Moja kruszynaka zniknęła koło 22.
Właśnie wróciłam...pochowałam maleństwo...
A było to tak...
Całą noc i cały dzień z nią byłam. Przitulałam, byłam u weta itp...
Nawet jak siedziałam przed netem, jak gadałam z Tobą Iva - siedziała mi na ramieniu, nie chciałam zostawiać ją samą.
Tóż przed 22 zostawiłam ją w sypialni, żeby odpoczęła. Za jakieś 10 minut przyszedł Rafał i wszedl do małej do sypialni...
Wyszedł płacząc i wtedy...
To trwało chwilke, dosłownie momencik...
Wyszedł trzymając ją martwą na rękach... Już nie żyła....
kur***...zmarła sama...beze mnie...odeszła beze mnie-dlaczego...
Przyniósł mi ją, taką spokojną, już bez bólu...
Poszliśmy ją pochować na pobliskim lasku olchowym....tam gdzie leży Cleo...
Ucałowałam ją na drogę...cała obściskałam i outliłam ulubionym kocykiem...
Tylko dlaczego umarła sama...cały czas z nią byłam...miałam jej przyszykować jedzonko i znowu spędzić z nią noc....postarać się żeby coś zjadła....i co...
![Huh? ???](./images/smilies/huh.gif)
Odeszła...zostawiła mnie...
Malusia kruszynka...taka biedna...
Mam nadzieje, że już ją nie boli i nie cierpi...
Miałam ją na rękach jak już śmierć ją zabrała, taką nieobecną, .....nie mogę już pisać...
Tylko dlaczego śmierć nie poczekała na mnie...
Moja słodka malusia perełeczka...