Witam.
Zaglądam na to forum już od jakiegoś czasu, ale teraz kiedy w moim domku pojawiła się szczurza osobistość postanowiłam dołączyć do grona Forumowiczów.
Parę dni temu kupiłam w sklepie zoologicznym (w Manufakturze w Łodzi) dorosłego szczurka. Żal mi było, że nikt go nie kupuje i nie chciałam by skończył jako pokarm dla węży.
Klusek ma około roku i jest wykastrowany. Na początku - pierwszego dnia - strasznie mnie pogryzł (do krwi), jak próbowałam go głaskać czy wkładać rękę do klatki. A potem cały czas patrzył się na mnie wkurzonym wzrokiem. Żeby go trochę ucywilizować wyjęłam go z klatki (najpierw zdjęłam górę, tak, że Klucha został w kuwecie) i położyłam go sobie na kolanach. Szczurek wyrywał się ale przytrzymałam go przez jakieś 20 sekund tak żeby nie mógł się ruszyć. Gryzienie się skończyło, mogę go dotykać i głaskać. Jak się wkurzy to łapie mnie zębami, ale już nie do krwi.
W sumie jest dobrze. Ale szczuras bardzo boi się brania na ręce, wtedy zaczynają się piski i uciekanie. Nie chce tez wychodzić z klatki, choć z tym jest już coraz lepiej. Kiedy wyjdzie obniuchuje wszystko łącznie ze mną, ale brać się nie daje. Kiedy chcę go schować do klatki rozpoczyna się gonitwa i szczur chce mi zawału dostać. Staram się spędzać z nim dużo czasu. Ciągle go głaszczę, staram się go nosić, ale nie wiem czy powinnam to robić (jak sugerują niektórzy) na siłę.
Chce sobie kupić jeszcze 2 szczurki. W zasadzie to miały być tylko 2 małe, ale jak zobaczyłam tego dużego to mi serducho zmiękło. Boję się teraz czy przez tego dużego dzikusa nie zdziczeją mi nowe ogonki.
Nie wiem czy kupować nowe szczurasy, a jeżeli tak, to kiedy to zrobić? Teraz czy jeszcze trochę popracować z Kluskiem?
Miałam kiedyś szczurka i był on bardzo przyjacielski. Boję się, że za dużo wymagam od Kluchy, bo chcę żeby był taki, jak mój poprzedni szczurek.