Witam przed sylwestrem
ale narobiłam sobie zaległości...
Jakieś 3 tygodnie temu dolegliwości skórne skórzastych zniknęły, Rudzielcowi sierśc już całkiem odrosła, a Burbonowe strupki sobie poszły
Co do Rudziaczka, ostatnio omal nie przyprawiła mnie o zawał. Wstałam rano, dałam szczurom jeśc, po czym Burbon i Gwiazdka wygrzebali swoje grube zadki z hamaczka, tylko R. została.. Zdziwiło mnie to, więc najpierw ją pogłaskałam- zero reakcji, potem ją trochę podniosłam- oczka cały czas zamknięte i ciałko bezwładne, zupełnie nie mogłam jej dobudzic... Po jakiejś minucie szczurzyna już rozbudzona, węszyła za żarełkiem. Mam nadzieję, że więcej nie wywinie mi takiego numeru, i że po prostu tak twardo spała. Nie wiem, czy mam się tym martwic?
Poza tym, babsko od dłuższego czasu w ogóle nie przejmuje się człowiekiem, już nikogo się nie boi, można powiedziec, że jest w pełni oswojona

miziakiem to ona nie jest i raczej nigdy nie będzie, ale cieszy mnie, że już nie odczuwa żadnego strachu. Kiedyś była mega tchórzem, ale z wiekiem powolutku zaczęło jej przechodzic. Zaczęła sobie urządzac wycieczki poza pokój, jak była młodsza też to robiła, ale później przestała. Za to starzeje się chyba, zrobiła się jakaś powolniejsza, ale może to tylko takie wrażenie, sama nie wiem.
Co mnie martwi u Gwiazdeczki to to, że wcale nie rośnie. Już od jakichś 2-óch miesięcy waży ok. 240 g, waga na pewno nie jest popsuta, w porównaniu do reszty klatkowiczów wciąż jest taka sama. Pewnie jeszcze trochę urośnie,ale tak długa przerwa mnie niepokoi, na początku grudnia skończyła pół roku. Moje maleństwo parę dni temu dorwało Rudzielca podczas wybiegu i kopulowało z nią, oczywiście wcześniej też im się to zdarzało, ale takiej zawziętości jeszcze nie widziałam
Na razie nic nie wskazuje na to, żeby miała się uspokoic, zresztą nie ma takiej potrzeby, takie moje małe wariactwo, potrafi niejednego wyprowadzic z równowagi
Przy tych wariactwach najczęściej towarzyszy jej Burbon, a jak przyjechał do mnie wydawał się taki powolny i ociężały, ale pozory mylą

Wydawało mi się wtedy też, że szybko się oswoi, ale mimo, że są małe postępy to jednak kiepsko nam idzie. Czasami przyjdzie, wskoczy na kolana, ale nie da się pogłaskac( pozwala na to tylko w hamaku), a tym bardziej wziąc na ręce.
Może zawita do nas nowy domownik, ale jeszcze nie szczurzy, chociaż myślę, że taki również, za jakiś czas

chcemy adoptowac suczkę ze schroniska, mam już konkretną upatrzoną. Brakowało mnie i mojej rodzince takiego dużego stwora, po śmierci Luni.. Jej i tak nikt nie zastąpi, ale kolejny pies na pewno zapełni trochę tę pustkę
