Brzmi dobrze.... Ja niestety dostałam drugą szczurkę niespodziewanie, wczoraj rano, zamówiłam już dużą klatkę z pięterkami, ale będzie dopiero najwcześniej w środę, a obeszłam dziś specjalnie 4 zoologi i nic nie było od razu do kupienia.
Wczoraj zgodnie z tym co tu gdzieś wyczytałam kilka dni temu, puścilam je obie na łóżko, podeszły do siebie obie, obwąchały sobie pyszczki, ogonki i dupki, a potem każda jakby zupelnie nie zainteresowana, poszła w swoją stronę. Mała Lufka zasnęła w kącie łóżka, a Lula - skoczek powędrowała do swojego koszyczka na parapecie i spały tak kilka godzin.
Potem znów je dałam obie na łóżko, i to samo - spokojnie i bez emocji / zainteresowania.
Wyszorowałam całą klatkę, nasypałam nowej ściółki, i na wieczór wsadziłam najpierw małą, po chwili Lulkę. No i sie zaczęło - najpierw obwąchiwanie a potem piski małej i wściekła kotłowanina po całej klatce. Zaraz zabrałam jedną, już nawet nie wiem którą. Potem znów je puściłam na łóżko, mała już na sam widok Luli zaczęła piszczeć i się stawiać na tylne łapy. I z biegiem czasu zauważyłam chyba zmianę - to mała inicjowała spotkania, ale zawsze kończyło się już tym samym, czyli mordobiciem i wrzaskami.
No to mówię sobie - trudno, może jutro będzie lepiej. Małą dałam na noc do klatki, Lulkę do tego koszyka. Ale oczywiście spać nie chciała, i wyraźnie niepokoiło ją że nie jest na noc w klatce, bo wyciągała szyję w jej stronę. W końcu wzięłam ją do łóżka, bo zaczęła włazić na śliski kaloryfer, a nawet na rower, czego nigdy nie robiła. Spanie ze szczurem jest fajne, ale w dzień, kiedy szczur też śpi, a nie biega co chwilę po twarzy...
Przez hałasy obudziłam się przed 5-tą, i co się okazało - Lula dostała od tych wszystkich wydarzeń takiego amoku, że zeskoczyła z łóżka /wysokiego/, czego nigdy nie robiła, i szpukowała mi coś pod łóżkiem w workach foliowych, a poza tym zamieniła w strzępy kabel od lampki:/
Byłam tak wykończona (poprzednia noc nieprzespana też), że stwierdziłam: a niech się zagryzą
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
, ale ja sie muszę wreszcie wyspać. Wsadziłam obie do klatki, i spędziłam następne godziny świtu patrząc jak się żrą i krzycząc co chwilę. Na łóżku już jest teraz tak samo. W dzień już potem spały, każda w innym końcu klatki, ale teraz zaczyna się na nowo. Nadal nie wstawiłam im jedzenia, tylko trochę podkarmiłam każdą na boku.
I jestem zrozpaczona z lekka, bo teraz Lula już ciągle zeskakuje z łóżka, a nie mogę pozwolić, żeby rozwaliła mi kable od TV, kablówki, netu, modemu i komputera (wszystkie są na środku pokoju i nie jak tego zmienić), a z kolei jak mała biega po łóżku to robi kupy /ratunku!! - żaden szczur nigdy mi tak nie robił/, więc spanie z nią odpada. Już od samego niewyspania mam schizę...
A najgorsze jest to, że 1. Lula jest u siebie, i i tak wie dobrze, że to jej klatka, więc nie daje się zdominować, poza tym jest co najmniej 2 razy większa (ok. 10 miesięcy), a 2. Lufka wyraźnie nie zamierza sie podporządkować, chociaż jest malutka, jak Lula do niej podchodzi mała zaraz staje na tylnych łapach, rozczapierza łapki, i od razu piszczy, ale już sama nie wiem czy to jest pisk ze strachu czy ze złości. Jak jej zrobiłam test na uległość, tak za tę skórę na karku, to wywija się i wścieka, zero pokory. I w bójkach to ona ma wyszczerzone zęby, Lula ma zamkniętą mordkę i oczka.
Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale nie wiem co robić, i w tej chwili przeklinam chwilę, w której pomyślałam o zapewnieniu Lulce towarzystwa. Co o tym myślicie? Co mam robić? I jak długo u Was trwało, zanim się dziewczyny dogadały?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.