w środę Ziutka dostała steryd o przedłużonym działaniu (bałam się, że zacznie się dusić akurat w czwartek, kiedy jej nie pomogę z uwagi na zamknięte lecznice), jednak zarówno w środę, jak i czwartek nie było poprawy; tak więc środę przepłakałam sącząc meliskę; już się nastawiałam na piątkową wizytę w lecznicy w celu poddania obu sióstr eutanazji i nagle... w piątek... Ziutka ciut lepiej oddycha, samodzielnie je ziarna, pije, robi kupki (małe, ale robi-jaka to radość była)! opuściła nawet okupowany ostatnio koszyk i przeniosła się na hamak (też dobry znak), generalnie jej się nieco polepszyło! nie wiem dlaczego dopiero po 2 dobach od podania sterydu (ktoś ma jakiś pomysł???), ale jest lepiej; część dnia, jeśli chce, spędza poza klatką - pod łóżkiem ma swoją podusię, bluzę, picie i jedzenie, karton; a część w klatce; to taka radość patrzeć, jak jej wrócił apetyt, ostatnio nawet ukradła mi kawałek drożdżówki z ręki! generalnie strasznie się cieszę, taki kamień spadł mi z serca, choć przecież nie ma co się łudzić, wiadomo jak to się skończy i że raczej już niedługo; ale cieszę się tym, co jest teraz!
a Ritka ma lepsze i gorsze dni, właściwie to dobrze sobie radzi z dusznością, nie oddycha ciężej, leki działają, najgorzej jest z tym guzem i łapką; łapkę ciągnie za sobą albo się o nią przewraca, więc ruch ma mocno ograniczony,a ogólny widok żałosny; głownie leży i ją przenoszę w różne miejsca, jak widzę, że chce gdzieś pójść; podtykam smakołyki, otulam szmatkami, dopieszczam; od paru dni widać, że łapka (albo biodro całe, nie wiem) ją boli, więc podajemy tolfedynę; niestety nasza malutka kochana Biała Chmurcia odejdzie z powodu tego wstrętnego guza, a nie serduszka... ale też póki co, nie jest to jeszcze czas na pożegnanie - samodzielnie je i pije, załatwia się, myje, jako-tako porusza po klatce; jest jej niewygodnie, ale czuję, że to jeszcze nie teraz;
tak więc zajmuję się obiema siostrzyczkami najlepiej jak potrafię i cieszę się każdym kolejnym, wspólnym dniem; te szczurzynki są ze mną najdłużej, niż kiedykolwiek jakiekolwiek szczurki, zżyłam się z nimi strasznie i są mi bardzo bliskie; pożegnanie będzie okropnie ciężkie, bo nie zanosi się by któraś zasnęła sama, raczej niestety trzeba będzie im pomóc... cóż...
parę wspólnych fot, jeszcze z sesji koszyczkowej:
![Obrazek](http://images50.fotosik.pl/144/2420fb999af4f02am.jpg)
tu Ziutka wśród szmatek na legowisku pod łóżkiem:
----------------------
dołączam jeszcze parę fotek naszej ciekawskiej Dotki; ostatnio była wyżerka, babiszonki (na zdjęciach Dot i 3 krówki) jadły twarożek z rzodkiewką i śmietaną;
![Obrazek](http://images41.fotosik.pl/140/97dffd9820a5e7d1m.jpg)
![Obrazek](http://images40.fotosik.pl/139/6c2b166b0edcf4ddm.jpg)
![Obrazek](http://images45.fotosik.pl/144/0cf5f773b1f5503bm.jpg)
![Obrazek](http://images39.fotosik.pl/140/a5d1b1b71e647b1dm.jpg)
![Obrazek](http://images40.fotosik.pl/139/8d681749ef1973a1m.jpg)
![Obrazek](http://images48.fotosik.pl/144/21738dd424669005m.jpg)
![Obrazek](http://images45.fotosik.pl/144/c3b0f61b2b0dd6c9m.jpg)
zrobić wyraźne zdjęcie Dotce graniczy z cudem, to perszing i niespokojna dusza w jednym; kiedyś pisałam Wam, jak to Dot ma sposób na wysępienie czegoś dobrego gdy stoję przy kuchennym blacie - skacze na wysokość kolana, wbija pazury i wspina się po mojej nodze na wysokość blatu; no, wczoraj zrobiła mi tak samo - ale nie miałam spodni, więc wyobrażacie sobie moją zmasakrowaną łydkę
![Cheesy :D](./images/smilies/cheesy.gif)