- dokładnie tak. Jest coraz trudniej. To w ogóle takie dziwne: wyraźna niechęć do jedzenia; odpychanie łapką i noskiem podsuwanej łyżeczki z porcją (mieszam nutridrinka z convalescence ) chowanie pycholka w „najciemniejszy kącik”, ale gdy jestem wystarczająco namolna, nagle jakby przypomina sobie na chwilkę, że jedzenie to dobra rzecz. Zje łyżeczkę, dwie, trzy w porywach (jak przed chwilą) cztery łyżeczki... kiedy jestem w domu wolę go karmić małymi porcjami ale częściej, bo pewnie tak łatwiej mu trawić. Mam nadzieję jak najdalej odsunąć chwilę w której zacznę go karmić „na chama”. To jego życie i ma prawo dyktować warunki.IVA pisze:Z doświadczenia wiem, że w takim stanie ogonek rzadko sam coś podjada. Dlatego ja staram się podawać coś bardzo kalorycznego (jak kiedyś pisałam mieszam nutri z dietą weterynaryjną) i jak największa ilość jaką tylko da się mu wcisnąć.
- O codziennej kąpieli, mogę tylko marzyć. Przyprawia go to o taki stres... wszystkie siły mobilizuje wtedy do walki o nietykalność osobistą. Myję namoczonym ręcznikiem i osuszonego pakuję w polarowej szmatce pod kołdrę. Podrażnień nie widzę, skóra jest różowa tylko- taka delikatna mi się wydaje...
- Następne dziwne zjawisko: jednego dnia, sierść jest jakaś taka szorstka, twarda i matowa- i po kilku godzinach wraca do normy: białe jest białe, czarne jest błyszcząco czarne, w głaskaniu: jedwab...
Przyznaję z niejakim wstydem, że oprócz tego, że oczywiście strasznie mi zależy na każdym dniu jego życia- z jakąś ciekawością obserwuję co się dzieje. Ale powtarzam: to jego życie i to on dyktuje i będzie dyktował warunki.
----
edit: w Jedynce właśnie idzie program o lamparcicy, która adoptowała jednodnoiowe pawianiątko- niessamowite ! Przepiękne!