Witam !
Chcialabym Was spytac, czy macie/mieliscie kiedys szynszyla? Czy mozna je przyzwyczaic do czlowieka czy sa raczej dzikie? Mam szynszylę juz 3 dni i narazie to ucieka ode mnie ;P Słyszalam od weta ze ponoc jak ma zle warunki i niekochajacego wlasciciela obgyza sobie łapki i ogonek? Czy to prawda? Co w ogole myslicie o szynszylach ??
Szynszyla
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
-
- Posty: 47
- Rejestracja: sob lis 25, 2006 5:19 pm
Szynszyla
~> Do we do we go when we fly when we when we go do we die? <~
-
- Posty: 104
- Rejestracja: pt mar 23, 2007 8:02 pm
- Lokalizacja: Tczew / okolice Trójmiasta
Odp: Szynszyla
Prawie rok temu miałam szynszyla standard. Co prawda to dostałam go od ojca, czyli taki nie chciany (z mojej strony) prezencik
Szyl okazał się już dorosły... Próbowałam go oswajać, ale nic z tego nie wyszło. Reagował na imię, nawet przychodził jak go wypuszczałam na pokój (wow!), poza tym uwielbiał kraść wszystko co tylko dał radę podnieść i pożreć Cały czas uciekał, wyrywał się i gryzł jak się chciało wziąść go na ręce lub pogłaskać, nie było mowy o bez stresowym potrzymaniu go itp.
Strasznie mi chorował (ciągle miał biegunkę...), mimo że diete miał dokładnie opracowaną z najmniejszymi szczegółami. Wet stwierdził, że one są bardzo trudne w hodowli i są bardzo delikatne. Po paru wizytach stwierdził, że szyl powinien żyć tylko na sianie i wodzie Wogóle to po którejś tam kroplówce i zastrzyku dostał (po powrocie do domu) jakiegoś paraliżu czy czegoś podobnego, a jak zadzwoniłam do weta żeby ktoś przyjechał do mnie do domu (a przecierz oferują wizyty domowe) to bezczelnie odłożył słuchawkę Szyl 2 dni spędził u weta na obserwacji... Wet stwierdził, że nic mu nie dolega... Po czym 'zabawa' zaczęła się od nowa. Tak na marginesie to tacy 'fachowcy' są w B-stoku na ul.Wesołej "Klinika dla małych zwierząt".
Co do obgryzania łapek i ogona, to nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Szyle są podobno z natury jak koty, jeden jest bardziej przyjazny i towarzyski a inny odwrotnie. Ja chyba trafiłam na tego drugiego buu... Myślę, że jeśli masz młodego malutkiego szylka, to przyzwyczai się do ciebie i oswoi. Bierz go często na ręce i jak najczęściej wypuszczaj na pokój żeby pobiegał. Mój na wolności odwalał takie 'matrixy' że można było się poryczeć ze śmiechu Jak był zadowolony to 'cmokał', umiał rozwijać naprawdę duuże prędkości. Sam wracał do klatki. Najbardziej mi się podobały kąpiele piaskowe
Może kiedyś jeszcze zdecyduję się na szyla, ale będzie to bardziej zorganizowane niż ostatnio... Znam parę osób, które je hodują i raczej nie narzekają
Także spoko, myślę że będzie dobrze, tylko poświęcaj mu dużo czasu
Szyl okazał się już dorosły... Próbowałam go oswajać, ale nic z tego nie wyszło. Reagował na imię, nawet przychodził jak go wypuszczałam na pokój (wow!), poza tym uwielbiał kraść wszystko co tylko dał radę podnieść i pożreć Cały czas uciekał, wyrywał się i gryzł jak się chciało wziąść go na ręce lub pogłaskać, nie było mowy o bez stresowym potrzymaniu go itp.
Strasznie mi chorował (ciągle miał biegunkę...), mimo że diete miał dokładnie opracowaną z najmniejszymi szczegółami. Wet stwierdził, że one są bardzo trudne w hodowli i są bardzo delikatne. Po paru wizytach stwierdził, że szyl powinien żyć tylko na sianie i wodzie Wogóle to po którejś tam kroplówce i zastrzyku dostał (po powrocie do domu) jakiegoś paraliżu czy czegoś podobnego, a jak zadzwoniłam do weta żeby ktoś przyjechał do mnie do domu (a przecierz oferują wizyty domowe) to bezczelnie odłożył słuchawkę Szyl 2 dni spędził u weta na obserwacji... Wet stwierdził, że nic mu nie dolega... Po czym 'zabawa' zaczęła się od nowa. Tak na marginesie to tacy 'fachowcy' są w B-stoku na ul.Wesołej "Klinika dla małych zwierząt".
Co do obgryzania łapek i ogona, to nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Szyle są podobno z natury jak koty, jeden jest bardziej przyjazny i towarzyski a inny odwrotnie. Ja chyba trafiłam na tego drugiego buu... Myślę, że jeśli masz młodego malutkiego szylka, to przyzwyczai się do ciebie i oswoi. Bierz go często na ręce i jak najczęściej wypuszczaj na pokój żeby pobiegał. Mój na wolności odwalał takie 'matrixy' że można było się poryczeć ze śmiechu Jak był zadowolony to 'cmokał', umiał rozwijać naprawdę duuże prędkości. Sam wracał do klatki. Najbardziej mi się podobały kąpiele piaskowe
Może kiedyś jeszcze zdecyduję się na szyla, ale będzie to bardziej zorganizowane niż ostatnio... Znam parę osób, które je hodują i raczej nie narzekają
Także spoko, myślę że będzie dobrze, tylko poświęcaj mu dużo czasu
Ze mną:
- york: Pyśka
-szczuras: Roki
Odeszły:
Fred, Maniek, Tofik, Szczypior, Dumbo
- york: Pyśka
-szczuras: Roki
Odeszły:
Fred, Maniek, Tofik, Szczypior, Dumbo
-
- Posty: 47
- Rejestracja: sob lis 25, 2006 5:19 pm
Odp: Szynszyla
magda... - moj sznszylek jest mlody i z hodowlo domoewej z tego co sie dowiedzialam od pani ze sklepu. w ciagu dnia spi i go nic nie zbudzi, natomaist po 20 sie budzi i zaczyna sie rzeznia. szczka doslownie jak pies i upomina sie by go wyciagnac. gdy wsadzam reke do klatki sam mi na nia wchodzi i czeka az go wyciagne. Do reki nie przychodzi narazie, gdy chce go zlapac ucieka bardzo szybko, najchetniej lokuje sie w cieplnych i ciemnych miejscach i kima...gdy trzymam go na rekach strasznie duzo robi kupek i siedzi na rekach pare sekund po czym sie wyrywa. Mam nadzieje ze sie oswoi
~> Do we do we go when we fly when we when we go do we die? <~
-
- Posty: 104
- Rejestracja: pt mar 23, 2007 8:02 pm
- Lokalizacja: Tczew / okolice Trójmiasta
Odp: Szynszyla
Jak tam Twój szynszylek?
Dobrze, że chociarz na ręke sam wchodzi, mój tak nie robił. Słuszałam, że szyle to tak jak koty z charakteru lubią chodzić swoimi drogami. Sama się przekonałam, że do 'głaskania' nie są a szkoda bo takie super futerko mają, w ogóle są jak pluszowe zabaweczki. Jaki ma kolor? Mój był szary (standard). Piękne są beżowe i białe
Dobrze, że chociarz na ręke sam wchodzi, mój tak nie robił. Słuszałam, że szyle to tak jak koty z charakteru lubią chodzić swoimi drogami. Sama się przekonałam, że do 'głaskania' nie są a szkoda bo takie super futerko mają, w ogóle są jak pluszowe zabaweczki. Jaki ma kolor? Mój był szary (standard). Piękne są beżowe i białe
Ze mną:
- york: Pyśka
-szczuras: Roki
Odeszły:
Fred, Maniek, Tofik, Szczypior, Dumbo
- york: Pyśka
-szczuras: Roki
Odeszły:
Fred, Maniek, Tofik, Szczypior, Dumbo
Odp: Szynszyla
mialem kiedys szenszyla i byl bardzo fajnym kuplem nic zlego nie robil wchodzil mi nawet na brzuch i spal zemna
-
- Posty: 5
- Rejestracja: śr sie 27, 2008 7:40 pm
Re: Szynszyla
obecnie mam trzy szynszyle-wzięłam je jako następców moich szczurzych chłopaków.
szynszyle są kochane!
wyglądają pociesznie,długo żyją,maja mięciutkie futerko...i nie lubią się przytulać i nigdy nie oswoją się jak szczury!
biorąc się do oswajania szynszyli "na siłę"-które przechodzi w wypadku młodych szczurów-można stracic jej zaufanie,kompletnie.
szynszyl da się pogłaskać.da się podrapać za uszkiem.ale branie na ręce czy trzymanie na ramieniu to nie jest coś,co lubia robić te zwierzęta.i jeśli to się robi na siłę,całe miesiące biorą w łeb i trzeba zaczynać cały mozolny proces od początku.
szynszyle są kochane!
wyglądają pociesznie,długo żyją,maja mięciutkie futerko...i nie lubią się przytulać i nigdy nie oswoją się jak szczury!
biorąc się do oswajania szynszyli "na siłę"-które przechodzi w wypadku młodych szczurów-można stracic jej zaufanie,kompletnie.
szynszyl da się pogłaskać.da się podrapać za uszkiem.ale branie na ręce czy trzymanie na ramieniu to nie jest coś,co lubia robić te zwierzęta.i jeśli to się robi na siłę,całe miesiące biorą w łeb i trzeba zaczynać cały mozolny proces od początku.