Kimczi już nie ma
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Pożegnałam ją 4 dni temu. Nie wiem co się stało... Kiedy odeszła byłam tak rozżalona, że nie chciałam o tym mówić. Pan R mnie strasznie przepraszał, że przez niego znowu straciłam zwierzaka, ale to przecież nie była jego wina... Miałam ją miesiąc, a wciąż mnie gryzła, choć i tak ją pokochałam
![Sad :(](./images/smilies/sad.gif)
Dobranoc Kimczi.
[']
W tym roku tyle zwierząt pożegnałam, że czuję się bardzo przybita... Nie potrafiłabym bez zwierząt żyć. Na szczęście mam koty, one żyją długo...
A teraz krótka historia z dziś.
Szłam dziś na egzamin, na godzinę 18:00, na swoją uczelnię. 17:15 jestem na miejscu i czekam. Po jakimś czasie jakaś laska podchodzi do gościa zapłakana, trzyma pudełko mniej więcej 15cmx15cm. Ich rozmowa ocenzurowana przeze mnie:
- Bierz to [cenzura] ode mnie! [dużo przekleństw] I niech się Twój wąż nażre tym [cenzura].
- Spokojnie, biorę.
- Niech ten [cenzura] zginie w męczarniach. Mam nadzieję, że będzie [cenzura] cierpiał!
- Spoko.
Dziewczyna poszła. Podchodzę do gościa i pytam co tam ma. (Nie mam oporów zagadywać ludzi). Odpowiedział, że szczura. Pogadałam z nim chwilę i oto co się okazało:
Tamta dziewczyna przygarnęła dziś od kogoś szczura, do towarzystwa dla swoich dwóch. Ponoć zlitowała się nad nim, bo poprzedni właściciel chciał się go pozbyć. A pozbyć się chciał, bo podobno jest bardzo agresywny w stosunku do innych szczurów. Dziewczyna chciała zapoznać ze sobą szczurki i stała się tragedia. Ten szczurek rzucił się na jej szczurka, nie mogła ich rozdzielić ale w końcu się jej udało (nie widziałam u niej ran na rękach, ale też się jej nie przyglądałam). Niestety za późno, bo jej szczur był cały poszarpany i umarł. Dlatego ze złości dała agresora koledze który hoduje węże. Dziewczyna podobno zna się na szczurach i zrobiła wszystko jak należy...
No cóż. Wzięłam od niego pudełko. Nie miał nic przeciwko, co było dziwne. Pokarm za darmo przecież... No nie ważne.
Lekko uchyliłam pudełko, żeby zobaczyć czy szczur nie jest ranny. Nic nie zauważyłam, ale wydawał się mały. Niestety miałam tylko sekundę, bo przyszła babka która robiła egzamin.
Kiedy wróciłam do domu, otworzyłam pudełko i okazało się, że to żaden krwiożerczy szczur, tylko mały wystraszony podrostek! Ani śladów ran, ani nic... Jak dla mnie historia wyssana z palca, żeby mieć pretekst do oddania go. Prawda, bałam się go ale wzięłam na ręce, a on zachowywał się jak oswojony szczur. Najdziwniejsza historia w moim życiu.
Gadałam z pewną zaufaną osobą, która ma już 2 szczury i powiedziała, że chętnie przygarnie niechcianego maluszka. Jesteśmy ustawione na weekend po pracy. Także mam szczura na 2 dni
![Smiley :)](./images/smilies/smiley.gif)
Boję się go szczerze mówiąc. Ale on jest kochany! Lgnie do człowieka niesamowicie. Siedzi mi teraz na dekolcie i zajada jabłuszko. Jest totalnie oswojony i chudziutki. Ogonek ma kościsty, ale nie ma tragedii. Musicie wybaczyć, że zdjęcia nieudane ale wpada w panikę jak nie jest na rękach i za wszelką cenę próbuje się do mnie dostać. Jutro zrobię lepsze.
Tu widać 'kostki' na ogonku jak się przyjrzycie.
Tu widać kilka białych włosków na brzuszku, a tak to czarny jak smoła! I spójrzcie na stópki!
Sesja z orzeszkiem.
Spójrzcie na ryjeczek!
To tyle co mam Wam do powiedzenia. Jak skończyłam pisać, to akurat zasnął mi na ramieniu. Ta, szczur morderca... Akurat
![Undecided :-\](./images/smilies/undecided.gif)
Pewnie dopiero co mu zeszły jąderka. Jak na moje oko ma 6-7 tygodni.
P.S. Wybaczcie, że tak się rozpisałam ale to taka terapia dla mnie, na pewno zrozumiecie.