Mój wymarzony albinosek, pierwszy po długiej przerwie... Miała być samczykiem, dostała imię Don Kichot. 3 dni po zakupie albinoska kupiłam drugiego szczurasa, coby pierwszemu smutno nie było, nazwałam go Sancho... Szybko okazało się, że pierwszy szczur nie jest samczykiem... Szybko, ale nie wystarczająco szybko - albinos został przechrzszczony na Dulcyneę, beżowy kaptur - na Don Kichota. Don Kichot stracił klejnoty, ale Dulcia była już zaciążona. Urodziła
6 szczurków i 4 szczurzyczki. Pan Szczur umarł mając zaledwie roczek, pochowaliśmy go w sadku. Teraz pochowam obok niego i moją Panią Szczurową.
Moje śmierdziuchy będą znowu razem, tak jak kiedyś...
Moja wymarzona śnieżynka, najkochańsza biała kuleczka, agresywna dominatorka, która pogryzła nawet dorosłego dobermana, mój miniaturowy piesek... Żaden inny szczur nie będzie potrafił tak jak Ty leżeć mi na kolanach całymi godzinami, jeść z mojego talerza, iskać mnie, lizać i łazić za mną krok w krok. Żaden inny szczur nie zeżre mi tyle kompletów pościeli, wersalek, ubrań, kabli i zasłon... I żadnego nie będę kochać tak jak Ciebie kruszynko...
![Obrazek](http://i16.photobucket.com/albums/b47/teroslawa/Dulcynea/be311cbb-1.jpg)