Miś uszatek, bułeczka maślana, kluska, niedźwiadek.
Szczurek o niewielkim rozumku.
Przyjechała do nas 25 listopada 2007r razem ze swoją córką, Delisią. Zostały znalezione na wrocławskim trawniku. Moje wieczne tymczasowiczki.
Nie dawała sie jakoś mocno polubić, poznać, choć mimo jej anty-ludzkiego charakteru bardzo ją pokochałam. Już po tym, gdy złamała łape bardziej sie poznałyśmy. Mieszkała sama bo nie chciała kontaktu z innymi szczurami (jak tylko je widziała, zaczynała piszczeć i kuleć...) i miała tylko ludzi...
Odkąd w jej uchu pojawił sie guz, bardzo sie ze sobą zżyłyśmy. Zrobiła sie miziasta, lizała mnie po rękach nawet przy podawaniu zastrzyków. Później przestała kontaktować, była jak na ciągłym haju. Straciła wzrok, guz w uchu całkiem uniemożliwił słyszenie. Do ostatnich chwil wcinała wyłącznie nutri drinki i mimo tego nie miała problemu z zębami, sama je sobie ścierała, moja mądra dziewczynka. Uwielbiała hamaki, nawet w chorobówce miała hamak wiszący centymetr nad podłożem i spała w nim do końca. Podczas choroby nieźle przytyła, ponad 50g... Mała kluska...
Była śliczna. Od zawsze tak twierdziłam. Miała masywną głowe, szeroki pyszczek, kształtne, spore uszka i cudowne oczy. Mała królewna.
![Obrazek](http://images24.fotosik.pl/217/e3f95365803f3f4am.jpg)