Dzis rano obudzono mnie z glebokim zalem i pretensjami, ze...szczur smierdzi!
No tak - pomyslalam, - przesiaduje wiekszosc poza klatka, wiec nie zmienialam jej scioolki tak czesto jak zazwyczaj, moze zrobilam blad?
Wstalam, wyjelam Kasie, jak zwykle na dzien dobry dostala caluska w biala plamke na brzuszku

- O co chodzi?
- No jak to o co chodzi? szczur smierdzi
- Alez Ona wcale nie smierdzi, Ona normalnie pachnie!
- Niemozliwe, bo smierdzi!
Jaki z tego moral? Otoz taki - ze tak bardzo przyzwyczailam sie do naturalnego zapachu mojego szczura - ze dla mnie On wcale nie smierdzi, nawet czuje delikatny zapach sianka, a dla osob, ktore kontakt ze szczurem maja bardzo rzadki - lub nie maja Go wcale - szczur po prostu smierdzi.
I tak sobie pomyslalam... ze byc moze osoby, ktore kapia szczura niedlugo po jego nabyciu robia to niepotrzebnie?
