7 tygodni temu przygarnelam szczurke. Nastepnie znalazlam to forum i doczytalam ze mala powinna miec towarzystwo (szkoda ze kolejnosc nie byla odwrotna, lecz madry Polak po szkodzie). Postanowilam ze przygarne druga samiczke. Jak postanowilam tak zrobilam i dzis trafila do mnie sliczna mlodziutka szczurka. W sklepie nie wiedzieli ile dokladnie ma (!!) ale wyglada na ok. 4 tygodnie. (Tak tak wiem, ze powinnam adoptowac ale z Polski musi byc kwarantanna a kto tu w UK sie bawi w hodowle.)
Zatem, przeczytalam prawie caly dzial dotyczacy laczenia. Klatka zostala przygotowana, panie spotkaly sie na neutralnym gruncie (szafka) z ktorej starsza probowala zwiac a mlodsza miala wszystko gdzies i spala. Po ok 2 godzinach bez zadnych incydentow szczurki trafily do klatki. Pierwsze dwie minuty byly ok, potem starsza zagnala mloda w kat gdzie ta wyladowala na plecach i zostala tak na dobre 5 minut. Co mlodsza chciala sie ruszyc - starsza zaczynala sie z nia szamotac. Troche piskow i kotlowania, krwi nie bylo (na szczescie bo by mi chyba serce peklo). Teraz starsza spi w domku a mlodsza nadal w kacie, i tak od kilku godzin.
Uff... ale sie rozpisalam

Teraz czekam jak panny sie obudza... trzymajcie kciuki

PS przepraszam za brak polskich liter, ale juz od dawna nie mam polskiej klawiatury.