Zdjęcia…no, guzik nie zdjęcia. Bo dzień ów, co tak owocny miał być- minął jak z bicza trzasnął, jak sen jaki złoty, czy jakoś tak… w każdym razie, szybko się ciemno zrobiło i nie było pod ręką aparatu. Ale wytłamsić- my się wytłamsili. Od Was tyż. Odświrowani- zrelaksowani.
Blokersowi, półka chyba pasuje, bo niezbyt chętnie ją opuszcza, a to ADHD-owiec jest przecie. Taki dziwny zwirz: ADEHADowiec- leń.
Niestety, samodzielnie, może z niej tylko na górę szafki się dostać, bo jeśli zorganizuję mu trwałe dojście na podłogę, to i inni z niego korzystać zechcą i bidok spokoju miał nie będzie. Co jakiś czas, przysuwam mu windę w osobie odmiennej i jak ma ochotę, to wychodzi na mnie a potem dalej na podbój świata (ma ochotę tak średnio raz-na cztery okazje) Wieczorem, nie pytając o zgodę zabieram go na łóżko i wtedy bywa bardzo miły a jak ma mnie dość, idzie do tego swojego koszyczka pod telewizor… no to ja potem ten koszyczek z zawartością przystawiam do jego półki i Stefek wraca do siebie. Czasami, w międzyczasie zdążę zasnąć i niosę go „po omacku” bo mam w podświadomości, że gotowy w koszyczku do rana siedzieć, a tam ni jadła ni napoju…na pewno Stefek udaje się do koszyczka, kiedy do łóżka przychodzi jakiś inny szczur. No, dziwak jak niewiemco.
Martwię się tylko, bo on często porfirynuje i kicha. Kicha seriami- i praktycznie na wszystko. Kurczę, nie wiem, czy on nie ma właśnie mykoplazmozy, ale jeśli nawet, to zbyt wiele zrobić nie mogę prócz zdwojonej czujności, więc badań specjalistycznych robić chyba nie warto.