Opiłki wzięły się ze śrub, które gwintowałem...a miałem taki "zwyczaj", ze zawsze jak przychodziłem do domu to odrazu pierwsze co robiłem to brałem Stefana na ręce (on mogł po mnie chodzić godzinami

) no i w pewnym momencie zszedł, zapiszczał, potem wszedł na ramie zsunął się po nim i zaczął skakać, po czym już nie oddychał...Miałem go tylko miesiąc i jeden dzień...
Pozdrawiam,
Jamaica
P.S
Jak myślicie warto kupić następnego ? czy narazie dać sobie spokój ?
Ostatnio zmieniony wt wrz 19, 2006 9:26 am przez
Jamaica, łącznie zmieniany 1 raz.