Dziś zauważyłam, że Ściema ma całe łapki pogryzione. Miała głębokie rany. Oddzieliłam "dziabąga" od stada. Przy podawaniu wieczornego antybiotyku zauważyłam na Ściemie małe insekty, takie brązowe, małe g***, ale co gorsza zauważyłam też, że moje słonko samo rani swoje łapki. Nie mogłam patrzeć na apatycznego szczura, wygryzającego sobie ciałko, ciężko oddychającego. Jej stan po antybiotykach nie poprawiał się, Ściema męczyła się. Po prostu nie potrafiłam patrzeć jak cierpi. Ryczałam tak strasznie, robiłam wszystko, żeby tylko sobie nie odgryzała łapek... na próżno. Z dobrego serca, choć z wielkim bólem i płaczem, postanowiłam uśpić Ściemuszkę-Babuszkę. Około 22:30 było już po wszystkim. Maleńka odeszła od razu po zastrzyku. Teraz jestem już spokojna, choć mam pustkę w sercu i nie raz wybucham płaczem, wiem, że dobrze postąpiłam.
Ściema [']
styczeń 2006 - 24 stycznia 2008
