Moje kochanie, moj sliczny chlopiec... taki przytulasi i kochany. :sad2:
Jeszcze dwa dni temu byl caly radosny, zadowolony... a od wczoraj wieczora choroba nawet nie dala mu szansy.
Musialam dzis wyjsc, po prostu musialam, dalam mu przed wyjsciem zastrzyk, zeby latwiej mu sie oddychalo... spieszylam sie do domu... znalazlam go czolgajacego sie, duszacego... czekal na mnie az wroce... nie pomogly zastrzyki... umarla moja perelka mi na rekach... udusil sie... tak strasznie... :sad2:
Nie wiem jak i dlaczego... nie dochodzi to do mnie, wyje z bezsilnosci i mam ochote kogos zabic, ze przyniosl to gowno na pokaz, ze w ogole tam poszlam... po co ja tam poszlam - Elmus by zyl, gdyby nie moja glupota.
Nie bedzie juz nigdy takiego jak on... nigdy... :sad2:
Nigdy sobie tego nie wybacze. :sad2:
Przepraszam Cie kochanie... :sad2: :sad2: :sad2:
![Obrazek](http://img141.imageshack.us/img141/6281/220447yx.jpg)
![Obrazek](http://img141.imageshack.us/img141/7586/11127vs.jpg)