Nue , chyba tak będę robić, bo ostatnio wyglądały tak żałośnie aż serce bolało…
Za wszystkie pochwały i całusy panienki ślicznie dziękują!
Coś się zmieniło w charakterze i temperamencie siostrzyczek , bo ceniąca sobie niezależność Dżuma zrobiła się cokolwiek miniasta , kręci się w bliskości człowieka i częściej nachodzi nas w łóżku.
Natomiast słodka , nieco nawet ciapkowata Czarnulka pokazała niedawno pazur – najwyraźniej nie życzyła sobie dalszej zabawy z panem , a kiedy to wciąż do niego nie docierało , zrobiła stójkę i obiema łapami trzepnęła go zniecierpliwiona po rękach . TŻ w szoku i… troszkę rozżalony – jego ukochana i rozpieszczana pupilka…
Dużo więcej też Czarnulka penetruje , plądruje i szaleje po pokoju oraz poza nim. A jak bierze się za iskanie siostry , to agutkowy kapturek rozpłaszcza się bez sprzeciwów pod jej łapami i tylko popiskuje od czasu do czasu cichutko .
Zauważyłam niedawno , że żadna z nich nie uda się na nocne spanie , dopóki my się nie położymy , obojętnie jak długo muszą na to czekać. Dopiero gdy pierwsze z nas legnie w pościeli , przychodzą pod kołdrę, pokręcą się trochę by zebrać jakieś całusy i głaski i wtedy , jedna po drugiej wspinają się na swoje poddasze . W nocy jeszcze nieraz broją w pokoju i potem z reguły znów wracają na górę, przynajmniej Czarnulka. Stamtąd nad ranem schodzą i maltretują mnie porannym budzeniem, ale zazwyczaj aromat porannej kawy zastaje czarnego kapturka przysypiającego na poddaszu.
Nie przestają nas rozśmieszać swoimi mordkami i łapeczkami wystającymi poza brzegi mebli…
Dziś nieco fotek Dżumy
