Już przepłakałam cały dzień, a teraz po prostu muszę to z siebie wyrzucić. Moje maleństwo przygarnięte z zoologa (z chorą łapką) odeszło dziś w nocy

Kacperek był około miesięcznym czarnym kapturkiem. Dzielnie walczył, ale wczoraj wieczorem zaczął tracić władzę w tylnych łapkach, jakoś dziwnie się zataczał, nie chciał pić nawet swojej ulubionej herbatki. Ledwo doszłam do siebie po Szlugu, a teraz jeszcze maleństwo, które było pupilkiem całej rodziny
Trzymaj się maluszku, mam nadzieję, że dobrze Ci teraz z Twoim starszym kolegą ['] dzielnie walczyłeś do samego końca i i tak jestem z Ciebie dumna, mimo wszystko
