Jutro miną dwa tygodnie, od kiedy Jurij jest z nami. Wykazałam się niestety zupełnym brakiem talentów pedagogicznych i na ten moment, cały trud wychowawczy zwaliłam na SokO.... Jurik jest niebywały z tym namolnym pchaniem się na ich terytorium. Dostaje po ogonku i odpuszcza na ok. 15 minut. Jest prawie na pewno tak, jak mówi
Limba: toto nie miało kontaktu ze szczurami. Ale za to bardzo, bardzo go potrzebuje. Problem w tym, że Sokole Oko, chciałby mieć spokój a mały intruz go wkurza. wtedy obrywa. No, jak mam wytłumaczyć mojemu Księciu, że ten mały najeżony Jerz, NIE jest intruzem i nawet on, Sokole Oko tego nie zmieni a skoro tak, pozostaje polubić? Siedzą obok siebie na półkach dosyć spokojnie, czasem drobna przepychanka, czasem jakiś śmieszny taniec wojenny, ze trzy razy SokO tyłeczkiem zepchnął Jurkę z półki; boję się, bo to jakieś 80 cm. Te półki właściwie, to było niepodzielne księstwo SokA a ten młody rozrabiaka, wpakował się nawet do świętego pudełka...
Wpuściłam ich obu do klatki małego- został wyrzucony za drzwi... w ogóle, nerwowa sytuacja. My z Oksymoronem, cynicznie obserwujemy rozwój wydarzeń. właściwie, nie bardzo mam jak się wtrącić w te ich szczurze sprawy. Generalnie- chodzą gdzie chcą i robią co chcą. Zamykam Jurika, kiedy wychodzę z domu i pomna pokrwawionej łapki, kładę na dach klatki kocyk...
W tej chwili- od 10 minut, siedzą zamknięci w plastikowym koszu, którego używam jako transportera... cisza, jak makiem zasiał; gdy zaglądam przez szpary- widzę, że SokO udaje, że wiercącego się Młodego tam nie ma! Jak to możliwe? Mój cudny filozof
....
merch: nie pisz proszę, że lepiej nie umiesz, bo to właśnie przecież jest NAJlepiej
....
No to już przeszło ludzkie pojęcie!
![Shocked :o](./images/smilies/shocked.gif)
Sokole Oko obraził się straszliwie, za zamknięcie go w koszyku- wcale nie chciał wyjść! Kaszub wyszedł i poszedł.... prosto do klatki Chłopaków, gdzie podeptał zagrzebanego w szmatki Oksymoronka a jak tamten się na niego wyszczerzył- spokojnie wyszedł z klatki i poszedł na tą krochmaloną półkę! Co jest grane???
Teraz znowu naciera na ich klatkę! Sokole Oko zamienił się w posążek. Awanturuje się Oksy... Czy ja mam to łaciate Diablątko izolować i wynieść jego klatkę do łazienki? Ale on naprawdę potrzebuje towarzystwa; chwilami tak się do SokA przymila... wczoraj, pozwolił mi się wygłaskać bez polarka. Co prawda godzinę później, użarł mnie szkaradnie: trafił w żyłę i „po kości pojechał” – ślad jest jak po ukąszeniu żmii-( taki podwójny) a i bolało przez godzinę wściekle- ale wcześniej pogłaskać się dał!
Rękawica właściwie służy jako pozorant
![Wink ;)](./images/smilies/wink.gif)
; nie ubieram jej, tylko kładę obok łobuza i patrzę czy będzie gryzł... przed chwilą właśnie rzucił się na nią; nakrzyczałam na niego i trzepnęłam rękawicą o podłogę, efekt: wściekle natarł „bokiem” ze straszliwym furkotem i wycofał się. Rób z takim co chcesz
![Tongue :P](./images/smilies/tongue.gif)