Nigdy nie narzekajcie na nude w stadzie... Lepsza jest nuda i brak sytuacji do opisywania niż to, co sie u nas wyrabia
Aferkowy ropień pękł. Niby dobrze, ale mógł wybrać lepsze miejsce a nie strzelić przy samym oku. Mum wycisnęła z tego zieloną, cuchnącą, twardą maź... Aferka jakby od razu lepiej sie poczuła, choć mame znielubiła...
Zauważyłam krew na uchu Deborki. Pomyślałam, że sie skaleczyła i sama nie wiem co mnie naszło na to, żeby jej to ucho powąchać... Ropa. Prawdopodobnie zapalenie ucha.
Gdy niosłam ją do jej nowej klatki - chorobówki, próbowała mi się wyślizgnąć tak, że mocniej złapałam ją za dół brzucha... Ma 2 guzki... Jeden płytko, przy przedostatnim sutku, drugi nieco niżej i głębiej, mam wrażenie, że jest na jajniku. Maluteńkie, jak malutki groszek, musiały sie pojawić niedawno.
Solisia pełza tylko po płaskim... Już nawet na bardzo niską półke nie może wejść, tak samo jak na hamak, który wisi 2cm nad ściółką...
Fuksowe łapki sie strasznie pogorszyły.
A Nessunia, choć bardzo sie stara, ledwie sobie radzi z guziskiem.
Dzisiaj podczas łączenia najmłodszych ogonów (inna sprawa, że jednak nieudanego, dzieci wróciły do swojej klatki) cieszyłam sie, że może będzie tylko 5 klatek do sprzątania, zamiast 6. Na co mama odpowiedziała, że do wakacji zostaną dwie, bo reszta stada to dziadki. Uświadomiłam ją, że przecież Deborka nie jest stara, że jeszcze z nami pobędzie, że jest zdrowa jak rydz... Mam teraz tą zdrową Deborke z zapaleniem ucha i dwoma guzkami...
Nie wspominając o tym, że liczba klatek zamiast sie zmniejszyć, urosła do 7.
Ja chyba przez najbliższe 3 lata (trzeba być optymistą, eFki 3 lat dożyją) nie zaznam ani odrobiny spokoju. Niech mi ktoś powie, że duże stado jest fajne, po dzisiejszym dniu, dla mnie takie nie jest.