P?czek - metamorfoza

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
gangrena
Posty: 122
Rejestracja: sob sty 24, 2004 9:48 pm
Kontakt:

P?czek - metamorfoza

Post autor: gangrena »

zastanawiałam się czy umieścić tego posta w nawykach czy tu w oswajaniu ...

Bo było to tak, Pączek została zakupiona na giełdzie w łazienkach wraz ze swoją siostrą (podobno) ...
Pączek oswajała się naprawdę długo, w porównaniu przynajmniej do Szajby, której wogóle nie trzeba było oswajać, bo jest to kobita pewna siebie i znakomicie wie czego chce, także od pierwszych minut w nowym domu czuła się jakby tu mieszkała od urodzenia (bo w porównaniu do siostry to całkiem nieźle poszło Pączkowi, jej siostra Psycholka do tej pory reaguje histerycznym kwikiem na próbę dotknięcia jej i dwa razy ugryzła mnie naprawdę bardzo, bardzo mocno, choć swego właściciela nie gryzie, ale też sie nie daje mu dotknąć) ....
ale wracając do Pączka ... no więc ona oswajała się długo, gdzieś pod koniec stycznia trafiła do mnie a dopiero gdzieś koło kwietnia zaczeła się zachowywać w miare normalnie, znaczy się jak w pokoju byłam tylko ja to nawet zaczeła wychodzić spod łóżka i zza regału, gdzieś koło czerwca już całkiem spokojnie wychodziła z klatki, przychodziła na ręce i biegała swobodnie po pokoju i nawet już nie reagowała zawałem serca na gwałtowniejszy ruch ani na głośniejsze odgłosy, i własny cień nie powodował już w niej takiej paniki i nawet nie zabijała się już o szafę w próbie schowanie się pod nią ....

gdzieś w drugiej połowie lipca przyszła do mnie koleżanka i Pączek sam z siebie podszedł do niej i wszedł na ręce, potem na ramię aż w końcu na głowę (do tej pory jak był ktoś u mnie to z klatki nie wychodziła a jak juz sie ja wyciągneło to się zaszywała gdzieś pod łóżkiem i nie dawał znaków życia dopóki nie stwierdziła, że już wszyscy sobie poszli)

no ale od tego pamiętnego lipcowego dnia pączek zmieniła się nie do poznania ...
no normalnie taka bezczelna się zrobiła, że hej ...
nie boi się niczego, bezczelnie włazi w kawiatki i nie reaguje na moje fukanie, jak ją wyciągam z doniczki to wcale się tym nie przejmuje, ledwo jak ją puszczę to biegnie do donicy spowrotem, włazi bezczelnie na biurko, zabiera mi jedzenie z talerza ba z talerza, potrafi mi wyrwać kanapkę z ręki a nawet usiłuje czasami wyrwać mi kęs z ust, włazi tam gdzie jej nie wolno, skacze na odległości nie do przeskoczenia (co kończy się zazwyczaj upadkiem, co akurat wcale jej nie zniechęca), nawet z pokoju wychodzi sama gdy drzwi sa uchylone i wcale się niczym nie przejmuje, a do tego męczy mi psicę traktując ją jak żywą drabinę...
zaczaja się na Szajbę i wyskakuje nagle powalając ją na ziemię rozkładając na łopatki, dostaje pierdolca i biega w kółko po pokoju jakby sama nie wiedziała gdzie ma iść lub jakby chciała pobiec w kilka stron na raz ...

a wczoraj powaliła na łopatki trzy razy wiekszego od niej Rudego i to w jego własnym domku ....

no normalnie kupa czubów ...
to ja już chyba wolałam mojego dzikiego, nieoswojonego, tchórzliwego Pączusia, który w chwilach "zagrożenia" chował mi sie na rękach (od czasu do czasu, ale zawsze) ....

i wzrok się Pączkowi zmienił, teraz ma wredne spojżenie, choć czasem ma nawet tak inteligente spojżenie, że naprawde wydaje mi się, że rozumie co do niej mowię (aczkolwiek przekonałam się już, że wcale nie rozumie) ...

tak to właśnie było a moim małym Kluskiem oj cięzkie to były miesiące a cos czuję, że teraz wcale nie będzie łatwiej ....
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”