Dzięki , Nue- tyle mniej więcej podałam , jednej i drugiej .
Plamki znajduję nadal , gdy zmieniam podkłady

; chciałabym móc wykluczyć Dżumę , ale jak na złość zestresowane wyprawą do weta siostry teraz zapałały nieodpartą potrzebą dotrzymywania sobie towarzystwa i śpią razem (sic!), zresztą przedtem też się nieco zbliżyły- pewnie ze względu na spadek temperatury w mieszkaniu.
Wet po badaniu w poniedziałek ocenił brzuszek i układ oddechowy bardzo dobrze , wygląd sierści i ogólną kondycję również. Po obejrzeniu poplamionych podkładek powiedział , że to nie krew a porfiryna i najprawdopodobniej nie z dróg rodnych czy pęcherza, lecz z noska podczas kichania.
W związku z tym mam pytanie – czy kichanie szczurka jest wyraziście słyszalne? My niczego nie zauważyliśmy, za to kilka razy dostrzegliśmy coś w rodzaju czkawki? w sytuacji nieco stresującej , właśnie u Czarnulki. A może to sznurkowy kaszel? Nie potrafię tego ocenić , więc trochę czytałam o kichaniu i kaszlu. Zresztą nie tylko o tym ; krwawienie i plamienie może być symptomem takich okropności , że od czytania włosy zjeżyły mi się na głowie…
Sugestia weta jest taka , że coś szczurzemu organizmowi „nie pasuje”- to coś może obejmować stres, uczulenie lub początek choroby, ale w chwili obecnej nie dopuszcza niczego poważnego , chyba żeby plamienia nie ustawały dłużej , zrobiły się obfite i dołączyłyby się wyraźne objawy choroby.Oby nic takiego nie nastąpiło...
Z otrzymanego Scanomune jak pisałam nic nie wyszło , ale wczoraj wieczorem panny zaliczyły Beta-Glukan i po kropelce wit.K dla niemowląt.
W poniedziałek po powrocie stres zawładnął dziewuszkami na resztę dnia, wczoraj były nieśmiałe przy gościu, ale zaciekawione i wyłaziły , wieczorem jak wróciliśmy z centrum , plątały się po chałupie, a od nocy przez dzisiejszy ranek są bardziej ożywione i pogodne , zwłaszcza Dżuma.
Łanie piją słabiutką herbatkę z pokrzywy, nieco mniej chętnie przystały na surowe restrykcje kulinarne z mojej strony, bo ja panikara jestem i na wszelki wypadek chciałabym osłonić przed ew.szkodami nereczki , pęcherz , drogi moczowe czy co tam jeszcze.
Nie ukrywam , że martwię się bardzo...Przez siedem miesięcy pobytu sióstr u nas nic się złego nie działo, teraz dzieje się coś niewiadomego
