
Moje stadko - Krysia ['], L,Tasha [']
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
Dzięki wszystkim za oferowana pomoc.
Jak będę miała chwilke luzu (ostatnio nie mam zbyt wiele czasu) to postaram się stare zdjęcia (te które zniknęły) zamieścić w albumie. Goha wytłumaczyła mi co mam robić i chyba dam rade, musze tylko zmiejszyć ich wielkość. Za jakis czas może zrobię nowe.

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
IVA - prześlij gotową całość na szczury@o2.pl z zaznaczeniem, że to Ty
Umieścimy na serverze szczurów
Ps: właśnie zauważyłam, że inni również oferują miejsce, w takim wypadku woboru masz jak lodu
Umieścimy na serverze szczurów
Ps: właśnie zauważyłam, że inni również oferują miejsce, w takim wypadku woboru masz jak lodu

¡oɹƃǝןן∀ ɐu ʎɹnʇɐıʍɐןʞ ǝıdnʞ ǝıu ʎpƃıu znſ
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
Aniu dziekuję
- najpierw spróbuje poradzic sobie sama a jak mi nie wyjdzie to skorzystam

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
Nie będę zakładała nowego tematu, po prostu w tym napisze o innych moich chorych ogonkach.
Rozwój guza Fruzi zatrzymał się na wielkości "średniej śliwki", mała troche schudła ale nie za mocno, nie jest wychudzona. Biega, jest wesoła, je łapczywie, tylko trochę więcej od innych wypoczywa.
Z Afrodytka jest różnie, raz jest bardzo żywotna, innym razem dużo śpi. Jest jednak ogromny problem, bo mała rozdrapuje ranki jakie powstały po podawaniu enrofloxacyny. Rozdrapuje je tak mocno, że boję się, iż w końcu wykrwawi się na śmierć. Smarowanie propolisem, riwanolem nie pomaga. Zdesperowana zakleiłam jej tylną łapkę plasterkiem z opatrunkiem. Miała go na łapce 2 dni, spowodowało to, ze już prawie tydzień nie rozdrapuje ran. Ale rany, które sobie zrobiła są duże i teraz trudno się goją
Jeszcze Afrodytka całkowicie nie wyzdrowiała a zaczął się ponowny problem z Mikusiem. Jak wiecie mam go od Oliwii. Mikuś trafił do mnie przy okazji wyjazdu Oliwii w lipcu, miał nastroszona sierśc i bardzo silny wyciek porfiryny oraz przy oddychaniu "chodziły" mu boczki. Krótko po tym, jak go dostałam pojechałam z nim do weta i okazało się, że ma przewlekłe zapalenie oskrzeli. Mój wet początkowo nie bardzo chciał się zająć leczeniem, bo stwierdził, że niewiele może mu pomóc. Kiedy jednak zapalenie to zaczęło sie pogłębiac i przechodzić w zapalnie płuc zaczął go leczyć. Podano mu enrofloksacynę ale po drugim zastrzyku dostał silnego uczulenie i to nie tylko objawów skórych ale spuchły mu tylne łapki. Wet zmienił lek na jedną z odmian tetracykliny, dodał też steryd, bo obawiał się niewydolności krążeniowej. Po tetracyklinie widać było znaczna poprawę. Maluch przeszedł całą kurację. Pozostało mu troche mocniejsze oddychanie, ale poza tym nie było słychac żadnych zmian w płucach. Po powrocie Oliwii wrócił do niej a po tygodniu znowu przyjechał do mnie. Nic nie wskazywało żeby było źle. Co prawda jadł niewiele ale odkad u mnie był z tym miałam największy problem. W piątek zauważyłam, że przy oddychaniu znowu silnie "chodzą" mu boczki, osłuchałam go, nie było słychac żadnych szmerów. W niedzielę zobaczyłam, że pysio ma lekko spuchnięte. Gdy go jednak dotykałam, nie piszczał, nie wyrywał sie, nie drapał tez ani uszka ani okolic.
Dzisiaj rano pojechaliśmy do weta. Mikus miał jeszcze mocniej opuchniete pysio oraz lekko spuchnięte tylne łapki. Wet obejrzał go, ponieważ zasugerowałam, że niewiele je twardego zajrzał do pysia, żeby zobaczyc ząbki i ślusówke. Ząbki są w normie, nie powinny mu przeszkadzać. Śluzówka bez zmian, nie jest wyczuwalny żaden ropniak. Niestety osłuchowo stwierdził niewydolność serca. Ponieważ Mikuś znowu ma mocniejszy wyciek porfiryny wet zadecydował, żeby podawac mu tetracykline w kropelkach oraz wyciąg z kaktusa na polepszenie pracy serca (lek homeopatyczny). Jeśli w ciągu 3 dni nie będzie poprawy czeka nas kolejna wizyta u weta i szukanie innych leków. Jeśli będzie poprawa, za tydzień kontrola. Bardzo sie martwię o Mikusia, niewydolność krążenia to najgorsze co może być po przebytym zapaleniu płuc
Wiem, że przy niewydolnosci krążeniowej puchną i sinieją łapki, pierwszy raz jednak spotykam się z tym aby puchły okolice pysia. Jeśłi ktoś spotkał się z takim przypadkiem proszę o napisanie jakie były rokowania. Będę o Mikusia walczyła do końca ale chce być przygotowana. :cry
Rozwój guza Fruzi zatrzymał się na wielkości "średniej śliwki", mała troche schudła ale nie za mocno, nie jest wychudzona. Biega, jest wesoła, je łapczywie, tylko trochę więcej od innych wypoczywa.
Z Afrodytka jest różnie, raz jest bardzo żywotna, innym razem dużo śpi. Jest jednak ogromny problem, bo mała rozdrapuje ranki jakie powstały po podawaniu enrofloxacyny. Rozdrapuje je tak mocno, że boję się, iż w końcu wykrwawi się na śmierć. Smarowanie propolisem, riwanolem nie pomaga. Zdesperowana zakleiłam jej tylną łapkę plasterkiem z opatrunkiem. Miała go na łapce 2 dni, spowodowało to, ze już prawie tydzień nie rozdrapuje ran. Ale rany, które sobie zrobiła są duże i teraz trudno się goją
Jeszcze Afrodytka całkowicie nie wyzdrowiała a zaczął się ponowny problem z Mikusiem. Jak wiecie mam go od Oliwii. Mikuś trafił do mnie przy okazji wyjazdu Oliwii w lipcu, miał nastroszona sierśc i bardzo silny wyciek porfiryny oraz przy oddychaniu "chodziły" mu boczki. Krótko po tym, jak go dostałam pojechałam z nim do weta i okazało się, że ma przewlekłe zapalenie oskrzeli. Mój wet początkowo nie bardzo chciał się zająć leczeniem, bo stwierdził, że niewiele może mu pomóc. Kiedy jednak zapalenie to zaczęło sie pogłębiac i przechodzić w zapalnie płuc zaczął go leczyć. Podano mu enrofloksacynę ale po drugim zastrzyku dostał silnego uczulenie i to nie tylko objawów skórych ale spuchły mu tylne łapki. Wet zmienił lek na jedną z odmian tetracykliny, dodał też steryd, bo obawiał się niewydolności krążeniowej. Po tetracyklinie widać było znaczna poprawę. Maluch przeszedł całą kurację. Pozostało mu troche mocniejsze oddychanie, ale poza tym nie było słychac żadnych zmian w płucach. Po powrocie Oliwii wrócił do niej a po tygodniu znowu przyjechał do mnie. Nic nie wskazywało żeby było źle. Co prawda jadł niewiele ale odkad u mnie był z tym miałam największy problem. W piątek zauważyłam, że przy oddychaniu znowu silnie "chodzą" mu boczki, osłuchałam go, nie było słychac żadnych szmerów. W niedzielę zobaczyłam, że pysio ma lekko spuchnięte. Gdy go jednak dotykałam, nie piszczał, nie wyrywał sie, nie drapał tez ani uszka ani okolic.
Dzisiaj rano pojechaliśmy do weta. Mikus miał jeszcze mocniej opuchniete pysio oraz lekko spuchnięte tylne łapki. Wet obejrzał go, ponieważ zasugerowałam, że niewiele je twardego zajrzał do pysia, żeby zobaczyc ząbki i ślusówke. Ząbki są w normie, nie powinny mu przeszkadzać. Śluzówka bez zmian, nie jest wyczuwalny żaden ropniak. Niestety osłuchowo stwierdził niewydolność serca. Ponieważ Mikuś znowu ma mocniejszy wyciek porfiryny wet zadecydował, żeby podawac mu tetracykline w kropelkach oraz wyciąg z kaktusa na polepszenie pracy serca (lek homeopatyczny). Jeśli w ciągu 3 dni nie będzie poprawy czeka nas kolejna wizyta u weta i szukanie innych leków. Jeśli będzie poprawa, za tydzień kontrola. Bardzo sie martwię o Mikusia, niewydolność krążenia to najgorsze co może być po przebytym zapaleniu płuc
Wiem, że przy niewydolnosci krążeniowej puchną i sinieją łapki, pierwszy raz jednak spotykam się z tym aby puchły okolice pysia. Jeśłi ktoś spotkał się z takim przypadkiem proszę o napisanie jakie były rokowania. Będę o Mikusia walczyła do końca ale chce być przygotowana. :cry
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
Niuńka...trzymaj go i kochaj mocno...Mikuś wyrzyma ile się da...to silny chłopak.
Ucałuj go mocno ode mnie i od dziewczynek...
Ucałuj go mocno ode mnie i od dziewczynek...

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
te rany po antybiotykach w ogole jakos paskudnie sie goja ,ja swojemu od miesiaca nie moge do konca wyleczyc.Pieknie zasuszala je pyoctanina ,ale jak sie juz robil ladny strupek to ten huligan rozdrapywal do zywego. Teraz odczekalismy az zrobil sie strup i smaruje mu lorindenem A .Wyglada to coraz bardziej optymistycznie i jest duza szansa ,ze tym razem wygoi sie na dobre.Tyle ze musze pilnowac zeby tego nie zlizywal,a nie jest to proste. A tak w ogole.......to strasznie mnie ten watek zdolowal. To co teraz masz Iva to juz zadna radosc ...takie czekanie na nieuniknione . Musze wam powiedziec ,ze zaczynam sie powaznie zastanawiac czy na mich chlopcach nie zakonczyc przygody ze szczurami .One zbyt szybko odchodza...i to ciagle macanie czy juz cos rosnie,czy sie powieksza...ech . Tak nawiasem mowiac... na jakiej podstawie wet stwierdzil,ze guz jest nieoperacyjny? Przeswietlenie?
"Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i głupota ludzka. Co do tej pierwszej istnieją jeszcze wątpliwości." A .Einstein
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
Nie robił prześwietlenia, guz jest całą powierzchnią dolną przyrośniety i to jest wyczuwalne, jest po prostu nieruchomy. Gdy jest ruchomy szanse na udaną operację są spore i warto ryzykowac narkozę. Gdy, jak w przypadku Fruzi, jest nieruchomy, rokowania są zbyt kiepskie, bo nie będzie mozna go usunąc w całości, dlatego nie warto meczyć szczurka, tym bardziej, że w takiej postaci usunięcie guza pierwotnego potrafi przyspieszyć rozwój przerzutów. Tak miałam u Linusi, która miała częściowo przyrośniętego guza i nie szło go całowicie usunąć. W ciągu tygodnia po operacji pokazało się 8 nowych guzów, które rosły w zastraszajacym tempie, a po niespełnia 3 tygodniach Linusia odeszła.
Dino I z nieoperacyjnym guzem przeżył ponad 4 miesiące od chwili, gdy zahamował sie jego wzrost a prawie 5 od zauważenia go.
Dino I z nieoperacyjnym guzem przeżył ponad 4 miesiące od chwili, gdy zahamował sie jego wzrost a prawie 5 od zauważenia go.
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
jejku... jak ja teraz sie źle czuje z tym wszystkim
IVA trzymaj się... ja wiem że to że oddałam Mikusia Tobie to może moja nieodpowiedzialnośc i w ogóle... ale gdyby nie to, że teraz mieszka u Ciebie, nie miałby tu w Żorach praktycznie żadnych szans... To był móij 1 ogonek, u którego nie zareagowałam wystarczająco szybko jeżeli chodzi o oskrzela... ale tam u Was ma na pewno lepszą opikę...
eh co ja gadam... to i tak nie tłumaczy tego, że go oddałam
ucałuj go ode mnie... tylko tyle moge chyba teraz powiedzieć... no i oczywiście zdrowia dla WSZYSTKICH Twoich ogonków...

eh co ja gadam... to i tak nie tłumaczy tego, że go oddałam

ucałuj go ode mnie... tylko tyle moge chyba teraz powiedzieć... no i oczywiście zdrowia dla WSZYSTKICH Twoich ogonków...
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
jejku... z eszwa jest podobnie, jak z mikusiem... zapalenie pluc (dwa tygodnie codziennych zastrzykow, a poprawa niewielka), a teraz jeszcze lekka niewydolnosc krazenia...
trzymam kciuki za twoje ogonki, IVA... niech trzymaja sie dzielnie jak najdluzej i jak najbardziej ciesza sie zyciem...

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
przykro mi... wiem co czujesz bo przechodze to samo.. dzis odkrylam ze z Natka jest fatalnie... ma guza wielkosci pilki golfowej!! wet odradza operacje ze wzgledu na jej wiek. no coment
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
jak to, dziś to odkryłaś :?:
guz tej wielkości... :?
guz tej wielkości... :?
w serduszku:
*Stiuartka zm.18.03.2004r.
przy mnie:
*Mirabelka ur.1.05.2004r. (data umowna)
*Amfetaminka ur.1.06.2004r. (data umowna)
*Minka, Zuzia, Szara Mysz - z nami od października 2003r
... i już ze mną --> Iwo (ur.24.10.2003r.)
*Stiuartka zm.18.03.2004r.
przy mnie:
*Mirabelka ur.1.05.2004r. (data umowna)
*Amfetaminka ur.1.06.2004r. (data umowna)
*Minka, Zuzia, Szara Mysz - z nami od października 2003r
... i już ze mną --> Iwo (ur.24.10.2003r.)

Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
No właśnie... pojawił się z dnia na dzień..
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
guz jest od ponad miesiaca i zauwazylam od razu!!! chodzilo mi ze dzis zauwazylam ze Natka czuje sie coraz gorzej bo do tej pory latala z ta pilką normalnie sie zachowywala, byla wesola... jak tylko zauwazylam tego guza od razu poszłam do weta!!! stwierdzil ze to nowotwor i nie ma sensu operowac. dostala antybiotyki. jest caly czas pod opieką weta ktory podaje jej witaminki i cos na wzmocnienie. gdy pierwszy raz zobaczyłam tego guza poryczałam sie bo wiedzialam co to znaczy. a Natusia wdrapała mi sie na ramie, wtulila w szyje i lizala moje łzy. kocham ja tak bardzo.... nie wyobrazam sobie jesli...
wiem ze musze byc silna nie dla siebie tylko dla niej. pozdrawiam
wiem ze musze byc silna nie dla siebie tylko dla niej. pozdrawiam
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
Dzisiaj byłam z Mikusiem na kontroli - jest bardzo źle. Wet zrobił mu przeswietlenie płuc, mały ma rozrastającego się nowtwora.
Oddycha z trudem, coraz mniej je, ciężko mu utrzymac ciepłote. Dobrze, że Stiu jest razem nim. Wugląda na to, że opiekuje się starszym kolegą, podsuwa mu swój łepek pod pysio aby Mikusiowu łatwiej sie oddychało, ogrzewa go swoim ciałkiem. Nawet przy jedzonku, czeka az Mikuś pierwszy troche zje, później sam zjada. Taki inny szczurek ale dobrze, że przyjacielski
Stiuard dzisiaj miał badane zeskrobiny, jest czysty, dostał zastrzyk odczulający.
Fruzia biega, ale coraz częściej odpoczywa, guz zaczyna jej przeszkadzać w chodzieniu. Jednak mało je, nie chudnie, ma ładne futerko i od czasu do czasu zaczepia inne szczurcie.
U Lady rosnie taki sam guzej jak u Fruzi. Tym razem nie rozszedł sie po masazach. Jutro idziemy na zastrzyk obkurczajacy i zobaczymy co dalej.
Księżniczka ma dwa niewielki guzki sutków. Na dodatek uczulenie wróciło, pół jej ciałka jest w strupkach. Nie ma pasozytów ani świeżba (przebadane zostały zeskorobiny). Biedna malutka ciągle się drapi. Dostała zastrzyk przecizapalny, jutro kolejny.
Tak w ogóle to totalny dół

Stiuard dzisiaj miał badane zeskrobiny, jest czysty, dostał zastrzyk odczulający.
Fruzia biega, ale coraz częściej odpoczywa, guz zaczyna jej przeszkadzać w chodzieniu. Jednak mało je, nie chudnie, ma ładne futerko i od czasu do czasu zaczepia inne szczurcie.
U Lady rosnie taki sam guzej jak u Fruzi. Tym razem nie rozszedł sie po masazach. Jutro idziemy na zastrzyk obkurczajacy i zobaczymy co dalej.
Księżniczka ma dwa niewielki guzki sutków. Na dodatek uczulenie wróciło, pół jej ciałka jest w strupkach. Nie ma pasozytów ani świeżba (przebadane zostały zeskorobiny). Biedna malutka ciągle się drapi. Dostała zastrzyk przecizapalny, jutro kolejny.
Tak w ogóle to totalny dół
Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(
Tak mi przykro....
Mnóstwo szczurków to wiele radości ale i kumulacja smutków i chorób... Trzymaj się...i podrap ode mnie wszystkie ogonki za uszkiem, a Mikusia w szczególności.
Olka