bluzgi są śmieszne jeśli używa się ich w kontekście humorystycznym, jednocześnie wiedząc że można coś wyrazić w sposób zupełnie inny (przykład -> długa bluzga mojego byłego: "oż do ch**** Wacława, znaczy się ojejku!") gorzej gdy bluzgi są używane co 2 słowa bo takie bezmózgie yeti nic prócz bluzg nie zna... no ale lepiej by dzieciaki najpierw nauczyły się poprawnej polszczyzny a dopiero później takich "kwiatków"...
Przyznam szczerze, że jak jestem bardzo, barrrdzo wściekła, klnę jak szewc. Moje wiązanki przeraziły nawet pewnego hydraulika, mało tego, mam zwyczaj używać bardzo soczystych porównań wobec obiektu mojej złości. Ale publicznie staram się trzymać gębę na kłódkę. Tutaj też.
ja jak jestem wściekła to nie tyle klnę (bo mój umysł wtedy zawiera się zazwyczaj w jednym słowie na k) raczej.... niszczę różne rzeczy, zdarzały się wybite szyby czy rozwalone wersalki... choć ostatnio jakoś mi przeszło...
Gdzieś wyczytałem że tu są dzieci w wieku 10 -13 lat i dlatego m.in. są cenzury a ja np. klnąłem już w wieku 5-6 lat i to nie jakoś du pa czy gó*** o tylko bardzo 'zaawansowanie' mój brat w wieku 3 lat zaczął klnąć teraz ma 8 lat. Więc to raczej chodzi o względy estetyczne.
[quote="Fea"] mam zwyczaj używać bardzo soczystych porównań wobec obiektu mojej złości.[/quote] ojjj rekory moich przekleństw trwały i po ok 7 minut ( i żadne przeklenstwo sie nie powtórzyło, za to było to wyklęcie gdzieś do 4 pokolenia wstecz) no ale też uwazam że w nadmiarze nieciekawie (sie mi z drechami kojarzy )
" nie jestem oswojonym szczurem"
"Piotruś Pan nie żyje...Peter Pan is dead"
kmamil, wiadomo że dzieciakom najpierw słówka zakazane wchodzą do głowy.... niestety.
sama staram się wrzucać ludziom jaknajbardziej wysublimowanie i kulturalnie (większa frajda dla wrzucającego, gorsze wyzwanie dla obrzucanego...)