Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
Moderator: Junior Moderator
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
Może zdobędę się na odwagę... właśnie teraz...
Rugger trzymał się tak jak się trzymał... W ostatnim czasie przeniosłam je do akwarium, ale głównie czas spędzali na spaniu na worku z pszenicą pod kaloryferem. Jogurt miał nowotwór... gdyby nie to, że był złośliwy pewnie udałoby się... Ciągle pojawiały się nowe zmiany na ciele, wiedziałam że jeśli pójdę do weta wszystko pęknie... Starałam się jak mogłam, ale kiedy zmieniło się zachowanie Jogurta powiedziałam sobie, że to już koniec, on się męczy... Miałam iść do weterynarza, posłuchać suegstii, popłakałam się, bo wiedziałam, że jedynym wyjściem do przerwania jego cierpień będzie zastrzyk... ostatni... Jogurt przekrzywiał głowę, gryzł nerwowo, kraty, turlał się po klatce i zachowywał się dziwnie.
Tego dnia gdy przyszłam ze szkoły...
Radośnie powitała mnie Dora...
Ucieszyła mnie paczka którą przyniusł listonosz...
Weszłam do pokoju...
Popatrzyłam do samiczek... tak słodko wyglądały z za krat, że od razu stwierdziłam, że na taką nudę należy im się spacer do wieczora...
Poszłam do samców i...
Wszystko pękło...
Chwilowo zapomniałam o Dorze, o paczce, o spacerze samiczek...
To co widziałam jest sceną z horroru...
Wpadłam w szok... Nie to nie był lament, ani nie uroniłam ani jednej łzy...
Usiadłam na kanapie, zimna, roztrzęsiona i zapewne blada...
Minuta ciszy...
Wstałam znowu... W desperacji pobiegłam po kubek z wodą... Wylałam całość... Na Jogurta...
Całe trociny były mokre... mocno pachniały... w kuwecie było bagienko...
Nergal siedział na górze, skulony w kącie, przerażony...
Jogurt dalej robił swoje...
Wogóle nie przejęło go to, że jest cały mokry, a wody przecież nie lubił...
Wessał się jak wampir...
Poprostu się trzęsłam...
Znowu usiadłam...
Zadzwoniłam do Jowy...
"Jogurt zjada Ruggera"
Nie muszę więcej pisać... Kiedy indziej...
Rugger trzymał się tak jak się trzymał... W ostatnim czasie przeniosłam je do akwarium, ale głównie czas spędzali na spaniu na worku z pszenicą pod kaloryferem. Jogurt miał nowotwór... gdyby nie to, że był złośliwy pewnie udałoby się... Ciągle pojawiały się nowe zmiany na ciele, wiedziałam że jeśli pójdę do weta wszystko pęknie... Starałam się jak mogłam, ale kiedy zmieniło się zachowanie Jogurta powiedziałam sobie, że to już koniec, on się męczy... Miałam iść do weterynarza, posłuchać suegstii, popłakałam się, bo wiedziałam, że jedynym wyjściem do przerwania jego cierpień będzie zastrzyk... ostatni... Jogurt przekrzywiał głowę, gryzł nerwowo, kraty, turlał się po klatce i zachowywał się dziwnie.
Tego dnia gdy przyszłam ze szkoły...
Radośnie powitała mnie Dora...
Ucieszyła mnie paczka którą przyniusł listonosz...
Weszłam do pokoju...
Popatrzyłam do samiczek... tak słodko wyglądały z za krat, że od razu stwierdziłam, że na taką nudę należy im się spacer do wieczora...
Poszłam do samców i...
Wszystko pękło...
Chwilowo zapomniałam o Dorze, o paczce, o spacerze samiczek...
To co widziałam jest sceną z horroru...
Wpadłam w szok... Nie to nie był lament, ani nie uroniłam ani jednej łzy...
Usiadłam na kanapie, zimna, roztrzęsiona i zapewne blada...
Minuta ciszy...
Wstałam znowu... W desperacji pobiegłam po kubek z wodą... Wylałam całość... Na Jogurta...
Całe trociny były mokre... mocno pachniały... w kuwecie było bagienko...
Nergal siedział na górze, skulony w kącie, przerażony...
Jogurt dalej robił swoje...
Wogóle nie przejęło go to, że jest cały mokry, a wody przecież nie lubił...
Wessał się jak wampir...
Poprostu się trzęsłam...
Znowu usiadłam...
Zadzwoniłam do Jowy...
"Jogurt zjada Ruggera"
Nie muszę więcej pisać... Kiedy indziej...
W sprawach jakichkolwiek (transport, pytania itd) proszę WYŁĄCZNIE o kontakt meilowy - ratteria[małpka]gmail.com
RATTERIA.W.INTERIA.PL
RATTERIA.W.INTERIA.PL
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
Ola, trzymaj się. Kochałaś obu Panow tak bardzo mocno. Niestety nie jestesmy w stanie pojac niektorch zachowan naszych zwierzaczkow, ale wierze iz, czas przyniesie Ci wewnetrzny spokoj. Jestem z Toba. Zas chlopcy juz sa po tej lepszej stronie ![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
are u szczur?
noski swoje w sprawy Waszych szczurasków wściubiają Efiks, Tymek i Smerfek
noski swoje w sprawy Waszych szczurasków wściubiają Efiks, Tymek i Smerfek
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
O Boże...
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
o nie.... o boze... biedactwo... Myszko... nie wiem co powiedziec... ...ale... ale... ale co sie stalo z Jogurtem...? opowedz ... jak bedziesz juz mogla ![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Dobrze jest być kochanym... ![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
smutno jak cholera ![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
"Doświadczenia innych osób nie są pomocą: czyjaś śmierć nie uczy nas umierać,a narodziny kogoś innego nie pomogą w przyjściu na świat"
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
Mycha... To musiało być straszne... bardzo współczuję... trzymaj się... nie umiem powiedzieć nic więcej...
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
gdy to czytalam serce mi stanelo na chwile.... czulam sie jakbym ogladala horror
nie wiem co moge powiedziec.......
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
![Obrazek](http://i24.photobucket.com/albums/c20/sachma_87/podpissachma.jpg)
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
nie moge sobie tego wyobrazić... albo raczej nawet noie chce... wiemże to musiał byc straszny widok... ale sama wiesz Ty na pewno lepiej niż ja, że tak się dzieje czasem w stadzie ze starszymi osobnikami... wiem że nie łatwo będzie Ci teraz spokojnie pogłaskać Jogurta... ale 3maj sie Mycha...
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
ale przeciez Jogurta tez juz nie ma...musial zostac uspiony z powodu nowotworu.. ![:cry:](https://cdn.jsdelivr.net/gh/s9e/emoji-assets-twemoji@11.2/dist/svgz/1f622.svgz)
zostaly tylko koty i papugi....
[']: Rocky,Gaja,Gryzelda,Maja,Doti,Arka i Tosia
http://tailending3.blog.pl
http://www.empatia.pl
[']: Rocky,Gaja,Gryzelda,Maja,Doti,Arka i Tosia
http://tailending3.blog.pl
http://www.empatia.pl
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
Mycha,domyslam sie ze musialas to strasznie przezyc ...a moze wlasnie nawet sie nie domyslam... Zwierzecy instynkt przetrwania jest w naszych szczurkach gleboko zakorzeniony,mimo ze przeciez nie sa glodne .mam nadzieje,ze czas pozwoli ci zatrzec ten straszny obraz.Trzymaj sie mocno mala..
"Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i głupota ludzka. Co do tej pierwszej istnieją jeszcze wątpliwości." A .Einstein
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
"Nie jest umarłym ten, który może spoczywać wiekami
Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami"
Do what thou Wilt, but harm none
Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami"
Do what thou Wilt, but harm none
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
Jogurt dziwnie się zachowywał.
Choroba nie dawała mu spokoju, w domu skrzyp tylko miejscowo leczył, a na tym samym miejscu gdzie był jeden guzek wyleczony powstawały trzy następne. Na mój dotyk zwyczajnie się turlał po trocinach, w ostatnich dniach siedział czasem i piszczał... Zjadł sobie palca... To nie był instynkt... To była choroba...
Ale kiedy przypomnę sobie jak wyglądał Rugger...
Miał takie słabe, jasne, delikatne łapki... całe we krwi...
Nie miał uszu, oczek, łapki...
Straszne...
To małe, stare, wolne stworzonko...
W pierwszej chwili nie wiedziałam co myśleć. Musiałam być blada... Właściwie nie wiem co czułam i jak to było... Nie mam pojęcia... Ale ani chwili nie poczułam złości na Jogurta. Czułam, że jedną z przyczyn jego zachowania może być nowotwór...
Choroba nie dawała mu spokoju, w domu skrzyp tylko miejscowo leczył, a na tym samym miejscu gdzie był jeden guzek wyleczony powstawały trzy następne. Na mój dotyk zwyczajnie się turlał po trocinach, w ostatnich dniach siedział czasem i piszczał... Zjadł sobie palca... To nie był instynkt... To była choroba...
Ale kiedy przypomnę sobie jak wyglądał Rugger...
Miał takie słabe, jasne, delikatne łapki... całe we krwi...
Nie miał uszu, oczek, łapki...
Straszne...
To małe, stare, wolne stworzonko...
W pierwszej chwili nie wiedziałam co myśleć. Musiałam być blada... Właściwie nie wiem co czułam i jak to było... Nie mam pojęcia... Ale ani chwili nie poczułam złości na Jogurta. Czułam, że jedną z przyczyn jego zachowania może być nowotwór...
W sprawach jakichkolwiek (transport, pytania itd) proszę WYŁĄCZNIE o kontakt meilowy - ratteria[małpka]gmail.com
RATTERIA.W.INTERIA.PL
RATTERIA.W.INTERIA.PL
Rugger i Jogurt... Nie ma ich...
o bogowie... to naprawde musialo byc straszne...
naprawde wspolczuje, Mycha... to wyglada na przerzuty na mozg - taki nowotwor potrafi strasznie zmienic zachowanie zwierzaka... byc moze jednak rugger odszedl smiercia naturalna... w takim wypadku zachowanie jogruta trzebaby uznac za zachowanie calkowicie naturalne... szczurki tak po prostu maja... wiedza chyba, ze ich towarzysz odszedl za teczowy most, a to, co zostalo, to tylko pusta skorupka...
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)