Becik zawsze elegancki, ruchy łapką pełne gracji, ze spodeczków pił nabierając zupy w łapkę.
Kiedy wychodziłam, stawał na moich stopach, wchodził do torby, jakby chciał mnie zatrzymać. Często biegł mi na spotkanie, kiedy wracałam.
Atos z trzech muszkieterów. Najstarszy, najpoważniejszy.
Kochany fajtłapa. Najbardziej miziasty ze wszystkich. Myślę, że jako jedyny tęsknił, kiedy wyjeżdżałam.
Uwielbiał ziemniaczki, chleb z masłem, ser i suszone banany.
Już kiedy wróciłam z wakacji pod koniec sierpnia, miał kłopoty z oddychaniem. Gdy było gorzej, brał leki. Gdy odszedł Djo, Becikowi się pogorszyło. Początkowo niby nic wielkiego, porfiryna i szmery w płucach, znów musiał jeść antybiotyk. Gdy odszedł Lajvirki, Becik już nie chciał wrócić do klatki. Spał ze mną, jadł tylko z palca. Pewnej nocy było tak źle, że zrywałam się kilka razy, chcąc szukać lecznicy całodobowej, by skrócić jego męki. Ale w końcu, kiedy leżał na moim policzku, usłyszałam, że oddycha spokojniej. Dotrwał do rana i pojechał do naszej wetki, zapalenie płuc, dostał kroplówkę, furosemid. Przez dwa dni wydawało się, że mu się polepsza. Zaczął nawet samodzielnie jeść, głównie płynne pokarmy. Ograniczyliśmy furosemid. Ale dziś wieczorem był bardzo słaby. Znów nie mógł sobie znaleźć miejsca, znów kładł główkę wysoko. Dałam mu wcześniej kolejną dawkę furosemidu, ale było już za późno. Zaczął otwierać pyszczek, łapiąc powietrze. Bardzo długo trwało nim złapał ten ostatni oddech…
Wiem, że dla Was tak lepiej, moje kochania, że odeszłyście niemal wszystkie jednocześnie. Wszyscy za jednego… Po co żyć, kiedy pozostali odeszli…
Dziękuję, że poczekałyście na mnie aż wrócę z wakacji. Bardzo bolało patrzeć jak cierpicie, ale chyba chcieliście, bym była wtedy z Wami, zwłaszcza Becik.
Tylko kiedy ja się otrząsnę? Nigdy Was nie zapomnę.
Becikowy ziew:

Zaskoczony podczas snu:

Becikowe spojrzenie:


Z banankiem:

Z kumplami:

Rozmiziany:
