ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: merch »

Wersalki i sofy to jest co szczurki lubia najbardziej i co niestety moze byc dla nich duzym zagrozeniem. Pomysl z tajemnymi domkami super chyba go ukradne . Nie moge sie doczekac az historia zacznie sie dziac w czasie rzeczywistym. Czy prosba o przekazanie glskow dla szczurci jest sensowna ? czy tez moze historia szczurci juz zakonczyla sie w przeszlosci?
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

takie historie , podobnie może jak baśnie , źle znoszą przedwczesne odsłanianie kurtyny .....
a pomysł z domkiem w tajemnym miejscu z serca polecam :)
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Nue »

Nie do wiary, do jakiego stopnia obecność szczurów determinuje życie domowe, i do jakich kompromisów są zdolni kochający właściciele :D
U nas do niedawna za biurkiem stała szeroka deska, która zabezpieczała kable od komputera i wystawała na 30 cm za biurko. Wyglądało to strasznie, no ale czego się nie robi dla 'ciciów'.

Deska i tak się nie sprawdziła. Pewnego pięknego wieczoru dostała się za nią Mokka i zmasakrowała: 1. kabel od internetu; 2. Kabel od myszki; 3. Kabel od głośnika.; 4. Kabel od klawiatury. W kilku miejscach, w ciągu niecałej minuty. Pańcio był zły oczywiście na mnie, nie na szczura ;D
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Nue , dziękuję ...
myślałam , że nikt prócz mnie się do c z e g o ś t a k i e g o nie przyzna ... :)
Awatar użytkownika
yss
Posty: 6442
Rejestracja: pt sty 05, 2007 8:12 pm
Lokalizacja: szczecin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: yss »

wasze bieganie w ukłonach wokół szczura przypomina mi z kolei kocicę, którą rządziła w moim rodzinnym domu..... nie można jej było niczego odmówić, nie dlatego, że była urocza i słodka, bo nie była :) tylko dlatego, że rzucała człowiekowi SPOJRZENIE. w skrajnych przypadkach silnego niezadowolenia [czasem np z powodu złego snu ::)] rzucała się z pazurami i gryzła.
wiele elementów wyposażenia domu cierpiało na obecności kota. nie można było siadać na fotelu kota. trzeba było z kotem dzielić się jedzeniem. trzeba było kotu odkręcać kran w kuchni, bo tylko stamtąd kot pił wodę. nie można było kota budzić. ani zdjąć z kolan, chyba że człowiek miał już dość posiadania obojga oczu. i tak dalej.............

skarpetka nazywała się skarpetka, bo jak była mała, spała w dużej ciepłej skarpetce :)

co mi przypomina: próbowaliście dać szczuruni jakiś basenik do kąpieli?
ten się nie myli, kto nic nie robi
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Nasze doświadczenie z kotami jest diametralnie inne - kotka była nam oddana do tego stopnia , że spała na mojej głowie , kiedy w/w mnie pobolewała.... ;)

Brak kindersztuby

W ciągu dnia znów dochodzi do moich uszu słyszalny dowód , że Szczurcia wyszarpuje sobie tunel w środku materaca ; rwie gąbkę z takim zapalem , jakby spodziewała się niebawem potomstwa i czuła nieodparty imperatyw budowania gniazda .
Po wnikliwym oszacowaniu „niepewnych” nadal miejsc , uzbrajam się w tacker i trochę żeglarskiego płótna , padam na kolana przed naszym okaleczonym przez niunię i przez nas posłaniem i zaciekle łatam fragmenty z widocznymi symptomami fuszerki .
Od tego miotania się na zewnątz oraz wewnątrz łóżka , nurkując niemal do połowy ciała w trzewiach coraz bardziej osobliwie wyglądającej kanapy , jestem nieźle już umordowana , zgrzana i rozczochrana , niczym wyrobnik po wykopkach w polu . I wtedy słychać domofon ;
Zanim zdążę zrobić cokolwiek , słyszę że szwagierka otwiera drzwi i wpuszcza gościa .
Koleżanka z pracy , posiadająca sporo dłuższy od mojego staż pracy , bliżej do emerytury niż dalej , staje w drzwiach pokoju i wybałusza oczy jak przy chorobie Basedowa na mnie , rozpłaszczoną pod rozłożoną wersalką ze wzniesionym w górę tackerem ; jeśli teraz opuszczę ręce , wszystko diabli wezmą .
Wstyd , to jedno , ale naprawdę warto było zobaczyć jej , w niebotycznym zdumieniu niezbyt inteligentnie wyglądającą , twarz , na której brwi ze zdziwienia podjechały w górę tak wysoko , że zrównały się z linią włosów !
Załatwiała ze mną sprawy służbowe i nie przepadam za nią , ale wyniesiona z domu grzeczność nakazywała zaproponować gościowi przynajmniej coś do picia , a że gość (najprawdopodobnie ze wścibstwa ) zaprosić się dał bez specjalnego namawiania , z lekka się umyłam w łazience , rzuciwszy wcześniej zachętę do częstowania się ciasteczkami ze stołu , po czym poszłam do kuchni parzyć kawę .
Wracam , siadam naprzeciw wersalki na pufie , a kobieta , stojąc tyłem do mnie , ogląda lampkę na ścianie i firankę w oknie . Już gładko przyjęła moje zapewnienie , że Szczurcia jest zwierzątkiem niekłopotliwym , czystym i dobrze wychowanym .
Nie - podkreślam jeszcze solennie i żarliwie – nie pcha się nam do jedzenia ani nic z tych rzeczy –
i tego już Szczurcia dłużej zdzierżyć nie może – tych wszystkich kłamstw , tchórzliwych bajeczek wymyślonych na użytek malutkich ludzi o duszach pozawieszanych na firankach .
Widzę ze zgrozą , jak tuż obok wciąż odwróconej plecami do nas kobiety materializuje się nasz aniołeczek , miód , słodziak – ideał przydomowego zwierzątka ; włazi na talerz , staje przy nadgryzionym i pozostawionym przez nią na talerzu ciasteczku i bierze je w swoje ząbki.
Panika czasem mnie uskrzydla .
Chwytam niunię jedną ręką , drugą biorę jedno z pozostałych do zjedzenia ciastek , nadgryzam je szybko i …. kładę na jej talerzyk , zanim dociera do mnie to , co właśnie robię , i zanim ona się odwróci …
A Szczurunia …
Na moim ramieniu , z darowanym na oczach gościa okruchem ciastka , jawi się nam jako najgrzeczniejsze stworzenie pod słońcem ...
To , że za całokształt „życia i twórczości” koleżankę po fachu takie „przyjemności” winny w zasadzie spotykać co dzień , raczej chyba nie ma tu nic do rzeczy .
Bo niby skąd Szczurunia mogłaby o nich wiedzieć ?…
Ostatnio zmieniony pt lut 27, 2009 11:44 pm przez sawa, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
zalbi
Posty: 5371
Rejestracja: czw wrz 14, 2006 6:06 pm
Lokalizacja: Jaworzno

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: zalbi »

Chwytam niunię jedną ręką , drugą biorę jedno z pozostałych do zjedzenia ciastek , nadgryzam je szybko i …. kładę na jej talerzyk , zanim dociera do mnie to , co właśnie robię , i zanim ona się odwróci …
no ja Was po prostu kocham...
popłakałam się ze śmiechu
Szczur potrzebuje szczura. Taka jest jego natura.
Obrazek
bazarek ciuchowo różnościowy:www
biżu, figurki i inne na zamówienie:www
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: merch »

;D
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
Hanka&Medyk
Posty: 1916
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:56 pm
Lokalizacja: Warszawa

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: Hanka&Medyk »

zalbi pisze:
Chwytam niunię jedną ręką , drugą biorę jedno z pozostałych do zjedzenia ciastek , nadgryzam je szybko i …. kładę na jej talerzyk , zanim dociera do mnie to , co właśnie robię , i zanim ona się odwróci …
no ja Was po prostu kocham...
popłakałam się ze śmiechu
Ja też :D Po prostu genialne, jak zwykle.
[*]:Dziunia,Gienia,Gaja+UtahMerch'sField,OmegaEM,Amiga,Destra+DaithiRL,Aguta,Albi,Fufa,Yumi,Belzebub,Wacław,Krówka
Są:Miotła,LuxTorpeda,Teodora,Ciapka,Piszczałka,Rubi,Tesla,Gniotka
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: odmienna »

no, nie mogę :D
oczywiście, bardzo interesuje mnie jaki jest „ stan na dziś” i mogłabyś w odruchu miłosierdzia nad nami jakąś migaweczkę- niekoniecznie w tym temacie ... ;) ale pisz, pisz proszę dalej bo nie tylko czyta się to fantastycznie, ale w pełni się zgadzam, że żal by takie tych chwile minęły bez śladu. W ten sposób nie tylko Wasze przygody z szaro- niebieskim kawałkiem radości nie przepadną, ale i nam ... no cóż, jakoś dziwnie znajome nam się niektóre historie wydają http://szczury.org/viewtopic.php?f=135& ... a&start=60 (sobota, 6 październik godz 1:13 pm ::) albo taki casus: nie widać szczurka, dziwny odgłos, kłęby ścinków gąbki = mój Gacuś w akcji. Tak. To przyjemność i ulga, że Ktoś w tak świetnym stylu o szczurach opowiada :P
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

cieszę się , że nikogo nie zniesmaczyłam ...aż sobie samej trudno się
do tego przyznać ... ::)



Kanał – Travel

Jak dla nas , to ze względu na biedną nadal łapulkę Szczurcia nie powinna dużo biegać …
Jeździ więc na nas po całym domu w czasie , gdy państwo mają coś do zrobienia poza własnym pokojem .
Nauczyła się już nieźle utrzymywać równowagę i całkiem zgrabnie balansuje ciałem , aby nie znaleźć się w sposób nagły a dotkliwy na parterze , ale i tak wciąż mnie śmieszy , gdy czuję , jak zapiera się zadnimi łapkami i wypina kuferek podczas kiedy podnoszę coś z podłogi .
A schylam się dość często , jako że ona z kolei lubi nagle przebiec w dół po moim ramieniu , capnąć coś ze stołu nawet się przy tym nie zatrzymując , i wrócić na pozycję strategiczną na szczycie ramienia .
Jednak małe złodziejskie łapeczki nie zawsze są tak sprytne , jak Szczurcia by tego chciała ,
i często gęsto gubią przekąskę podczas ucieczki ze stołu .
Zdarza się też , że wykorzystuje moment , gdy jest się najbliżej podłogi , wtedy szybkie łapeczki podążają na dół … a za chwilę trzeba ją wyciągać zza szafki , lodówki czy zlewozmywaka ; albo leci do łazienki i próbuje dosiąść króliczka ; bycie amazonką pełne jast wszak prawdziwie zachwycających wrażeń . Jako że królik salwuje się najczęściej ucieczką do pokoju babci , to szalona panienka albo wjeżdża tam z nim – na nim , i odpada dopiero w trakcie „brania przeszkody” , albo też w czasie jazdy zsuwa się coraz niżej i niżej , desperacko uchwycona futrzanego ogona …
Wszem i wobec na całym świecie wiadomym jest , iż króliki to stworzenia raczej milkliwe , jednak w takich momentach to Jaś – Niemowa przemówi …
Gorzej ( czyt. zabawniej ) bywa , gdy Szczurci udaje się wpaść po kryjomu do pokoju babci nie wiadomo kiedy i jak ( bo po co to już wiadomo…) . Zawsze wtedy, w jakimś momencie takiej niespodziewanej wizyty , z krzyków i lamentów od których cierpnie skóra , dowiadujemy się , że babcia ma gościa …
W pokoju babci jest jeszcze raj nadal nieutracony , bo nikt nie broni szczurkowi dostępu do parapetu , firany sięgają podłogi , a na dywanie między skręconymi włóknami wełny znaleźć można wcale smaczne kąski z niedawnego posiłku .
A ponieważ Szczurcia gustuje w nowalijkach , na parapet z kwiatkami rusza z biegu i działa w partyzantce , skrycie też dokładnie odkurza dywan ; dopiero po tym pędzi przywitać się z babcią i poprawić naruszoną przez poduszki koafiurę .
Zanim więc jej obecność odkryją i zostanie wszczęty alarm , ona zdąży już sprawdzić jakość herbatek serwowanych starszej pani przez domowników , uprzątnie ze stolika nadmiar serwetek do wycierania ust i znajdzie duuużo lepsze miejsce na przechowywanie ciśnieniomierza.
Chwalić Pana Boga, babcia dawno już zrezygnowała w ogóle z używania sztucznej szczęki…
Ogonek jest naprawdę uczynny i zrobiłby dużo więcej , ale raban podnoszony nie wiadomo czemu skutkuje przybyciem państwa i natychmiastową ekstradycją , bez choćby słówka uznania czy podziękowania …Szczurcia nie umie nie dać się przyłapać , boć nie powinno się zapomnieć przywitać , zawsze też powinno się pamiętac o pożegnaniu przed zakończeniem odwiedzin….
Kiedy niesiemy ją z powrotem , zdaje się nie pojmować , czemu „wpuszczają ją w kanał”,
i zanim tak naprawdę dotknie gzymsu za segmentem wszystkimi czterema kończynami , już jest z powrotem , zjechawszy z noskiem przy brązowej pilśniowej płycie z tyłu mebla , z pazurkami wczepionymi w jej porowatą strukturę .
Od tego częstego gramolenia się tam ( zapierając się pleckami o bliską ścianę jak grotołaz zdobywający skalny komin ) i z powrotem , tak skutecznie rozczochrała przydomową wspinaczkową ściankę , że gdy jej dotknąć dłonią i przejechać wte i wewte , czuje się mięciuchny dotyk czegoś mechowatego jak u owieczki – maskotki….
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Recykling

Nie znajduję szczurci w naszym pokoju rankiem , więc rozpoczynam poszukiwania ; jako że u babci panuje cisza , jej pokój zostawiam na koniec ; najpierw sprawdzam w korytarzu , potem rzucam okiem do łazienki , na koniec idę do kuchni .Wołam , nadsłuchuję i czekam.
Po upływie kilku chwil dobiega do moich uszu szelest , później drugi ; ustalam azymut i docieram do kosza na śmieci , gdzie widzę stwora , który w niczym nie przypomina naszej niebieskiej kluseczki.
Stwór jest oślizgły , sierść ma posklejaną i pomazaną tu i ówdzie czymś białym oraz czerwonym , i na moment robi mi się słabo na myśl , że to krew . Ale to tylko resztki śmietany i keczupu pozostałe na dnie wyrzuconych pojemników .
Szczurcia zdążyła już nieco dokładniej posegregować czekające na wyrzucenie śmieci , w zasadzie to już prawie kończyła , gdy nadeszłam , pozostało mi więc tylko zebranie tego w worki , umycie podłogi ozdobionej śmiesznym wzorkiem , no i … doprowadzenie małego śmieciarza do stanu wyjściowego ; gdy trzymam delikwenta w rękach , wyraźnie czuję , że brzydko pachnie …
Nie wiem jednak , co robić , bo już kiedyś , gdy wskutek tego ciągłego pokropywania nas oraz jednoczesnego rozpłaszczania się brzuszku przy pełzaniu po naszych rękach , małą było troszkę czuć , i chciałam namówić ją na wypluskanie się w wodzie , ona za nic nie chciała wejśc do miski , i to mimo całego arsenału „zachęt” pływających w środku .
A teraz … muszę coś wymyślić i bynajmniej pojęcia nie mam , co ; nie nastraja mnie to optymistycznie .
Przychodzi mi do głowy jedynie to , żebym próbowała namówić Szczurcię na wejście do wody razem ze mną .
Odstawiam małą na chwilę na pralkę , zrzucam koszulę i pakuję się do wanny ; szczękam przy tym zębami , bo ciepłej wody jest tam tyle co kot napłakał ; plasterek ogórka wrzucony do przeze mnie nie ma nawet jak popływać , tylko smętnie podtapia się ne tej płyciźnie .
Biorę lepkie zwierzątko na ramię i chwilę chcę tak po prostu posiedzieć , aż niunia się uspokoi , ona jednak jest mocno zdenerwowana i kiedy kładę ją na swoich kolanach ,
żeby się odstresowała , mała ciagle wyrywa się i usiłuje uciec .Orze mnie przy tym niemiłosiernie pazurkami po skórze .
Gdy próbuję raz jeszcze , piszczy głośno - tak żałośnie , że odechciewa mi się od razu dalszych eksperymentów . I tak …. Jestem umazana śmietaną 12- tką i pikantnym keczupem,
a Szczurcia drepce ogromnie wystraszona tam i z powrotem po moich ramionach .
Tak więc muszę w inny sposób pomóc ogonkowi w pozbyciu się resztek spożywki z futerka , by odzyskało dawny wygląd i zapach .
Czynię to za pomocą miękkiej gąbki i szarego mydła , a następnie wycieram stworzonko miękką suchą tetrą .
Mokra Szczurcia nie jest specjalnie urodziwa i wygląda na dużo szczuplejszą ; czochrze się teraz
i skacze po kocu , i popiskuje nie wiedzieć czemu .
A ja postanawiam , że już nigdy nie będę próbowała wsadzać jej do wanny z wodą …

Kiedy któreś z nas ma wyrzucić śmiecie , sprawdza przedtem dokładnie , czy ładunek nie zwiększył się przypadkiem od nocy , bo Szczurci spodobało się segregowanie odpadów i czyni starania , aby robić to w miarę systematycznie .
Macanie worków ze śmieciami weszło nam w nawyk – głupio wszak tudzież niehumanitarnie
wyrzucać szczura na śmietnik , jest ich tam już pewnie wystarczająco dużo …
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

Zapomniałam wkleić fotkę ogonka po myciu z resztek pokarmowych ;) więc tu i teraz :

http://images37.fotosik.pl/69/3faf464338ef7cbamed.jpg



Na wojennej ścieżce

Szczurcia rani mnie prawdziwie , do głębi jaźni ….
To jak dotąd pierwsza i naprawdę poważna rysa , lub może nawet pęknięcie w naszych ,
nienajgorszych wszak dotąd , relacjach .
Budzi mnie tak wielki i nagły hałas , iż w panice dosłownie wyrywa mnie z łóżka , ale w szarości półświtu nie widzę dobrze na rozespane jeszcze oczy i nie potrafię dostrzec źródła
tej niemiłej pobudki .
Wyczekuję .
Jakoż ciszę przerywa po chwili kolejny głośny trzask , boleśnie znany niejednemu melomanowi .Taki trzask towarzyszy pudełkom na płyty CD lecącym na ziemię i roztrzaskującym się o podłoże .
Przerażające zrozumienie objawia się równocześnie z następnym , kaleczącym mnie wręcz fizycznie , odgłosem spadającej na dół płyty , chwilę wcześniej nim dopadam szafki i próbuję ogarnąć rozumem (bo sercem nie potrafię , serce krwawi ) rozmiary nieszczęścia .
Szczurci nie ma już w zasięgu wzroku – pewnie lament , jaki podniosłam , był dość rozpaczliwy – ale muzyka to dla mnie sanctum , litościwy anestetyk w cierpieniu i we wszystkich bolączkach ; muzyka to dla mnie naprawdę ogromnie dużo .
Szacuję straty : box – czteropak i dwa pudełka na bliźniacze płyty mogę od razu wrzucić do pojemnika na plastik przy śmietniku , ale niebo czuwało nad resztą i wszystkie płyty wyglądają na nieuszkodzone . Zbieram biedactwa z podłogi i pieczołowicie lokuję w tymczasowych opakowaniach , a następnie starannie układam we wnęce segmentu , gdzie nędzny szczur nie będzie mógł mieć do nich dostępu .
Nędzny , bo dusza wszak potrzebuje muzyki , książek – a one łakną duszy ; osobne ich bytowanie jest jałowe jak piasek najbardziej martwej z pustyń naszej planety.

Kiedy wraca TŻ , przekonuje się , iż jego zapewnienie , że „coś się wymyśli” , tym razem nie wystarcza , a nawet działa jak lont , który , choć długi , spala się szybko i nieuchronnie prowadzi do eksplozji …( Jak zechcę , potrafię być bardzo na „u”)
Szczurcia też widać zwąchała niebezpieczną bliskość substancji wybuchowej , gdyż nie podchodzi nawet w pobliże szafki , omija ją szerokim dość łukiem .
Usypia tym naszą czujność .

Kiedy powracamy z większych zakupów , na wykładzinie poniewierają się tym razem koncerty DVD , pozostawione na miejscu , bo stoją nisko i nie grozi im szybki lot ku zagładzie .
Szczurunia stoi jak bibliotekarz , na szeroko rozstawionych nóżkach , i energicznie wywala na podłogę jedno pudełko po drugim , najwyraźniej żaden z koncertów nie zasługuje jej zdaniem na uwagę . Trafia w pewnym momencie na ciasnotę w ustawionych płytach i nie daje rady ściągnąć ich swymi małymi łapskami , wskakuje więc na górną krawędź opakowania , zapiera się zadnimi łapami o pozycję upatrzoną do kasacji , przednie zaś łapy opiera o sąsiednie pudełka i …. wykopuje kolejny mój koncetr DVD na glebę !
Zatyka mnie ze złości ; kocham moją muzykę i nie odpuszczę – niedoczekanie , żeby ogon mógł tak sobie po prostu likwidować płyty , nędzny niemuzykalny szczur !

Jeszcze tylko raz ogoniszczę ma szansę dokonać zniszczeń w moim „music – boxie”, za to robi to bezczelnie , z niedosiężnej naszym zdaniem półki ; płyty lądują z wysoka na podlogę
i tym samym budzi się we mnie lwica broniąca młodych .
Dzień później na ścianie pysznią się porządnie osadzone drewniane półki o gościnnej, przepastnej głębi , i tam chronią się moje muzyczne miłostki , romanse i prawwdziwie wielkie uczucia ...
A Szczurcia może sobie na nie jedynie popatrzeć .
Z daleka .
I z niska .
Awatar użytkownika
yss
Posty: 6442
Rejestracja: pt sty 05, 2007 8:12 pm
Lokalizacja: szczecin

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: yss »

skarpeta wypychała [postękując przy tym] książki z półek, celując w swój basenik z wodą..... musiałam suszyć :)
ten się nie myli, kto nic nie robi
sawa
Posty: 85
Rejestracja: pt lut 13, 2009 7:17 pm

Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...

Post autor: sawa »

yss: to jak dopchnięcie noża aż po rękojeść ... ;)
Przeczytałam cały twój temat ( :) ) i resztę stron w Pupilach ; nie znalazłam skarpetki :(
Znalazłam za to Lily , prawdziwie inne cudo :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”