Krótka (w miarę…) opowieść o kąpaniu szczurów.
Część pierwsza - "jak to, cholera, zrobić?"
Jako że moi chłopcy od jakiegoś czasu śmierdzieli siuśkami tak, że tylko wietrzenie pokoju pomagało, postanowiłam ich wykąpać. Jak im się nie spodoba - uznałam - to w każdej chwili mogę przerwać. Jakoś ten cudowny smrodek przeżyję

Ale gdy tylko ten pomysł szalony pojawił się w mojej głowie, zaczęłam się zastanawiać, jak to zrobić. W domu rodziców wanna nie jest zabudowana, więc kąpiel bezpośrednio w niej odpada - jak mi któryś wyskoczy poza wannę i nie zdążę go złapać, to jeszcze wpadnie do odpływu, a tego bym nie przeżyła. Tym samym odpadła też miska włożona do rzeczonej wanny.
Siedziałam więc strapiona i próbowałam wymyślić coś twórczego. "Jak to, cholera, zrobić?" - wyrwało mi się. I wtedy z pomocą przyszła moja nieoceniona siostra. "Nalej wody do miski i przykryj miskę górą z klatki" - powiedziała. Jasne! Tylko że po co ta miska, po prostu naleję wody do klatkowej kuwety i klatkową górę dam na wierzch. Tak jak zwykle, tylko że zamiast kołków - woda

Doszłam do wniosku, że może to nawet lepiej - w klatce czują się bezpiecznie, może nie będzie strachu przed wodą...
Część druga - "konewką go!"
Wszystko było już gotowe. Klatka, napełniona wodą - oczywiście tylko tyle, by sięgało szczurzych brzuszków; miękkie ręczniki do wytarcia ogoniastych; transporterek wyłożony ręcznikami papierowymi. Na pierwszy ogień poszedł Edwin. Przy wkładaniu do wody trochę spanikował i próbował uciec, ale gdy zobaczył, że obok niego ląduje Lucek, uspokoił się. Widocznie chciał pokazać, że jest twardy

Kiedy już tam siedzieli z dziwnymi minami, okazało się, że wody jest za mało. Moje szczurki nagle posiadły cudowną umiejętność podnoszenia brzuszka bardzo wysoko przy chodzeniu
Lucuś zaczął strasznie piszczeć, gdy wzięłam go w jedną rękę, a drugą delikatnie myłam brzuszek i plecki - a jako, że nie chciałam przysparzać im niepotrzebnego stresu, zaczęłam zastanawiać się nad innym sposobem wymycia moich potworków. I wtedy znów z pomocą przyszła moja wspaniała siostra - "Justyś, konewką go!". Niestety, nie zrozumiałam od razu, ale gdy zaprezentowała mi, o co jej chodzi uznałam że to całkiem dobry pomysł. Kiedy chłopcy wchodzili na pręty, polewała im brzuszki wodą z zabawkowej konewki swojego dwuletniego synka. Działało! Zero pisków, zero uciekania, a Edwin wręcz zaczął podchodzić w każde miejsce, w którym pojawiła się konewka

Na zakończenie włożyłam swoje zdradzieckie łapska do klatki i każdego z osobną wymasowałam dokładnie paluchami. Przecież mają być umyci, nie? To też bardzo im się podobało. Wyjęłam ich po kolei, najpierw wycierając ręcznikiem, a potem wysyłając do transportera. Mission accomplished!
Część trzecia - "dawaj ten ser, i tak Cię nie lubię" + zdjęcia
Wpuściłam brzydali do wymytej klatki i każdemu dałam po kawałku żółtego sera. Dostali go ode mnie dopiero drugi raz w życiu, więc oczy aż im się zaświeciły. Edwin porwał serek i uciekł z nim do kąta, po czym... odłożył go i wrócił do mojej ręki. Podszedł i skubnął mnie delikatnie w palec, spojrzawszy na mnie tak, że aż mi serce stopniało. Po raz pierwszy mój czarny wariat tak mnie potraktował! Zawsze dostawałam od niego takiego gryza, że krew ciekła, a tu taki objaw sympatii... czyli jednak mnie kocha! <jupi>
Za to Lucjusz się obraził. Chwycił swój serek i uciekł z nim do hamaka. Odwrócił się do mnie tyłem, a gdy wyciągnęłam rękę na zgodę, to po prostu ją ofuknął. Może do jutra mu przejdzie?
Teraz śpią w hamaku, przytuleni ciasno do siebie.
Jestem zadowolona. Edwin chyba też. A Lucjusz pewnie śni o normalnej pani, która nie będzie go kąpać
Morał:
Lucjusza nie kąpać, chyba że będzie to bezwzględnie konieczne.
Tak w ogóle to kąpać ich osobno, bo jak Lucek piszczy, to Edwin biegnie "na ratunek", a jak Edwin piszczy, to Lucek próbuje się schować.
Żółty ser otwiera niektóre szczurze serca.
Żółty ser nie potrafi wymazać tej krzywdy, jaką jest kąpiel.
Kocham moje szczury.
Dziękuję za uwagę i prezentuję zdjęcia pokąpielowe. W trakcie kąpieli nic nie udało się zrobić, bo za dużo było roboty

pyszczek Edwina z bliska

a tu pyszczek Lucka z bliska

bardzo ich dziś interesował aparat

znowu Edwinio z bliska
Uff, trochę tych zdjęć jest

Pozdrawiamy
