Smutnik :(

Tylko tu pogadasz na różne tematy (prawie bez ograniczeń)!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
sauatka
Posty: 2841
Rejestracja: ndz maja 16, 2004 6:42 pm
Lokalizacja: Chrzanów
Kontakt:

Smutnik :(

Post autor: sauatka »

przytulam Was bardzo mocno :przytul:... dobrze ze ja jeszcze nie mam takich problemow. Ale chlopak by sie przydal chociazby zeby sie przytulic i wyplakac :sad2:, na wesele do kuzynki isc, wybawic sie... rozmawiac, wkoncu ktos by mnie odwiedzal... ajjj...
Kaka
Posty: 1293
Rejestracja: pt lut 11, 2005 10:16 pm

Smutnik :(

Post autor: Kaka »

Kłótnie małe są ok ale do czsau. czywiście nie wyobrazam sobie jakiejkolwiek miłosci ( czy to do mężczyzny, czy do mamy, czy do taty) be z kłótni. Bo jak napisala Azi one ja cementuja. Ale wiadomo...co za duzo to nie zdrowo. Szczerze mówiąc ( tak się przyznając) jestem świeżo w trakcie naprawy wszystkiego w moim związku praktycznie od fundamentów zaczynając. Nawarstwiło sie parę spraw....przeróżnych, począwszy od tego że za częśto jem słodycze a już przecież nie trenuję lekkiej, poprzez szkołę dla której ponoć za dużo czasu poswiecam koncząc na rodzicach. Ze wszystkim prawie udało nam sie uporać, Bartek w końcu zrozumiał ze nie może mnie ograniczać w moich ambicjach, ze dobre wyniki itp. to mój cel i najważniejsze iż sprawia mi to ogromną satysfakcję. Najgorzej jest jednak z moimi rodzicami, których Bartek nie może zrozumieć. NIe dziwię sie mu, ponieważ moi rodzice sa konserwatystami a jego rodzice kosmopolitami, on może wszystko do granic zdrowego rozsądku, a ja nie mogę prawie nic, ponieważjest to nie zgodne z wiarą katolicje itepe itepe. Do tego dochodzi jeszcze moja sytuacja rodzinna, 11 lat temu straciłam brata, dla mojej matki byl to ogromny cios, nie ma nic gorszego jak utrata dziecka. Mama miala wiele przejsć z moim bratem, nie oczukujmy sie Dominik dawał jej ostro ppopalić.I teraz odbija sie to na mnie, mama mimo to zę mi ufa to chce mnie uchronić pzred tym złym...Boi sie o to abym czasem nie wrócila później niz o 23.00, ciagłe kontrolowanie itp. Nie mogę wyjsć chociażby nigdzie na noc. Najgorsza była dla mnie sytuacja w której Bartosz miał osiemnastkę i ja nie mogłam pójsc do niego :(. Bo mama tak o mnie się martwi. Ja rozumiem miłosć rozdicielska, ale to wszystko odbija sie na moim zwiazku. I nie wiem w jaki sposób zapewnimć mamę, ze nic się nie stanie, zeby sie nie martwiła itp. Jestem między pmłotem a kowadłem, z jednej strony nie chce martwić mamy która juz dużo w życiu przeszła ale z drugiej strony mówie sobire " kurde, Kama masz 18 lat i masz faceta z którym jesteś ponad dwa lata, który Cię kocha, którego ty też bardzo kochasz, z którym wiążesz przyszłosć, a nic nie możesz..." Poprostu ręce opadają...Zbliżają się wakacje....kolejna rozmowa dot. moralnosci i etyki, bo ja chce z chłopakiem w końcu pojechać na wakacje.

Teraz z Bartkiem wszystko wraca do normy, sa chwile uniesień ale jedno drugie stara sie uspokoić. Wierzymy ze będzie dobrze, a Bartek też nigdy nie był skory do rozmowy. Zmieniło się to, do niektórych spraw tzreba poprostu przymusić.
W moim sercu na zawsze: WACŁAW 13.11.05r. BOB 3.07.05r. LUBOMIR 4.12.06r.
Niektórzy postradali zmysły, karmic trolla nie będę. Niektórym od władzy woda sodowa uderza do głowy
Awatar użytkownika
Azi
Posty: 1065
Rejestracja: czw wrz 11, 2003 6:49 pm

Smutnik :(

Post autor: Azi »

Co do zmywania i sprzątania - oni tak mają. Ile ja się naprosze, ale on nie rozumie, ze mnie te naczynia w zlewie irytują, że mi wystaczy świadomośc, ze ona tam są i dostaję szewskiej pasji na samą myśl, ale on nie rozumie... Jemu nie przeszkadzają. Owszem ruszy się i pozmywa, ale dopiero jak mu się chce, albo jak już nie ma na czym jesc, albo jak się wydrę, albo poroszę 64578756436 raz...
I niestety mam wrazenie, ze duzo zalezy od wychowania w domu. Moje slonce mimo wszystko odkurzy, sprzatnie i w koncu pozmywa te naczynia, bo w domu mial wtloczony podzial obowiazkow, ale moj wlasny ojciec - wychowany w przeswiadczeniu, ze mezczyzna zarabia, kobieta dba o dom - no i nic nie zrobi, palcem nie kiwinie, a najgorsze jest to, ze przyjmuje wszystko na gotowe, bo uwaza, ze tak mu sie nalezy, za nic nie podziekuje, a jak sie nie zrobi, to fochy robi. No i mama tez... Nawet mu uwagi nie zwroci, tylko grzecznie chodzi kolo niego, a mnie to strasznie denerwuje i nie raz o to koty darlismy.

Kaka, miałam identycznie z domem i wychodzeniem z domu. Moja mama jest bardzo wierząca, wychowana w tradycyjnym, katolickim domu, z tatą zresztą podobnie, poza tym, jedynaczka jestem, no i... nadopiekunczość... Powrot do domu - godzina 22, nie pozniej (no chyba, ze u kolezanki nocowalam). Rozmow o moralnosci nie mialam, bo... no coz, postawilam sprawę jasno w pewnym momencie. Tylko wyobraz sobie, co to bylo, jak zawiadomilam, ze chce z Piotrem na wakacje pojechac (o mojej pierwszej wizycie u niego jeszcze do dzisiaj nie wiedza), a co sie porobilo jak oznajmilam, ze na studiach zamierzamy zamieszkac razem... ojojoj... dawne czasy :)
tak czy inaczej rozumiem, ze Ci ciezko
Ostatnio zmieniony ndz kwie 16, 2006 10:25 pm przez Azi, łącznie zmieniany 1 raz.
Agnes
Posty: 36
Rejestracja: pt kwie 14, 2006 9:19 pm

Smutnik :(

Post autor: Agnes »

A z moim lubym jestem od 2 miechów jest to SKR z forum;-)
małolata
Posty: 241
Rejestracja: śr gru 15, 2004 11:36 pm
Kontakt:

Smutnik :(

Post autor: małolata »

Kaka możesz napisać jak go zmusiłąś do rozmowy?Bo ja za każdym razem gdyb chce gadać to jest foch i tyle:/.Poza tym ja uwielbiam gadac nawet o dupie maryni ale to już inna sprawa.Bardzo mi przykro z powodu tego jak twoi rodzice cuię odbierają, szczerze powiedziawszy ja mieszkam tylko z mama, z tata mam oczyiwscie kontakt ale nie mieszkam z nim, kiedy pojechalam pierwszy raz do mojego chlopaka na noc to moj tata nie dowiedzial sie o tym,pozniej bylismy juz pol roku ze soba i bytl pierwszy wpsolny sylwester.Tata nie pozwolil mi spac u michala,pomimo ze jego rodzce byli w domu i nic by sie przeciez nie stalo,ale on sie na mnie obrazil i powiedzial ze decyzja nalezy do mnie. podjelam taka ze pojade do michala, pozniej tata nie odzywal sie do mnie przez 2 miesiace mowil ze go zawiodlam itp itd, bylo mi serio ciezko, ale ja mu nie prawilam takich moralow jak sie bzykal z inna baba a mnie i mame zostawil:/. bardzo kochamm mojego tate ale ciezko mi jesli ktos mnie tak bardzo ogranicza. uwazam ze robie wszytsko w miare rozsadznie, nie cpam nie pale, pije okazjonalnie ale nie jakoś do nieprzytomnosci, nie puszcam sie. ale tata tego nie rouzmie:/mama naszcescie jets bardziej wyrozumiala i wyluzowana, mozna znia pogadac o wszytskim.doradzi zawsze itp.ona wychodzi z zalozenia zeby lepiej nie zabraniac bo jak bede chciala cos zrobic to i tak zrobie, a zabronione bardziej kusi.
Szakira [']-12.04., Foteczka['] 11.04-13.04.06. ;(
an
Posty: 1480
Rejestracja: pn lip 11, 2005 5:03 pm

Smutnik :(

Post autor: an »

a jak to sie ma do smutnika, Agnes?
Black American Irish, Black Hooded, Dumbo Topaz, Dumbo Rex Black, Dumbo Rex Merle Lilac Aguti, Dumbo Blaze Beige Fuzz
Agnes
Posty: 36
Rejestracja: pt kwie 14, 2006 9:19 pm

Smutnik :(

Post autor: Agnes »

Ups psieplasiam zapomnialam, że to nazwa tematu smutnik;)wiec pocieszam .... nie szukajcie na siłe chlopaków bo tak sie nie da ja nie szukałam...poprostu sam się znalazł - napewno natraficie na tych swoich ideałów poprostu czasem porzeba na to czasu ;)
Awatar użytkownika
sauatka
Posty: 2841
Rejestracja: ndz maja 16, 2004 6:42 pm
Lokalizacja: Chrzanów
Kontakt:

Smutnik :(

Post autor: sauatka »

a ja to nawet bym tak chciala niekiedy sie poklocic z kims :sad2: buuuuuu...
Ostatnio zmieniony ndz kwie 16, 2006 10:24 pm przez sauatka, łącznie zmieniany 1 raz.
małolata
Posty: 241
Rejestracja: śr gru 15, 2004 11:36 pm
Kontakt:

Smutnik :(

Post autor: małolata »

Azi a moj chlopak to taki maminsynek, to nie jego wina ja to wiem, ale on byl i jest kochany synek mamusi, drazni mnie to bo stad tez sie wzielo to wychowanie ze wszytsko sie za niego robi zalatwia i podstawia pod nos, a ja nie chce byc jego sluzaca tylko dzielic wszytsko pol na pol.Ogolnie trudno chyba kogos oduczyc tego co wynios z domu, ja np jestem dosc samodzielna hcoiaz lubie wygode,niepowiem.Pomimoze jestem jedynaczka nie jestem taka rozpuszcona.Napewbno zawodzilam rodzicow nieraz, ale w wielu sytuacjach pokazalam im ze mozna na mnie polegac.Drazni mnie to u michala mamy ze on majac te 21 lat jets pod jej stala kontrola, nie tyle co pod nią jest, co ona proboje ją nad nimmiec, wsyztsko musi wiedziec gdzie idzie z kim idze, a jak jets juz 22 to szok matka dzoni kiey bedzie w domu!nie każe mu wracac, ale mowi ze sie martwi ze juz pozno, moja pyta oczywiscie o ktorej bede ale nigdy nie robi jakies afery i zamieszania o 22 kiedy sie spotykazm ze znajomymi.Z imprez wracam zazwyczaj ok 2, tak sie utarlo, albo zostaje u znajomych do rana, ale jak bym powiedziala ze rwoce o 4 to by sie nic nie stalo.Zaa to mama michala by zrobila w majtki chyba ai byla niezadowolona i nasteopny dzien o tym mowila, wkurz amneit o bo my sobie juz chcemy mic troche prywatnosci, wiadomow tymw ieku,a ona co chowila przylazi do niego do pokoju jak ja jestem.

aha dodam ze michal to moj pierwszy chlopak,(jakby co to nie wstydze sie tego, bo nietozy to sie wstydza ze w wieku 14 lat sa dziewica!)i nie wyobrazam sobie ze ktos by mogl mnie inny zechciec, tego tez sie boje wrazie rozstania z michalem(oczyiwscie nie chce tego:/)
Szakira [']-12.04., Foteczka['] 11.04-13.04.06. ;(
małolata
Posty: 241
Rejestracja: śr gru 15, 2004 11:36 pm
Kontakt:

Smutnik :(

Post autor: małolata »

Agnes 2 miesiace to swiezy zwiazek, moj tez byl wtedy najlepszym zwiazkiem na swiecie, pelo milosci caluskow i slodkich buziaczkow,ale po 2 latach bycia ze soba, kilku wspolnych wyjazdach nie jest u mnie tak fajnie, oczyiwscie zycze ci jak najlepiej,sobie zreszta tez:(.mam nadzieje ze to rzeczywiscie kryzys taki i teraz bedzi lepiej, bo podobno po 2 latach chemia sie konczy miedzy osobami i zaczyna sie milosc :roll: albo i nie zaczyna.
Szakira [']-12.04., Foteczka['] 11.04-13.04.06. ;(
Agnes
Posty: 36
Rejestracja: pt kwie 14, 2006 9:19 pm

Smutnik :(

Post autor: Agnes »

No nie zawsze w zwiazku jest milutko i fajniutko trzeba sie liczyc takze z gorszymi jego stronami...ale nie tak zeby od razu sie rozstawac, w małzenstwie tez tak jest sa lepsze i gorsze chwile takie juz jest życie...Małolata napewno bedzie dobrze :thumbleft:
Awatar użytkownika
Azi
Posty: 1065
Rejestracja: czw wrz 11, 2003 6:49 pm

Smutnik :(

Post autor: Azi »

małolata, w 100% się zgadzam. Na początku, na jego widok, na wspomnienie, na głos - po prostu fruwałam pod sufitem. Potem to stopniowo blakło, widziało się coraz więcej wad, coraz więcej jakiś dziwnych drażniących spraw i jak teraz tak sobie przypominam, rzeczywiście, kryzys przychodzi chyba po tych dwoch latach. A potem nagle się wszystko zmienia, nie na lepsze, nie na gorsze, na inne. Wiem tylko, że jak teraz sobie pomysle, że mogłoby go nie być... taki wielki ból w okolicy serca, zołądka i w ogole i dzika rozpacz, ze nie, że to niemożliwe, on musi byc przy mnie ciagle, wiecznie i zawsze... no nie będę się tu rozwodzić nad tym jak bardzo go kocham, ale wiem, że to jest milośc. No i jezeli naprawde "chcesz" wlasnie jego, walcz o niego z jego mama i jednoczesnie o siebie, zebys nie wyladaowala przy garach jak niestety moja mamusia :-(
Acha i jeszcze jedno, dzięki niemu zrozumialam jak bardzo moge byc atrakcyjna jezeli tylko zechce, to moim zdaniem bardzo wazne, ze wzbudzil we mnie poczucie wlasnej wartosci/atrakcyjnosci.

Tak sie zastanawiam, moze by to wydzielic jako odrebny temat, cos w rodzaju "ach ci mężczyźni"?
małolata
Posty: 241
Rejestracja: śr gru 15, 2004 11:36 pm
Kontakt:

Smutnik :(

Post autor: małolata »

ten temat by był zuper Azi:/ mi bardzo na nim zależy ale nieraz sie zastanawiam skad ja wiem czy to miłość czy przyzwyczajenie?Wg mnie miłość ale pozniej przychodzi taka moja mama i mi nagada ze on jest beznaidjzny ze mi nie pomaga itp i zebym go zsotawila w cholere i ma super dola:/. bo mama nigdy nie wie o tych dobrych sprawach, bo rzecz jasna mowie jej zazwyczaj o tych zlych:/a z jego mama boje sie ze nie wygram, bo tak wlasciwie nie chce z nią walczyc bo ja wiem ze matka to ktoś wyjątkowy kogo sie nie odrzuca(w normalnej rodzinie) ale chce zby ona troche zestopowala.musi sie pogodzic z tym ze traz tez ja sie licze dla michala a ona najwyrazniej tego nie rozumie, ale nie dziwie jej sie bo gdybym miala takiego meza jak ona to bym umarla chyba.oby michla nie wrodzil sie w ojca tylko, modle sie o to:/ Azi a ten twoj nażeczony to twoj pierwszy chlopak?
Szakira [']-12.04., Foteczka['] 11.04-13.04.06. ;(
Nisia
Posty: 2363
Rejestracja: sob lut 12, 2005 7:07 pm

Smutnik :(

Post autor: Nisia »

I dlatego do tej pory jestem starą panną. Bo co i rusz, co kolejny facet, to coś było "nie tak". Przerabiałam prawie wszystko o czym piszecie - związek na odległość (kilka tys km), niesłowności, niemycia garów i nieprania skarpetek oczywiście też. Także róznice poglądów na życie. Ale jak "pryndka" jestem i jak stwierdzałam, że nie dam rady tak żyć, to zrywałam związek. Aktualnie nie mam nikogo. I nie szukam. I tak mi dobrze. Mam inne "rozweselacze".
Jak to moja mama mówi - lepiej być całe życie starą panną aniżeli żyć z kimś, kto by zatruwał życie.

Moja koleżanka ponad 10 lat była z chłopakiem, który był potwornym sknerą. Mieszkali razem, byli zaręczeni. Mieli wspólną kasę. Krzysiek zgadzał się na wydatki 200 zł na jedzenie miesięcznie (!), naprawę pralki uznał za zbędną, nie mieli wymienionej wycieraczki, bo każda była za droga (wycieraczka! kilkanaście zł!), poskąpił na rtg kotki (która odeszła na ropomacicze), doszło do tego, że kazał Dadze płacić sobie za parkowanie pod blokiem. Daga pracowała w jego firmie. W pewnym momencie się "ulało", Daga znalazła pracę i z nim zerwała. Z wielkim hukiem. I mówi, że nigdy nie była tak szczęśliwa jak teraz!

Czasem trzeba nie bać się i zerwać "zły" związek. Za cenę własnego szczęścia.

PS. An, czy w sprawie tej siłowni konsultowałaś się z ortopedą albo chociaż rehabilitantem? Bo w niektórych przypadkach wad kręgosłupa siłownia może wyrządzić ogromną krzywdę... Basen jest lepszy.

PS. A ja mam inny smuteczek. Siedze w Radomiu, szczurki zostały w Wawie... Czytam to forum i coraz bardziej się o nie martwię... (Choć niby zostały tylko na 3 dni). Jak ja nie lubię wyjeżdżać z Warszawy.
Awatar użytkownika
Lulu
Posty: 4466
Rejestracja: sob wrz 04, 2004 1:21 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Smutnik :(

Post autor: Lulu »

ech faceci :roll: z nimi zle, a bez nich jeszcze gorzej :jezor2:



[quote="an"]LuLu, zakonczylas zwiazek i jestem szczesliwa. a ja sie po prostu boje... jestem na takim etapie zycia, ze w wielu dziedzinach jest mi naprawde ciezko, a przede mna wazace na zyciu decyzje. boje sie, ze jak zakoncze ten zwiazek, to juz totalnie sobie nie poradze. a najgorsze jest to, ze nie chce go konczyc. kocham cymbala, niestety, i to wszystko psuje. probowalam sobie nawet znalezc inny obiekt westchnien i wiem, ze znalazlam moja druga polowke. calkiem blisko nawet. ale nie jestem w stanie nic poczuc do tej polowki poki nie wylecze sie z Krzysia. a to szybko nei nastapi, musialby sobie chyba znalzec inna babe... dupa :/ [/quote]

bymnajmniej nie chce namawiac do tego bys zwiazek konczyla... chce tylko napisac, ze rozumiem, ze sie boisz...

ech, az mi sie zebralo na wspominki...
jak ja konczylam zwiazek z krakowiakiem balam sie przerazliwie... pamietam jak sie wyplakiwalam w ramie komus, kogo w tym momencie mojego zycia nazywlam moim ojcem-Bejem. bo pomiajajac sam fakt zakonczenia zwiazku to z tym wiazalo sie (zreszta jka to zwykle bywa) milion roznych spraw... lacznie z tym, ze w krakowie mialam mieszkanie, i tak musialam sie wyprowadzac stamtad gdzie mieszkalam, i tak nawet nie mialam pomyslu na to gdzie pojde (w pewnym momencie nawet do wroclawia mialam wyjezdzac)... czyli takie najbardziej fundamentalne sprawy... jeszcze tak glupio sie zlozylo, ze jeszcze koles chcial sie oswiadczac... pozniej strasznie dlugo walczyl o to bym zmienila zdanie.... kiedy ja juz nie mialam sily na nic... i byl to koszmar... pozniej Daniel stwierdzil, ze chce ze mna byc. I probujac mi to pokazac w koncu sie zniecierpliwil (bo ja nie bylam w stanie tego zauwazyc :oops: ), powiedzial o co mu chodzi... i jakos od tego momentu zaczelo sie ukladac.


to chyba na razie tyle wspominek... a zmierzam do tego, ze zawsze jest ciezko... ale czasem warto... ja nie moglam sluchac po raz milionowy 'zmienie sie, tylko daj mi szanse'. Koles mial wtedy 24 lata, byl po raz kolejny na pierwszym roku studiow, utrzymywali go rodzice... i to nie jest zle, gdyby nie to, ze nic nie umial zalatwic... wylecial ze studiow to ja zalatwilam by go przyjeli na inny kierunek (ja pisalam podanie, ja latalam po uczelni), wyrzucili go z mieszkania, to ja musialam mu szukac (bo on sam takich rzeczy nie byl w stanie zalatwic)... a takich bardziej codziennych sprawach nie chce mi sie nawet wspominac...

a zwiazku bez klotni i zgrzytow sobie nie wyobrazam... ciesze sie, ze trawilam na faceta, z ktorym udaje mi sie wypracowywac kompromisy... tez nie jest to latwe i przyjemne... ale do zrobienia :thumbleft:

:przytul: bedzie dobrze dziewczyny...
Ostatnio zmieniony czw wrz 07, 2006 2:24 pm przez Lulu, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pogaduchy”