A chcę zacząć od psiaka, bo chcę się gdzieś wyżalić, a że Hektor jest jednym z moich wszystkich zwierząt, to chyba mogę
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
Przekopiuję tu post, który napisałam na dogomanii (czy to się pisze prze jedno czy prze dwa i?) bo nie mam siły pisać tego od nowa, mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Właśnie wróciłam z moim psiakiem od weta i jesteśmy z mamą załamane.
Cała historia wygląda tak: jakiś rok temu Hektor zaczął siusiać z krwią. Wet do którego poszłyśmy stwierdził zapalenie nerek na podstawie objawów i rzekomo powiększonych nerek wystających na boki. Zapisał nam Furaginum do ciągłego podawania. Po jakimś czasie krwiomocz ustał, zaczęły się za to pojawiać u Hektora problemy z oddawaniem moczu tzn. najpierw porządny sik, a potem kropelkowanie. Ten sam wet stwierdził przerost prostaty (u kastrowanego psa!) i zalecił podawanie Poldanenu. W międzyczasie Hektor miał wykonane badanie moczu, które wykazało, że to może być wszystko albo nic. Także prześwietlenie, które nic nie wykazało. Teraz było już coraz gorzej, pies nie był w stanie przespać nocy, domaga się wypuszczania co 2 godziny.
Dziś byłyśmy u innego (wreszcie kompetentnego weta) który zrobił psiakowi USG. USG wykazało: nerki w normie (to co tamten wet wziął za wystające nerki to są złogi tłuszczu, w dodatku w innym niż nerki miejscu), prostata w normie (stwierdzenie przerostu prostaty u kastrata to ponoć błąd w sztuce).
Natomiast pęcherz... Tu są kłopoty. Ścianki pęcherza mają ponad 1,5 cm szerokości, światło pęcherza jest bardzo zwężone, ścianki są zarośnięte polipami. Dlatego pies odczuwa nieustanne parcie na mocz.
Wet odradził operację i stwierdził, że leczenie farmakologiczne jest konieczne tylko w przypadku ponownego krwiomoczu.
A ja mam pytanie: czy rzeczywiście nic się już nie da innego zrobić?
Czy zostało tylko nauczenie psiaka żeby w nocy siusiał w łazience?
Nie ma jakiegoś innego sposobu?
Aha, pies ma 12 lat.
Dość niewesoło zaczynam swój wątek. Ale też jest niewesoło. Ehh...