Nie rozumiem mojego taty, to jakiś szaleniec. Nie lubi szczurów, a jednak się martwi

...
Tata siedzi przy klatce, patrzy na trójkę jak wiszą na prętach i proszą o wypuszczenie.
-Oliwia, a ten gruby to chory nie jest?
-Który gruby, bo są dwa duże..
-No, ten, no.. [pokazuje palcem na Zosia) Zohan!
-Nie... a czemu pytasz?
-Bo on taki przymulony chodzi, nie rusza się bardzo i taki jakiś powolny jest, na pewno nic mu nie jest?
-Nic mu nie jest, po prostu taki jest

..
Taak, ale i tak ich nie lubi
Mama to już przesadza, teraz gada ,że ich nie karmię, bo wcześniej było ,że nie wypuszczam..
Mama przyszła do pokoju, patrzy na łóżko, wszystkie biegają.. Wyszła, poszła do kuchni, wzięła garść płatków i przyszła. Chciała dać każdemu z osobna, więc cmoknęła, przybiegły wszystkie. Dała jednemu jednego, to prawie jej palca odgryzł, a reszta rzuciła się na rękę..
-Matko, Oliwia, ty je głodzisz!
-Wcale nie, po prostu lubią chrupki
-No jak to nie, a co to ma być?! Patrz, prawie mi palce poodgryzały!
-Musisz im wybaczyć, po prostu lubią chrupki..
-Zobaczę u nich tylko pustą miskę, to zobaczysz! Jak tak można, boże święty, biedne szczury, głodzi was, tak? Oj jej, biedne takie.. Chodź Zohanku, ty to najbardziej poszkodowany, wstrętna Oliwia..
Wrr.