Cegiełko, ależ Ivcia mieszka i studiuje w Warszawie
by musiała przyjeżdżać do warszawy na studia (dzienne?) i przy okazji odwiedzać rodziców
a propos palenia w piecu...heh, skąd aj to znam? mój brat może prasować i myć podłogę, bylebym ja w piecu rozpalała
nie ma cierpliwości do rozpalania.dobrze, że chociaż drewno nosi do komina
a u mnie...jestem poirytowana, bo odkąd mieszkam praktycznie sama w naszym domu (reszta w wawie) to przestałam być częścią rodziny. znaczy, jakoś tak się oddaliliśmy... ja mówię o szczurach, nikt nie podziela mojego entuzjazmu (oprócz 8letniej siostry), oni z przejęciem opowiadają mi o tym co się u nich dzieje...a ja nie słucham...znaczy, staram się słuchać, ale odlatuję..no nie interesuje mnie to, za odległe to dla mnie...
a najbardziej mnie denerwuje kwestia pracy. szukam. no ale nie ma. a oni by chcieli już na łapu capu, żeby sołza pracę miała.
przygarnę niedługo czekoladkę od Oleczki z tego S(coś). wiem, że nikt zadowolony nie będzie.nawet jeśli nie mieszkamy razem, to będzie gadanie.
A ja i tak przygarnę. i kolejny raz się złoszczę, bo wiem, że gdyby praca była,
to by im "buzię" zamknął ten argument. no ale ni ma....
a ja i tak przygarnę. najwyżej się nie będziemy odzywać