Uwaga chwalimy sie.
Przepraszam za jakosc zdjec, ale cos z aparatem mi sie pochrzanilo...
Pysiaczek ma nowa klateczke. Poniewaz cale zycie miszkal w klitce, pozniej u mnie klatka tez nie byla za duza, ale poki byl sprawny, to w zupelnosci wystarczala. Jednak odkad ma problemy z lapkami i z serduchem, postanowilam sprawic mu krolestwo:
Zlapalam okazje i mieszka teraz w willi 100/50/40, czyli calkiem sporo jak dla jednego szczurka.

Tak, tak - tam w tym domeczku to Pys - klatka rzeczywiscie jest taka duza.

Na poczatku byl mocno zdezorientowany, gdyz nie jest przyzwyczajony do takiej przestrzeni, ale z dnia na dzien jest coraz lepiej i zaczyna sie aklimatyzowac moje malenstwo.
Poza tym czuje sie lepiej, lek na sereduszko, potas, notropil, beta glukan i nutri drink trzymaja swietnie sie sprawdzaja - sporo tego, ale najwazniejsze, ze mu wszystko sluzy. Pewno niektore leki bedzie dostawal do konca zycia, albo dojda jeszcze inne, ale najwazniejsze, aby zyl jak najdluzej.
W koncu 13 pazdziernika konczy 2 i pol roczku. :ops:
Lovunia powoli gasnie... guzy rosna i nie chca przestac skurwysyny. :-(
Staram sie ja zatrzymac i spedzac jak nawiecej czasu, jest taka spragniona pieszczot i przytulania... Nie wiem jak przezyje jej odejscie, a raczej te decyzje...

Boje sie strasznie...
Lilu jest coraz kochansza, przeslodka, cudownie przytulasna - zastepuje mi Elmusia, taka mysia kochana. :zakochany:
Nie wiem jak bez nich wszytskich wytrzymam... :sad2: