Dzisiaj rano gdy się obudziłam był dosyć niespokojny. Bał się gwałtowniejszego ruchu, czasem u ciekał do domku albo zamierał w pozycji w jakiej go zastałam. Spróbowałam dzisiaj polozyć klatke na łózku (góre odpiełam postawiłam sama kuwete) lezałam i lezałam... w kocu wyszedł z domku jednak całkiem z drugiej strony niz ja sie znajdowałam. poniuchał poniuchał i wrócił z poworotem do domku
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Nie wiem czy spokojne czekanie tu cos pomoze.. Moze powinnam jutro spróbowac postawić klatke na lózku tak jak dzisiaj a gdy wyjdzie postawić ja na ziemi zebysmy zostali na łózku sami zeby nie miał gdzie uciec? Zmuszać go do kontaktu ze mna przez branie na ręce i podobne sprawy czy lepiej czekac? boje sie ze jak bede go brała na siłe to zrazi sie do mnie i bedzie sie bał jeszcze bardziej.. poradzcie...