![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
zaczelo sie od wielkiego wrzasku, fukania, pogoni po calej klatce i wiorkow sypiacych sie na biurko... mef byla wsciekla... caly czes rzucala sie na kide i przygniatala ja do ziemi... kiedy puszczala i mala chciala uciec, to gonila ja, gryzla i znow przygniatala... po kilku minutach bylo lepiej - mala wciaz sie darla, ale mef przestala sie rzucac i przygniatala ja z chlodna konsekwencja...
teraz siedza w przeciwnych rogach w klatce... mala ciezko oddycha i boi sie ruszyc... wyglada na przerazona i naprawde nieszczesliwa... lmef patrzy na mnie, jakbym bardzo ja skrzywdzila, zamykajac w klatce... przytyka pyszczek do kratek i prosi, zebym ja wypuscila... strasznie zal mi obydwu...
ech... mam nadzieje, ze bedzie lepiej... mefit to prawdziwa wariatka, a kida wciaz sie jej stawia... oby nie polamaly sobie lapek, podczas tych szalenczyc walki i pogoni... :/