Niedawno odszedł mój czworonożny przyjaciel Grim, który był owczarkiem szetlandzkim, jego organizm przegral walke z choroba
ale wiem ze zrobilam wszystko aby ulżyc mu w cierpieniu... Dzieki weterynarzom z ul. Toszeckiej w Gliwicach mój psiak mial darowane 2 lata życia, kiedy inni położyli jużna nim krzyżyk, opiekowali się nim przez cały czas trwania choroby, byli na każdy telefon nawet nocny. Walka byla wielka...ale zawsze trzeba wiedzieć kiedy powiedzić stop i zdecydować się na uśpienie u ukojenie bólu..wiedzieliśmy że nadejdzie taki moment...kiedy nadszedł akurat byłam w szpitalu i pech chiał że musiałąm zostać dłużej..ale może tak miało być
On wiedział, że byłabym przy nim gdybym tylko mogłam. Pamietam jak przyszedł mój w tej chwili narzeczony na odwiedziny i miedzy zdaniami mi o tym powiedzial...To była dla mnie tragedia...ale wszyscy mnei wspierali...tzreba było też pamiętać o mamie, która walczyłą o niego do końca i wydała fortune na leczenie...nie ze musieliśmy,chcialiśmy...bo kto nie zrobi wszystkiego by zobaczyc szczesliwy usmiechniety pyszczek i merdajacy ogonek...kto miał chorego psiaka to wie że ten widok jest bezcenny...i ja taki widok mam zawsze przed oczami...tak go chce pamietac....
W lipcu mama miała imieniny więc postanowiliśmy z narzeczonym zrobić mamie niespodzienkę i kupiliśmy nowego pieska papillonka Hironka
Wiedziałam że jest to jedyne lekarstwo dla nas wszystkich...najpierw trzeba bylo wdac sie w dyskusje z glowa rodziny
czyt. tata
bo tata powiedzial, że juz nie chce zadnego zwierzaka nowgo w domu, wiadomo jak każdy przeżył śmierć Grimasa..ale ptrzekonałam go choć do dziś nie wiem jak tego dokonałam
. Tak więc odebraliśmy Hironka
Potem pojechaliśmy na tydzień do moich rodziców w góry i zawieźliśmy prezencik
Wszyscy się w nim zakochali
A kto by nie pokochał małej mordki,wielkich oczu i tych gackowatych uszu
Poniżej fotka mojej miłości Grima, którego zawsze mam i bede miala w sercu a obok obecny łobuziak Hiron