Więc jak wszyscy to wszyscy ja też przedstawię swojego gryzonia (od razu uprzedzam jest jedynakiem, a na razie mam z nim taką zabawe, że towarzystwo musi trochę poczekać). Tydzień temu, w niedziele udałam się po zakup klatki na świebocki (dla niewtajemniczonych-taki otwarty plac). Wyszłam z domu słuchając porad "TYLKO SZCZURA KUP W ZOOLOGICZNYM NIE NA TYM MROZIE". Uznałam słuszność tej rady, wybrałam klatkę i poszłam od tak zobaczyć szczurki. Stałą tam kobieta z kilkoma transporterami pprzepełnionych puchatymi kulkami. Oczywiście rozsądek się ulotnił- musiałam uratować chociaż jednego! Kiedy już prawie wybrałam zwierzątko, zobaczyłam najmniejszy transporter, gdzieś z tyłu a w nim malutkiego czarnego stworka, na moje pytanie o wiek babka stwierdziła, że to ma ledwie 4 tyg i żebym na te samodzielne lepiej patrzyła. Wniosek nasunął się sam- puchata mała kulka miał zostać pożarta! Oczywiście już po godzinie siedziałam w domu z czarną, malutką i śliczną Dżumą. Kochany zwierzak już po 2 dniach wychodził po ręce z klatki, wbiegał na ramię i wtulony spał cały dzień, z przerwanie na picie mleka itp

Ale, żeby nie było tak pieknie dziś wyszło u szczurka zapalenie płuc, więc chodzimy na serie zastrzyków, a moja śliczna mała, osowiała Dżuma przemieniła się w mały wulkan energii, płci prawdopodonie-vet stwierdził, że dziwne to takie i ona sama nie wie,ale obstawia samca- odmiennej (ku rozpaczy rodziców, których widok samca-szczura nieco odstrasza). Mały biega jak wariat, wszytsko kradnie, wciąż chce się bawić i na miejscu usiedzieć nie może, a ja mam tylko nadzieję, że kuracja zakończy się sukcesem i już niedługo będe miała w domu wielkiego i zdrowego grubasa
