Wróciłam właśnie z Falką od weta (dr Jonkisz, Wrocław). Diagnoza: guz w brzuchu, wielki jak pół szczura, operacja nie ma sensu, bo by jej nie przeżyła. Cholera, jeszcze w niedzielę była całkiem zdrowa.

Zalecenia: niech sobie żyje dopóki może, na razie uspienie nie wchodzi w grę. Twierdził, że guz nie jest bolesny, ale na wszelki wypadek dał zastrzyk przeciwzapalny i przeciwbólowy. Nie zapytałam jaki.

Pytałam za to, czy gdyby po nim się poprawiło, to jest coś, co mogłabym jej doustnie podawać w domu. Powiedział, że nie, ale pomyślałam, że najpierw upewnię się u was. Bo jeśli jest jakiś środek, to go na pewno znacie.