Pisze tego posta, zeby zakonczyc pewien etap.
W zwiazku z moim wyjazdem musialam oddac Lilunie na przechowanie i czuje sie jak potwor...

Wiem, ze mala nie mogla trafic lepiej i u cioci Ivy bedzie miala bardzo dobrze, ale serce boli i bardzo smutno. Dzielna jest bardzo, obie tesknimy, ale nie jestem w stanie postapic inaczej... Mam jedynie nadzieje, ze bedzie silna jak zawsze i oswoi sie z nowa sytuacja... Strasznie za nia tesknie... :sad2:
W ogole ten rok nie nalezal do najlepszych... Stracilam tyle Sloneczek... Elmus, Lucy, Mikunia, Lovusia, Pysiek... jak dla mnie za wiele, nadal nie potrafie sie tymi odejsciami pogodzic.

Pewnie nigdy sie nie pogodze.
Tyle krotkiego szczescia i tyle cierpienia i bolu w tych malych cialkach... jakie to strasznie niesprawiedliwe. Najbardziej smutno jak wchodzi sie do pustego domu, gdzie nikt na ciebie nie czeka...
Zegnam moje aniolki i przepraszam cie Lilus za to wszystko, mam nadzieje, ze wkrotce sie ulozy. :-(
THE END.