

Maja ma 4,5 miesiąca, jest ze mną od ponad 3 miesięcy i jeszcze nigdy nic jej się nie działo. To szczurek najbardziej żywy, dynamiczny i radosny z całego mojego stadka. Wygląda też najzdrowiej (w porównaniu z wiecznie chudziutką i chrumkającą Zuzią - jej siostrzyczką i wiecznie przerażoną Melą z nieustannie "porfirynującymi" oczkami) - duża, pulchniutka, lśniące futerko...
Jednak wczoraj nagle zauważyłam bardzo dziwną senność u Maji. Pomyślałam że może znowu się biły z Melą i wywracały po całej klatce i teraz jest zmęczona. Ale ten jej sen trwał bardzo długo. Zuza i Mela łaziły jej po głowie, a ona ani drgnęła... W końcu zaniepokojona pod wieczór wyjęłam ją z klatki i... się przeraziłam! Cała była zimna, futerko całe nastroszone, takie jakby puszyste, przymrużone oczka, spokojny oddech, senność, takie jakby wgłębienia po boczkach i najgorsze - strasznie przelewała mi się przez ręce, jak woda normalnie

Od razu wzięłam ją do łóżka by ogrzać ją pod kołdrą. 2 godziny spokojnie spała na moim brzuchu nakryta kołdrą i ani drgnęła! A ona nigdy jeszcze nie usiedziała spokojnie w jednym miejscu nawet 5 sekund... Kiedy już się ogrzała i obudziła, chciała iść gdzieś. Szła o własnych siłach ale lekko chwiejnie i powoli...
Proszę piszcie jakie macie pomysły i jakie leki powinna dostać!
Aha, dodam że totalnie zero jakichkolwiek wycieków z nosa czy oczu, apetyt ma i pije też. Jedziemy do weta. Trzymajcie kciuki...

PS. Dodam też że dziś już temperatura ok, ale nadal jest bardzo apatyczna, "przelewająca" przez dłonie, senna i raz po raz delikatnie piśnie jak ją dotykam...