Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
hej, dopiero wróciłam z wakacji, a tu już coś nowego
gRATulacje!!!
gRATulacje!!!
Niektóre opowieści się kończą, ale inne stare historie wciąż trwają. - T. Pratchett
Z nami: Charlie
Odeszły: Miłka +++ Cykoria +++ Jeżu +++ Smużka +++ Spłoszka +++ Strzyga +++ Bezik +++ Chrupek +++ Pippi +++ Bravo
Z nami: Charlie
Odeszły: Miłka +++ Cykoria +++ Jeżu +++ Smużka +++ Spłoszka +++ Strzyga +++ Bezik +++ Chrupek +++ Pippi +++ Bravo
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
czlowiek wraca po wakacjach a tu o nowi uzytkownicy forum
Kochane serdeczne gratulacje sliczne pociechy
Kochane serdeczne gratulacje sliczne pociechy
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Spóźnione, ale szczere - gratulacje dziewczyny z takich pociech I powodzenia na dalszej drodze ich rozwoju
- maua_czarna
- Posty: 1289
- Rejestracja: pt lip 16, 2004 3:27 pm
- Lokalizacja: Bielsko-Biała/Kobiór
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Gratulujemy Wam babeczki, no i szczesliwym tatusiom tez:) Wszystkiego dobrego dla Was i dla dzieciaczkow - maua i Szalas:)
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Aniu a jak Ty?
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Jesteśmy już u rodziców. Mała o dziwo śpi jak zabita, pierwszy raz tak długo
(2h, 25 minut) po karmieniu naturalnym, zazwyczaj była to drzemka 30 do góra
1h 30 minut). Pewnie jazda autem tak ją uśpiła :-)
A teraz małe sprawozdanie (jak Mała się obudzi to przerwę i dokończę później).
Do szpitala trafiłam jak wiecie 5 września, 7 dni po terminie. Położono mnie w
szpitalu i zaordynowano test oksytocynowy na dzień następny. Dnia następnego
zrobiono mi test ale postanowiono, że nie odłączą mnie tak wcześnie jak
zwykle, ale potrzymają dłużej (dokładnie 5,5h leżałam pod kroplówą). Żebym
urodziła od razu.
W międzyczasie były 2 porody, każdy po 10, góra 20 minut. Skurcze krzyżowo
brzuszne zaczęły się podczas pierwszego porody (dziewczyna rodziła dosłownie
łóżko obok bo sala porodowa ma 3 łóżka a test robiono mi właśnie już na sali
porodowej). Podczas drugiego porodu doszły parte. Niestety mimo całych godzin
tych skurczy szyjka się nie rozwarła ani na milimetr. Od Położnej usłyszałam,
że ona mi nie wierzy, że miałam skurcze, bo wtedy szyjka zareagowałąby. Gdybym
nie była tak wykończona, to szczerze wlałabym jej po pysku.
Od Ordynatora a lekarza prowadzącego dowiedziałam się, że jak nie poszło
teraz, to już nie pójdzie wcale ale wiele zrobić nie może, bo decyzję o cc
podejmuje konsylium po 3 indukcjach oksytocynowych. Żaden z lekarzy nie może
podjąć takiej decyzji samodzielnie, jeśli pierwotnie nie ma żadnych wskazań do cc.
Dlatego wymęczono mnie 3 razy, dzień po dniu. Chcieli robić po dniu przerwy
ale uparłam się, że bez przesady, nie będę tydzień leżeć i czekać bezczynnie
na ból, skoro i tak to nie zadziała. Burdel na kółkach. Co wizyta lekarz
pytał, czy już zaczęły się skurcze a ja musiałam odpowiadać, że ja mam parte
od dwóch tygopdni i gó*** z tego mam. Jakby nie mogli napisać w karcie! To
pewnie też gó*** by dało, bo miałam jak byk na czerwono napisane "uczulona na
ketonal - nie podawać" a co lekarz to chciał mi zapodać ketonal bo w karcie
mam przecież napisane "ketonal". Ale co dalej? Nie ważne, że dalej "nie
podawać...".
Czekali 3 cholerne indukcje i 72 godziny realnie partych. Byłam wykończona, a
szyjka.. jak to szyjka. Ani ciut ciut. Nie udało się także otwieranie szyjki
mechaniczne (w celu pobrania wód płodowych w 10 dobie po terminie). Masaż
szyjki miałam 2 razy, w tym jeden hardcorowy, krwawiłam po nim ostro a
szyjka... no cóż... Mimo, że na zamkniętej szyjce się tam masaży nie
wykonuje, koniecznie chciano, bym uropdziła naturalnie. Z resztą ja też
chciałam, ale do czasu. 8 września powiedziałam, że proszę o decyzję. Byłam
gotowa bez decyzji spakować się i wypisać na własne żądanie by pojechać do
innego szpitala.
Na porannej wizycie 8 września Niemąż dostał napadu szału i tak długo chodził
za lekarzem, aż ten obiecał, że w ciągu godziny będzie decyzja. I była. CC.
9 września 2008 r. po trzeciej indukcji wzięto mnie na salę, gdzie o godzinie 13:18 przez cesarskie cięcie na świat przyszła Nina. Była śliczna, różowa, darła japkę aż miło Dostała 9 pktów w pierwszej minucie i 10 w trzeciej minucie. Była owinięta raz pępowiną wokół szyi. Ważyła 3740 gram i mierzyła 56 cm. Ma blond włoski (wszyscy dziadkowie byli blondynami za dzieciaka, tylko ja i Niemąż mieliśmy po urodzeniu się ciemne włoski).
Spadam karmić, Mała płacze!
Edytowano:
No, Mała nakarmiona.
Wracając do tematu...
Mała po porodzie była przez Położne dokarmiana butlą i nie tylko samą glukozą!
I to był gwóźdź do trumny... Poza tym nikt mi nie powiedział na początku, że
podczas porodu miałam reakcję anafilaktyczną (dowiedziałam się znacznie
później) i podawano mi leki, których skutkiem ubocznym jest zahamowanie
procesu laktacji. 2 dni nie miałam pokarmu wcale. To znaczy: miałam kilka
kropel a potem nic... Wszystkie mądrale naciskały na pierś, wylatywała kropla
i mówiły "no, ma pani pokarm, proszę karmić". No to karmiłam aż Mała spadła z
wagi o ponad 10 procent, przyszła lekarz i stwierdziła, że mam za mało pokarmu
a tymczasem cycki zrobiły mi się jak balony. Dokarmiałam więc butlą aż DOPIERO
w nocy z trzeciej na czwartą dobę (pierwsza doba po operacji liczona jest jako
zerowa) przyszła Pani, która złapała się za głowę gdy jej powiedziałam, co mi
mówiono o moim pokarmie. Jak mi rozmasowała pierś to poleciało ciurkiem.
Okazało się, że mam też strasznie wrażliwe brodawki (jak ścisnęła to
poleciałam do tyłu i zbladłam). Na szczęście intuicja mi podpowiedziała by do
szpitala zabrać ze sobą kapturki silikonowe. Uratowały mi Małą. W trzeciej
dobie bliska byłam butli. Miałam depresję poporodową. Wg znajomej Położnej
blisko 90% kobiet w trzeciej dobie po porodzie przeżywa załamanie, większość z
nich decyduje się przez to na butelkę. Na prawdę, nawet babki od pomocy w
przystawianiu do piersi namawiały mnie na butlę, bo a to mało pokarmu, a to za
twarde brodawki, a to to, a to sramto. Tylko jedna z Nich fachowo się mną
zajęła. Gdyby nie ona, to dziś pewnie siedziałabym przy butli. Mała jest już
dosłownie półtorej doby na samej piersi, w 1 dobę przybrała dzięki temu aż 80
gram (w porównaniu: na samej butli przybierała od 20 do 40 gram na dobę).
Nikt mi też nie powiedział, że kupka przy karmieniu i pokarmieniu o
konsystencji brązowej wody - jest normalna przy zmianie karmienia z mieszanego
albo z butli na samą pierś oraz w ogóle jest normalny luźny stolec przy
karmieniu piersią, nawet do 2 kup przypadających na 1 karmienie, gdzie karmień
będzie na dobę około 12. Przez to całą noc martwiłam się, że Mała ma po prostu
biegunkę, że zjadłam coś nie tak, że się odwodni, że boli ją brzuszek. Masakra.
W ogóle poród w tym szpitalu polecam tylko ludziom o mocnych nerwach.
Niemąż spał ze mną, na karimacie obok łóżka. Gdyby nie Jego pomoc w masowaniu
mi piersi przy każdym karmieniu, to nie miałabym ŻADNYCH szans na samodzielne
karmienie piersią Ninki. Co karmienie to rozmasowuje kanaliki, dziś mała
pierwszy raz samodzielnie chwyciła kapturek i po chwilowym rozmasowaniu sama
zaczęła ssać (masowaliśmy wcześniej przez całe karmienie, bo raz, że zastoje
były ogromne a dwa, że trzeba było małą zachęcić do piersi, żeby zapomniała o
butli, z której łatwo ściągnąć pokarm).
To byłoby na tyle... wstępnie, na więcej nie mam siły.
Ninka nakarmiona i sprzedana babci
Zdjęcia niebawem...
(2h, 25 minut) po karmieniu naturalnym, zazwyczaj była to drzemka 30 do góra
1h 30 minut). Pewnie jazda autem tak ją uśpiła :-)
A teraz małe sprawozdanie (jak Mała się obudzi to przerwę i dokończę później).
Do szpitala trafiłam jak wiecie 5 września, 7 dni po terminie. Położono mnie w
szpitalu i zaordynowano test oksytocynowy na dzień następny. Dnia następnego
zrobiono mi test ale postanowiono, że nie odłączą mnie tak wcześnie jak
zwykle, ale potrzymają dłużej (dokładnie 5,5h leżałam pod kroplówą). Żebym
urodziła od razu.
W międzyczasie były 2 porody, każdy po 10, góra 20 minut. Skurcze krzyżowo
brzuszne zaczęły się podczas pierwszego porody (dziewczyna rodziła dosłownie
łóżko obok bo sala porodowa ma 3 łóżka a test robiono mi właśnie już na sali
porodowej). Podczas drugiego porodu doszły parte. Niestety mimo całych godzin
tych skurczy szyjka się nie rozwarła ani na milimetr. Od Położnej usłyszałam,
że ona mi nie wierzy, że miałam skurcze, bo wtedy szyjka zareagowałąby. Gdybym
nie była tak wykończona, to szczerze wlałabym jej po pysku.
Od Ordynatora a lekarza prowadzącego dowiedziałam się, że jak nie poszło
teraz, to już nie pójdzie wcale ale wiele zrobić nie może, bo decyzję o cc
podejmuje konsylium po 3 indukcjach oksytocynowych. Żaden z lekarzy nie może
podjąć takiej decyzji samodzielnie, jeśli pierwotnie nie ma żadnych wskazań do cc.
Dlatego wymęczono mnie 3 razy, dzień po dniu. Chcieli robić po dniu przerwy
ale uparłam się, że bez przesady, nie będę tydzień leżeć i czekać bezczynnie
na ból, skoro i tak to nie zadziała. Burdel na kółkach. Co wizyta lekarz
pytał, czy już zaczęły się skurcze a ja musiałam odpowiadać, że ja mam parte
od dwóch tygopdni i gó*** z tego mam. Jakby nie mogli napisać w karcie! To
pewnie też gó*** by dało, bo miałam jak byk na czerwono napisane "uczulona na
ketonal - nie podawać" a co lekarz to chciał mi zapodać ketonal bo w karcie
mam przecież napisane "ketonal". Ale co dalej? Nie ważne, że dalej "nie
podawać...".
Czekali 3 cholerne indukcje i 72 godziny realnie partych. Byłam wykończona, a
szyjka.. jak to szyjka. Ani ciut ciut. Nie udało się także otwieranie szyjki
mechaniczne (w celu pobrania wód płodowych w 10 dobie po terminie). Masaż
szyjki miałam 2 razy, w tym jeden hardcorowy, krwawiłam po nim ostro a
szyjka... no cóż... Mimo, że na zamkniętej szyjce się tam masaży nie
wykonuje, koniecznie chciano, bym uropdziła naturalnie. Z resztą ja też
chciałam, ale do czasu. 8 września powiedziałam, że proszę o decyzję. Byłam
gotowa bez decyzji spakować się i wypisać na własne żądanie by pojechać do
innego szpitala.
Na porannej wizycie 8 września Niemąż dostał napadu szału i tak długo chodził
za lekarzem, aż ten obiecał, że w ciągu godziny będzie decyzja. I była. CC.
9 września 2008 r. po trzeciej indukcji wzięto mnie na salę, gdzie o godzinie 13:18 przez cesarskie cięcie na świat przyszła Nina. Była śliczna, różowa, darła japkę aż miło Dostała 9 pktów w pierwszej minucie i 10 w trzeciej minucie. Była owinięta raz pępowiną wokół szyi. Ważyła 3740 gram i mierzyła 56 cm. Ma blond włoski (wszyscy dziadkowie byli blondynami za dzieciaka, tylko ja i Niemąż mieliśmy po urodzeniu się ciemne włoski).
Spadam karmić, Mała płacze!
Edytowano:
No, Mała nakarmiona.
Wracając do tematu...
Mała po porodzie była przez Położne dokarmiana butlą i nie tylko samą glukozą!
I to był gwóźdź do trumny... Poza tym nikt mi nie powiedział na początku, że
podczas porodu miałam reakcję anafilaktyczną (dowiedziałam się znacznie
później) i podawano mi leki, których skutkiem ubocznym jest zahamowanie
procesu laktacji. 2 dni nie miałam pokarmu wcale. To znaczy: miałam kilka
kropel a potem nic... Wszystkie mądrale naciskały na pierś, wylatywała kropla
i mówiły "no, ma pani pokarm, proszę karmić". No to karmiłam aż Mała spadła z
wagi o ponad 10 procent, przyszła lekarz i stwierdziła, że mam za mało pokarmu
a tymczasem cycki zrobiły mi się jak balony. Dokarmiałam więc butlą aż DOPIERO
w nocy z trzeciej na czwartą dobę (pierwsza doba po operacji liczona jest jako
zerowa) przyszła Pani, która złapała się za głowę gdy jej powiedziałam, co mi
mówiono o moim pokarmie. Jak mi rozmasowała pierś to poleciało ciurkiem.
Okazało się, że mam też strasznie wrażliwe brodawki (jak ścisnęła to
poleciałam do tyłu i zbladłam). Na szczęście intuicja mi podpowiedziała by do
szpitala zabrać ze sobą kapturki silikonowe. Uratowały mi Małą. W trzeciej
dobie bliska byłam butli. Miałam depresję poporodową. Wg znajomej Położnej
blisko 90% kobiet w trzeciej dobie po porodzie przeżywa załamanie, większość z
nich decyduje się przez to na butelkę. Na prawdę, nawet babki od pomocy w
przystawianiu do piersi namawiały mnie na butlę, bo a to mało pokarmu, a to za
twarde brodawki, a to to, a to sramto. Tylko jedna z Nich fachowo się mną
zajęła. Gdyby nie ona, to dziś pewnie siedziałabym przy butli. Mała jest już
dosłownie półtorej doby na samej piersi, w 1 dobę przybrała dzięki temu aż 80
gram (w porównaniu: na samej butli przybierała od 20 do 40 gram na dobę).
Nikt mi też nie powiedział, że kupka przy karmieniu i pokarmieniu o
konsystencji brązowej wody - jest normalna przy zmianie karmienia z mieszanego
albo z butli na samą pierś oraz w ogóle jest normalny luźny stolec przy
karmieniu piersią, nawet do 2 kup przypadających na 1 karmienie, gdzie karmień
będzie na dobę około 12. Przez to całą noc martwiłam się, że Mała ma po prostu
biegunkę, że zjadłam coś nie tak, że się odwodni, że boli ją brzuszek. Masakra.
W ogóle poród w tym szpitalu polecam tylko ludziom o mocnych nerwach.
Niemąż spał ze mną, na karimacie obok łóżka. Gdyby nie Jego pomoc w masowaniu
mi piersi przy każdym karmieniu, to nie miałabym ŻADNYCH szans na samodzielne
karmienie piersią Ninki. Co karmienie to rozmasowuje kanaliki, dziś mała
pierwszy raz samodzielnie chwyciła kapturek i po chwilowym rozmasowaniu sama
zaczęła ssać (masowaliśmy wcześniej przez całe karmienie, bo raz, że zastoje
były ogromne a dwa, że trzeba było małą zachęcić do piersi, żeby zapomniała o
butli, z której łatwo ściągnąć pokarm).
To byłoby na tyle... wstępnie, na więcej nie mam siły.
Ninka nakarmiona i sprzedana babci
Zdjęcia niebawem...
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
No gratuluje Ani Niny , ciesze sie , ze szczęsiwie wszystko sie juz naprostowuje.
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Aniu, gRATulacje!
Trzymam kciuki za Wasze perypetie laktacyjne, będzie dobrze, zobaczycie.
No i oczywiście - czekam na zdjęcia.
Trzymam kciuki za Wasze perypetie laktacyjne, będzie dobrze, zobaczycie.
No i oczywiście - czekam na zdjęcia.
(...) szczurki nie znają dobrych manier. Ale chłopcy powinni.
Moje kapturowe szczęście: Dziunia[']; Koko['] i Kiki[']
Kokosanki: Nika['], Lala['] i Mila
Moje kapturowe szczęście: Dziunia[']; Koko['] i Kiki[']
Kokosanki: Nika['], Lala['] i Mila
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
ojć, hardkorowe przeżycia
już w połowie czytania wymiękłam...
brrr
Aniu, jesteś dzielna, że przyżyłaś, i nikogo nawet nie udusiłaś
Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie i Ninki.
I jeszcze raz gRATulacje od Myszek, tym razem już tylko dla Was
już w połowie czytania wymiękłam...
brrr
Aniu, jesteś dzielna, że przyżyłaś, i nikogo nawet nie udusiłaś
Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie i Ninki.
I jeszcze raz gRATulacje od Myszek, tym razem już tylko dla Was
Czy znasz różnicę między także, a tak że?
Czy wiesz kiedy napisać zresztą, a kiedy z resztą? Czy znasz język polski?
Czy wiesz kiedy napisać zresztą, a kiedy z resztą? Czy znasz język polski?
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Gratulacje
Czekam na zdjęcia imienniczki
Czekam na zdjęcia imienniczki
Ze mną: LeeLee + Lily
W pamięci 35 indywidualistów: H, M, H, V, M, K, D, M, S, A, D, N, F, P, A, H, A, A, F, K, M, T, M, E, C, A, B, C, Ł, A, C, K, C, F, F + Grażyna, Kluska, Mia, Trufla, Zambia, Mała Mi, Weszka i Pcheła
Tupot Małych Stóp
W pamięci 35 indywidualistów: H, M, H, V, M, K, D, M, S, A, D, N, F, P, A, H, A, A, F, K, M, T, M, E, C, A, B, C, Ł, A, C, K, C, F, F + Grażyna, Kluska, Mia, Trufla, Zambia, Mała Mi, Weszka i Pcheła
Tupot Małych Stóp
- maua_czarna
- Posty: 1289
- Rejestracja: pt lip 16, 2004 3:27 pm
- Lokalizacja: Bielsko-Biała/Kobiór
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Gratulujemy, Aniu dzielna z Ciebie babka:). Wszystkiego dobrego dla Ninki, niech sie zdrowo chowa:)
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Gratulacje dziewczynki Wszystkie jestescie bardzo dzielne.
A dla Ani - szacuneczek! Zamordowalabym golymi rekami...
A dla Ani - szacuneczek! Zamordowalabym golymi rekami...
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Boze zamordowalabym tych cholernych konowalow... Jak czlowiek czyta to sie odechciewa wsyztskiego...
Nie ma co ..
Aniu najleeeeeepszego dla Ciebie ze taka dzielna baba z Ciebie, no i dla melej Ninki )))
Niech sie zdrowo chowa i nie daje rodzicom za bardzo w kosc ))
Czekamy na fotki )
Nie ma co ..
Aniu najleeeeeepszego dla Ciebie ze taka dzielna baba z Ciebie, no i dla melej Ninki )))
Niech sie zdrowo chowa i nie daje rodzicom za bardzo w kosc ))
Czekamy na fotki )
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Dziękujemy za gratulacje.
Fota zrobiona niedługo po cięciu, kiedy działało jeszcze zewnątrzoponowe, nic mnie nie bolało i załatwiłam sobie przywiezienie dziecka chociaż na chwilę, bo po cc przez dobę nie dają. Uparłam się jak osioł a Niemąż od razu pstryknął fotę )
Fota zrobiona niedługo po cięciu, kiedy działało jeszcze zewnątrzoponowe, nic mnie nie bolało i załatwiłam sobie przywiezienie dziecka chociaż na chwilę, bo po cc przez dobę nie dają. Uparłam się jak osioł a Niemąż od razu pstryknął fotę )
¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Re: Powiekszajacy sie brzuszek ;) - czyli o ciazy tym razem ludz
Aniu - śliczna córeczka. I bardzo dzielna mama.
(...) szczurki nie znają dobrych manier. Ale chłopcy powinni.
Moje kapturowe szczęście: Dziunia[']; Koko['] i Kiki[']
Kokosanki: Nika['], Lala['] i Mila
Moje kapturowe szczęście: Dziunia[']; Koko['] i Kiki[']
Kokosanki: Nika['], Lala['] i Mila