Którejś nocy kiedy moje bestyjki były jeszcze dość małe i nie umiały schodzić z szafki na której stoi klatka(przynajmniej ja tak sądziłam), nie mowiac juz o pokonywaniu innych przeszkód, spałam sobie smacznie i tylko parę razy, kiedy otwarłam jedno oko, zupełnie nieprzytomna, zdawało mi sie , ze coś się rusza na biurku. Pomyślałam, ze to sen, albo jakieś omamy i zasnęłam.Obudził mnie dotyk szczurzych wąsów na policzku.Nie powiem, całkiem miły początek dnia.
Do dziś nie wiem jak one otwarły drzwiczki i pokonały te wszystkie przeszkody po drodze do mojego łóżka, bo nigdy poźniej nie powtórzyły juz tego wyczynu.