Zdjęć niestety nie ma

, przepraszam i postaram się poprawić

.
Ten ,,słodki koteczek'', którego tak zachwalacie zajął krzesło przed komputerem, w wyniku czego ja siedze na połowie półdupka

, a na dodatek zaczepia mnie swoimi pięknymi pazurkami, diabeł wcielony

...
A Harry i Ron... Jak to oni... Wczoraj i przedwczoraj byli tylko godzinkę poza klatką bo miałam gorączke (tak jestem chora... Znowu <ściana>) i to pewnie dlatego tak ich rozpiera energia bo zrzuciły hamaczek i koszyczek na sam dół z najwyszszego piętra klatki. Hamaczek to tam nic, tylko zastanawiam się jak one zmieściły koszyk w górnym wejściu do dolej klatki...
Ale dzisiaj siędzą obok mnie i wspierają mnie w chorobie

. Teraz co prawda mają chwile przerwy bo nasz nadworny łajza stwierdził że czas odwiedzić domek i zaglądąć do misek a przy okazji zdrzemnąć się przed komputerem. Jakby nie mógł jak zawsze spać na dole

.