[GUZ] na brzuchu

Niepokojące zachowania szczurów, objawy chorób i ich leczenie.

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] na brzuchu

Post autor: ESTI »

Krwiopijka, nie chce Cie martwić, ale to strasznie wielka rana...
Nie dziwie się, że ją boli... Ale ja bym nie podawała paracetamolu, bo tym możesz przedawkować...najlepsze są specjalnie dla zwierząt przystosowane leki i odpowiednie stosowanie napewno nie spowoduje niczego złego...A moja mała dostawała, żeby właśnie ją nie bolało i wcale nie ruszała rany... :?
Obrazek
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

[GUZ] na brzuchu

Post autor: krwiopij »

paracetamol tez jest dla szczurow... na rat guide sa dawki... tylko w domu nie mam, a apteka calodobowa cholernie daleko... :(

ja wiem, ze ta ranka duza... za duza, jak na zwykly maly guzek... to przez te nacieki chlerne na pewno... :cry:
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] na brzuchu

Post autor: ESTI »

Niuńka spokojnie, jeśli masz dawki paracetamolu, to znaczy że możesz podać, ale tylko wtedy kiedy jesteś absolutnie pewna, że nadi cierpi...tylko ta apteka... :(
Obrazek
eme
Posty: 150
Rejestracja: śr sie 25, 2004 1:42 pm
Kontakt:

[GUZ] na brzuchu

Post autor: eme »

jej... chciałam tylko napisać, że jesteśmy z Wami. Moja Nadia też wspiera swoją imienniczkę. Reszta pysiaków również.
Rany, miałam tylko prześledzić temat... ale jak zobaczyłam zdjęcia... jaka to piękna mordka! One wszystkie mają boskie pysie. I wiecie co? Znalazłam RAJ. Indie. Deshnok. Sami zobaczcie...
http://members.madasafish.com/~cj_white ... eshnok.htm
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

[GUZ] na brzuchu

Post autor: krwiopij »

eme, ja sie chyba przeprowadzam... razem z cala moja banda... ;)

wygrzebalam z apteczki paracetamol z malym dodatkiem kodeiny... obydwa skladniki sa w porzadku dla szczurow... co prawda nie bylo podane, jak to dawkowac, ale dalam nadii mniej niz minimalna dawke samego paracetamolu (miedzy minimalna a maksymalna byla spora roznica, wiec nie boje sie przedawkowania)... mam nadzieje, ze jej pomoze... jesli bedzie lepiej, za 4 godziny dam jej nastepna dawke - tak polecaja... biedna ksiezniczka nadine... :(
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

[GUZ] na brzuchu

Post autor: krwiopij »

nadia biega wlasnie po calym pokoju... dopiero co ukradla mi kawalek czekolady i zajada ja sobie ze smakiem... od razu mi lepiej, kiedy widze zadowolenie wymalowane na jej malej mordce... :) paracetamolu nie chciala (paskudny w smaku), ale spacer wyraznie dobrze jej zrobil... :)
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
eme
Posty: 150
Rejestracja: śr sie 25, 2004 1:42 pm
Kontakt:

[GUZ] na brzuchu

Post autor: eme »

Niech Nadiulka się trzyma dzielnie! Kto wie? Może się przejedziemy do Indii? W końcu świątynia w której szczurcie otrzymują jedzonko w srebrnych misach... gdzie traktuje się je jako najmądrzejszych doradców... gdzie ludzie marzą o narodzeniu się w ich postaci... jej... Poza "cudowne" nie znam określenia............ Chciałabym, żeby tam narodziły się moje kropelki... Tyle miłości i wolności...................
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] na brzuchu

Post autor: ESTI »

I jak małą się czuję. Czekamy na szczegółową relacje. ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

[GUZ] na brzuchu

Post autor: krwiopij »

prawde mowiac nie wiem, bo pewnie gdzies za kanapa siedzi... :lol: spacery wyraznie poprawiaja jej samopoczucie... nadine biega, wspina sie i odwiedza swoje ulubione miejsca... co chwile wraca do mnie po okruszek czekolady... ;) ranka jest sucha, nadia nie rusza szwow, wiec mysle, ze nic jej nie bedzie i wszystko ladnie sie zagoi...
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

[GUZ] na brzuchu

Post autor: ESTI »

To ja powiem, że jest rewelacja, przecież mineła chwilka, a ona już troszkę bryka. :D
Oby tak dalej.;)
Obrazek
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

[GUZ] na brzuchu

Post autor: krwiopij »

dzisiaj dobre wiesci... :) w koncu odebralam wyniki badan guza nadii... to nie nowotwor! :D jakies zwloknienia i inne knoty, ale zadnych zmian nowotworowych nie znalezli... :) ciesze sie bardzo... naprawde balam sie o moja mala bestyjke... nadinka czuje sie teraz swietnie, szwy juz zdjete, futerko prawie odroslo... warto bylo usunac to cholerstwo... :)
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
snoi
Posty: 40
Rejestracja: śr mar 08, 2006 5:12 pm

RE: [GUZ] na brzuchu

Post autor: snoi »

Witam! Pomiędzy jednym, a drugim napływem łez chciałabym opisać nasz przypadek... Akurat w tym wątku, bo z tych, które udało mi się przeczytać, to ten kończy się szczęśliwie... Tak też i my byśmy chcieli ... A więc w poniedziałek 9 lipca obmacując mojego stwora, a mam to w zwyczaju, bo jakaś przeczulona zawsze na tym punkcie byłam, ząbki tak samo co jakiś czas Mu sprawdzam, ale do rzeczy, wyczułam na brzuchu pomiędzy prawą tylną łapką, a Jego... hmm narządem rodnym, ciut powyżej, guzek;( Pod moimi palcami, a więc moimi słowami jest on twardy, okrągły i jakby daje się przesuwać... Ciur jest sobą, je, pije, w nocy odpala motorek w dupce i śmiga po klatce, w dzień śpi... Norma. We wtorek więc odrazu pojechałam do wetki, zawsze do tej samej, jakoś tak Jej ufam, bo nie raz, i nie dwa już u Niej z ciurem byłam, może i nigdy wcześniej nic poważnego się nie działo, ale zawsze Jej uwagi, leki i postępowanie przynosiło oczekiwane efekty... Pokazałam Jej brzuszek Snopcia, pomacała i powiedziała, że to nic dobrego:( Spodziewałam się... Powiedziała, że nowotwór. Obmacała wszystkie węzły chłonne, ten w prawym fałdzie kolanowym, a więc po stronie guza, powiększony... Powiedziała również, że wielkości wisienki jest:( Pytanie tylko, czy złośliwy, czy nie? Ale to już wykarze badanie PO. Bezpośrednio powiedziała, że są dwa wyjścia, pierwsze, że można tak zostawić, jeśli zwierzaka nie chcę ratować (???), no i drugie, że kwalifikuje się to do wycięcia... Mamy zgłosić się za tydz. Byłam we wtorek z Nim, ale teraz pójdę w poniedziałek... Tylko w tych emocjach nie zrozumiałam, czy to będzie kontrol, czy... już operacja? Chyba kontrol... Spytałam się, czy guz ten może mieć związek z tym, że Snopek nie jest kastrowany, a zaburzenia z hormonami, chyba jako takie są, bo ma On pomarańczowy łupież... (A całkiem niedawno byłam z Nim w tej sprawie właśnie u Niej i potwierdziła, że pomarańczowy łupież jest faktycznie wywołany zaburzeniami, a raczej nadmiarem testosteronu, i kwalifikuje się On do kastracji...:( ) Czyżby więc moim ogormnym błędem było nie kastrowanie Go wcześniej, jak był mały?:( Teraz ma rok i około 4 lub 5 mc'y... Ale ja świadomie Go nie kastrowałam, nie chciałam Go narażać... Bałam się poprostu. Teraz boję się postokroć!!! Przy znieczuleniu, będzie miał zrobione zdjęcie... Mam najczarniejsze myśli... O zabieg, o jego przebieg, o to jak będzie się zachowywał PO, czy się obudzi...:((( O wyniki badania wyciętego guza... O to, czy będą przerzuty... O to............................. Nie, nie mogę o tym już nawet myśleć, ale cały czas po głowie chodzi mi, to, jak to będzie jak będę musiała Go................ Nie, to jest okrutne! A już pomyślałam sobie... Że On jest oczkiem w głowie mojej rodziny, każdy bez wyjątku Go tu kocha, rozmawia z Nim, NIKT Mu tu krzywdy NIGDY nie zrobił i nie chce zrobić, jest dopieszczany i jest pieszczochem... Chciałam i chcę nadal by Jego życie było szczęśliwe i do... Samego końca nie pozwole Mu cierpieć!!!... Jeśli wyniki okażą się "złośliwe", jeśli po wycięciu okaże się, że są przerzuty i zauważe zmianę w Jego zachowaniu, nie będzie jadl, pił, chodził... To myślę, że to będzie najelpsze wyjście, ale... ja nie będę potrafiła... Boże, przecież My jeszcze na kolejnej wizycie nie byliśmy, a ja już myślę, że... Boże, pomóż! On nie zasługuje na to... I się poryczałam. ;(((
*** My little angel:-) ***
Awatar użytkownika
krwiopij
Posty: 5550
Rejestracja: śr lis 19, 2003 11:45 pm
Lokalizacja: Łódź/Lublin
Kontakt:

RE: [GUZ] na brzuchu

Post autor: krwiopij »

Snoi, spokojnie. To nie musi być nic groźnego. Szczury miewają różne nowotwory, ale w ogromnej większości są to guzy łagodne, niezłośliwe, niedające żadnych przerzutów. Siebie nie masz o co obwiniać - w przypadku kastracji samców nie ma praktycznie żadnych wskazań zdrowotnych (chyba że jakiś wyjątkowo ciężki przypadek "pomarańczowego łupieżu"). Fakt, że Snopek jest w 100% mężczyzną, nie ma prawdopodobnie żadnego związku z guzkiem. Jeśli guzek jest gładki, średnio twardy i przesuwa się pod skórą, niewykluczone, że to łagodny nowotwór gruczołu mlekowego, identyczny jak u samiczek. U samców co prawda jest rzadki, ale się zdarza. Jeśli to to, nie ma większych powodów do zmartwień. Prosty zabieg, 2-3 dni pilnowania szwów i szczur jak nowy. :)

Nie zamartwiaj się na zapas. Zadzwoń do lecznicy i upewnij się, kiedy ma być operacja. Potem przygotuj się do zabiegu: przygotuj dla niego transporter, w którym będzie mógł dojść do siebie po narkozie, butelkę po wodzie lub termofor, żeby nie zmarzł, kaszkę dla niemowląt - nie kosztuje dużo, a przyda się też przed zabiegiem, żeby szczur nie jadł niczego ciężkostrawnego przed operacją. I bądź dobrej myśli. :) Pomyśl, że on wyczuwa Twoje emocje i jeśli Ty będziesz panikować, on też będzie się bał. Jeśli jest zdrowy i w dobrej kondycji, to usunięcie guza (i jego przebadanie) jest chyba najlepszym wyjściem.

A z moich własnych wspomnień - Nadia miała później jeszcze jednego guza. Tym razem zwykłego gruczolaka sutka. Dobrze zniosła operację, ranka po skalpelu pięknie się zagoiła. Nigdy więcej nie pojawił się u niej żaden guz. Nadinka jeszcze długo potem cieszyła się życiem i zdrowiem. Równie szczęśliwego zakończenia tej przygody Snopkowi życzę. :)
Ostatnio zmieniony śr lip 11, 2007 7:11 pm przez krwiopij, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
po drugiej stronie tęczy skaven mały-diego eszwa dotka abishai lena nightstar
mefit diabeł sasha nadia simbul katja kida eileen bandita fuka maluszek diablica
fredryk minah 5-minkowych-maluszków juni furia trzy-uszka tchórzliwiec sofra moria
sokrates
snoi
Posty: 40
Rejestracja: śr mar 08, 2006 5:12 pm

RE: [GUZ] na brzuchu

Post autor: snoi »

krwiopijka, dziękuję Ci bardzo:) Mimo wszystko uspokoiłam się "troszkę", ale już taki mój urok, że należę do tych nadwrażliwców, szczególnie jeśli rozchodzi się o "coś", "kogoś" mi bardzo bliskiego, a prawda jest taka, że w tym małym futrzastym ciałku mieści się cały mój świat:) NIGDY (nigdy, nie mów nigdy!) nie pomyślałabym, że tak zeświruję na punkcie szczurków... Już jakiś czas temu, nawet postanowiłam, że po skończeniu studiów chciałabym zrobić specjalizację z futrzaków! Moja druga połowa (aktualnie przebywająca na praktykach w Łódzkiej klinice:) również mnie uspokoiła, mówiąc, iż może to okazać się zupełnie niezłośliwą zmianą, a teraz moje zamartwianie nie pomoże w niczym, tylko powinnam cieszyć się, że Snop jest Snopem, jest sobą, a ja niepotrzebnie robię z Niego obłożnie chorego!:) ano tylko, chyba teraz kastracja powinna mieć miejsce, (nie wiem, czy jednocześnie można by oba te zabiegi przeprowadzić...? Ale kastracja chyba zbyt skomplikowaną nie jest, prawda?) bo i łupież jakiś taki nasilony w części krzyżowo - lędźwiowej, no i teraz niemal codziennie (wcześniej, wydaje mi się, że rzadziej:|) Snopcio wyjmuje sobie, nagormadzoną wydzielinę gruczołów i śluz i zapewne nasienie z... wiadomo z czego:) Takie białe "coś", jakby "zastygłe", o niezbyt przyjemnej woni:| Wetka, powiedziała, że na to właśnie pomoże również kastracja, no chyba że chciałabym Mu panienkę dać, ale co to, to nie... Modlę się codziennie o Jego zdrówko:) On i Moja Druga Połowa, to po prostu mężczyźni mojego życia, i cóż na to poradzić?:) Musi być silny! A wiem, że potrafi! Musi! I już! Jeszcze raz dziękuję:*
Ostatnio zmieniony śr lip 11, 2007 10:29 pm przez snoi, łącznie zmieniany 1 raz.
*** My little angel:-) ***
snoi
Posty: 40
Rejestracja: śr mar 08, 2006 5:12 pm

RE: [GUZ] na brzuchu

Post autor: snoi »

Guzek wyczułam w poniedziałek, dziś jest sobota, może to i aż tak wiele czasu nie upłynęło, ale od tamtej pory, jak na moje oko ( a raczej palce:) ) nic, a nic się nie zmieniło! (tfu, tfu, aby nie zapeszyć!), rozmiary nic, a nic się nie zmieniły, guzek się nie powiększył, a ciurek nadal jest jak najbardziej sobą! Je, pije, chce to hasa, chce to śpi lub leży plackiem i czeka na pieszczoty :) W poniedziałek, lub we wtorek (bo to we wtorek mija tydz. jak miałam się zgłosić...) jadę z Nim, i boję się tej wizyty, bo... Jeśli ciur jest zdrów, nie daje objawów, to... Czy nie lepiej, to tak zostawić? :| Nie wiem, mam mętlik w głowie... Bo jakoś naprawdę boje się samej operacji, tego najbardziej...:-(
*** My little angel:-) ***
ODPOWIEDZ

Wróć do „Objawy i leczenie”