wstać, iść, być tam.
A jedyny prawdziwy przyjaciel "od takiego", który wyciągał mnie z każdego bagna, w które wpadłam - wyjeżdża z Polski... Nie będzie już tak dostępny. Może będzie miał lepsze życie, nie wiem... mam nadzieję. Ale strasznie smutno. Tak jakby pewna część mnie została sama. Mam wszystkiego dość... nie wytrzymam Niby wszystko jest tak jak chciałam, żeby było. Niby mam wszystko, czego jeszcze parę lat temu strasznie mi brakowało... niby. Nie wytrzymuję tej całej presji, nie wytrzymuję kolei losu.
Wiem, że nie jest tak źle jak mi się wydaje, że jest ale co chwilę dowiaduję się czegoś nowego, czegoś "nie po mojej myśli".
Nie chcę żeby wyjeżdżał mimo, że wiem.. wiem, że to nieuniknione i na pewno Jemu potrzebne. I wiem, że nie spotkam już drugiego takiego prawdziwego przyjaciela, który będzie mnie kochał na swój sposób bez względu na to co zrobię, jak się zachowam, jak będę wyglądać, czy będę stara czy młoda - zawsze, zawsze pomagał, bez względu na wszystko, z czystymi intencjami... jakkolwiek absurdalnie to brzmi to jednak istnieje czysta i prawdziwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Istnieje. Uświadomiłam sobie to dopiero teraz, jak się dowiedziałam, że widzę Go najprawdopodobniej ostatni raz...
Najpierw pokazał mi jak paskudnie może być, potem zmusił, żebym zmieniła swoje życie. Stosował terapię szokową... Wychowywał mnie... gdy ja miałam 14 On miał 20? 21? Traktował mnie jednocześnie jak kumpla i jak młodszą siostrę. Przez kilka lat spotykał się ze mną niemal codziennie, żeby wyciągnąć z nieodpowiedniego towarzystwa. Przez jakiś czas pilnował, żebym chodziła do szkoły... Uczył życia - zresztą...
Paskudnie mi
Nie wiem, czy dam radę z Niną, mam wrażenie, że nie wyczuwam do końca jej potrzeb, że wszystko robię źle..
Ninka niby w stanie stabilnym ale jeśli tylko będzie gorzej to już będzie tragicznie. Je ślicznie ze strzykawki a właściwiej pije napój energetyczny, nie mogę się na niczym skupić, wszędzie Nina i Nina.
Miałam przed chwilą zaskakujące odwiedziny, bardzo mnie podniosły na duchu i na chwilę oderwały od problemów ale...
Chyba podjęłam decyzję już jakiś czas temu ale bałam się Jej głośno powiedzieć, z taką pewnością.
Ogonki, które mam - są ostatnimi. Dołączam do grona wypalonych emocjonalnie. Za szybko się wykańczam psychicznie, limit się wyczerpał Znoszę wszystko gorzej i wydaje mi się, że coraz gorzej, że zamiast dojrzalej to ja się cofam i czuję się jak bezradny dzieciak. Kiedyś też było źle ale miałam w sobie wiarę i ogromne pokłady nadziei, cierpliwości.. w tej chwili załamuję ręce.. jeśli tak dalej będę to zaszkodzę Ogonkom a One na to nie zasługują. Tak szybko zaczyna brakować mi sił.. Do tego 3 guzy Kokuni i niedowład Zuzieńki.. Aż chce się wyć.
I nikt z bliskich mnie nie rozumie Oczywiście "przesadzam" "wymyślam" i "nie mam na nic czasu"... I nie chodzę na uczelnię. Bo nie mam siły. Nie mam siły wstać, iść, być tam.
A jedyny prawdziwy przyjaciel "od takiego", który wyciągał mnie z każdego bagna, w które wpadłam - wyjeżdża z Polski... Nie będzie już tak dostępny. Może będzie miał lepsze życie, nie wiem... mam nadzieję. Ale strasznie smutno. Tak jakby pewna część mnie została sama. Mam wszystkiego dość... nie wytrzymam Niby wszystko jest tak jak chciałam, żeby było. Niby mam wszystko, czego jeszcze parę lat temu strasznie mi brakowało... niby. Nie wytrzymuję tej całej presji, nie wytrzymuję kolei losu.
Wiem, że nie jest tak źle jak mi się wydaje, że jest ale co chwilę dowiaduję się czegoś nowego, czegoś "nie po mojej myśli".
Nie chcę żeby wyjeżdżał mimo, że wiem.. wiem, że to nieuniknione i na pewno Jemu potrzebne. I wiem, że nie spotkam już drugiego takiego prawdziwego przyjaciela, który będzie mnie kochał na swój sposób bez względu na to co zrobię, jak się zachowam, jak będę wyglądać, czy będę stara czy młoda - zawsze, zawsze pomagał, bez względu na wszystko, z czystymi intencjami... jakkolwiek absurdalnie to brzmi to jednak istnieje czysta i prawdziwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Istnieje. Uświadomiłam sobie to dopiero teraz, jak się dowiedziałam, że widzę Go najprawdopodobniej ostatni raz...
Najpierw pokazał mi jak paskudnie może być, potem zmusił, żebym zmieniła swoje życie. Stosował terapię szokową... Wychowywał mnie... gdy ja miałam 14 On miał 20? 21? Traktował mnie jednocześnie jak kumpla i jak młodszą siostrę. Przez kilka lat spotykał się ze mną niemal codziennie, żeby wyciągnąć z nieodpowiedniego towarzystwa. Przez jakiś czas pilnował, żebym chodziła do szkoły... Uczył życia - zresztą...
Paskudnie mi
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Smutnik :(
Ania, :przytul:
Smutnik :(
Aniu, jestes jak dziecko poruszajace sie w ciemnosci po omacku. Nie znasz wroga, nie wiesz co zrobic, ale eksperymentujesz. I obserwujesz caly czas, szybko reagujesz na zmiany, uczysz sie. Jak to dziecko, ktore po omacku gdzies sie uderzy - nie wie o co, ale wie, ze nie nalezy tam wiecej chodzic. I to dziecko w koncu nauczy sie w ciemnosci poruszac, i Wam sie uda opracowac dobra kuracje. Trzymajcie sie. I powodzenia.
Ja rozumiem, ze jestes w dolku. W dolku wszystko jest zle, nic sie nie udaje i caly swiat jest do bani. Ale zoabczysz, Ninke wyleczysz i caly swiat nagle okaze sie kolorowy. Cierpliwosci.
Ja rozumiem, ze jestes w dolku. W dolku wszystko jest zle, nic sie nie udaje i caly swiat jest do bani. Ale zoabczysz, Ninke wyleczysz i caly swiat nagle okaze sie kolorowy. Cierpliwosci.
Smutnik :(
ehhhh kurde skąd ja to znam.... już zdążyły wyjechać jedne z najważniejszych dla mnie osób, w wakacje wyjeżdżają kolejne... a ja sama na tym zadupiu myślę czy by też się nie wynieść do "lepszego anglojęzycznego świata".
śniła mi się piękna ciepła wiosna... obudziłam się a za oknem syf i śnieżyca, @#$%!
lipa i lipa i lipa i nic poza tym....
śniła mi się piękna ciepła wiosna... obudziłam się a za oknem syf i śnieżyca, @#$%!
lipa i lipa i lipa i nic poza tym....
Smutnik :(
Wiem trochę co czujesz Aniu, Biżu też jest moim ostatnim ogonkiem. Naokoło się słyszy i czuje "wreszcie dojrzałaś". Wszyscy chcą psa/psy. Mają dość mojego wiecznie zamkniętego pokoju, a mnie samej chyba już serca nie starcza. To też kwestia czasu, którego na studiach ma się coraz mniej. Jak pogodzić to wszystko? Nie wiem. Wiem, że jak miziam jedyną ocalałą Biżu to mi się buzia i cieszy i krzywi i smuci. Jest dobrze, będzie dobrze, ale to samo to już nigdy nie będzie. :przytul:
czasami po prostu brakuje kamieni
Smutnik :(
mam chandre, straszna...
po nocach sni mi sie praca, ze sie spozniam, ze cos nie tak...
boje sie łaczenie szczurow...
a osoba do ktorej mogalam zadzwonic o 7 rano ze szczury sie gryza wyjezdza...
za troche, ale daleko...
[quote="Ania"]wyjeżdża z Polski... Nie będzie już tak dostępny. Może będzie miał lepsze życie, nie wiem... mam nadzieję. Ale strasznie smutno[/quote]
pod tym sie tez moge podpisac...
po nocach sni mi sie praca, ze sie spozniam, ze cos nie tak...
boje sie łaczenie szczurow...
a osoba do ktorej mogalam zadzwonic o 7 rano ze szczury sie gryza wyjezdza...
za troche, ale daleko...
[quote="Ania"]wyjeżdża z Polski... Nie będzie już tak dostępny. Może będzie miał lepsze życie, nie wiem... mam nadzieję. Ale strasznie smutno[/quote]
pod tym sie tez moge podpisac...
Smutnik :(
Ja się martwię, zę nie mam pracy, nie wiem, co będę robić po studiach. Ale zdaję sobie sprawę, ze szukanie pracy w tej chwili trochę mija sie z celem...
Smutnik :(
Szukanie pracy po studiach też mija się z celem, jestem mgr inż ogrodnictwa a pracuje w Muzeum Narodowym za 500 zł miesięcznie............ najlepiej szukać nawet w czasie studiów a nóż coś się trafi.
Smutnik :(
Ale ja teraz nie mogę podjąć parcy. Regulamin ogranicza mnie do pół etatu, praca naukowa nawet na to nie daje czasu.